Trwa ładowanie...
01-06-2012 12:19

Kto jest większym brudasem?

Kto jest większym brudasem?Źródło: fotochannels.com
d4d7rmt
d4d7rmt

Specjaliści postanowili sprawdzić, która płeć jest bardziej niechlujna. W tym celu eksperci przebadali florę bakteryjną w miejscu, gdzie spędzamy lwią część życia - w naszych biurach. Co ustalili i kto bardziej zasłużył na to niechlubne miano?

Mężczyźni i kobiety coraz zażarciej rywalizują - począwszy od lat szkolnych, kiedy to jedna płeć chce udowodnić drugiemu, że jest zdolniejsza, poprzez walkę na rynku pracy, aż po sukcesy zawodowe, czy wysokość zarobków. Konkurencja jest bardziej zażarta, niż kiedykolwiek, bo nikt nie chce ustąpić - każdemu marzy się zwycięstwo. A jednak w tej "dyscyplinie" raczej nikt nie chciałby "wygrać". Otóż uczeni z San Diego State University pokusili się o próbę zbadania, z kogo jest większy niechluj.

Unikajcie telefonów, czyli gdzie bakterii jest najwięcej?

W tym celu badacze pod wodzą dr Scotta Kelly przeanalizowali 90 biur w trzech dużych amerykańskich miastach - Nowym Jorku, San Francisco i Tucson. Wyniki tego "pojedynku" ukazały się w magazynie "PLoS ONE". Wynika z nich, że z pobranych próbek, naukowcy uzyskali aż 500 rodzajów szczepów bakterii! "Większość pochodziła od ludzi, ze skóry, ust i nosa. Chociaż zaobserwowano - co zaskakujące - sporą liczbę bakterii wywodzących się z układu trawiennego", podaje australijski "Brisbane Times". Przy czym warto zauważyć, że wbrew wcześniejszym doniesieniom, jakoby największymi siedliskami bakterii były klawiatura i myszka, okazało się, że jednak najwięcej gromadzi się na słuchawkach telefonicznych i krzesłach.

d4d7rmt

Która płeć bardziej "znaczy teren" bakteriami?

Czas odpowiedzieć na najważniejsze pytanie, czyje biura wyglądają gorzej? Tu niestety nie obyło się bez niespodzianek - "Pomieszczenia zaanektowane przez mężczyzn cechują się wyraźnie większą obecnością bakterii, niż te w których przebywają głównie kobiety", mówi portalowi "Live Science" dr Kelly. Jednocześnie uczony zauważa, że taki stan rzeczy sprowadza się do dwóch dominujących czynników. Pierwszy to taki, że mężczyzna to, na ogół, istota znacznie bardziej obszerna gabarytowo, toteż, zrozumiałe jest, że na powierzchni jego ciała wytwarza się znacznie więcej bakterii. Drugi czynnik jest raczej niepokojący, otóż okazuje się, że panowie są bardziej szczodrzy w dzieleniu się swoimi bakteriami z otoczeniem... Innymi słowy, jesteśmy bakteryjnymi łobuzami. Badania dowodzą, że faceci kuleją w kwestiach higienicznych. Rzadziej myjemy dłonie, rzadziej myjemy zęby, z prysznicami też bywamy na bakier. Co więcej, widok faceta namiętnie dłubiącego w nosie, czy czyszczącego uszy ołówkiem też nie należy do rzadkości...
To oczywiście lekka przesada, jednak nie da się zaprzeczyć, że niektóre nasze "zwyczaje" są karygodne, czego owocem jest właśnie ocean bakterii, w którym taplamy się każdego dnia. Naturalnie, nie ma tu jakichś szczególnych powodów do obaw - bakterie były, są i będą wokół nas, to rzecz pewna. Jednak powyższe badanie to dobra okazja do tego, by przemyśleć swoje postępowanie. W tej kwestii powinniśmy uczyć się od kobiet, co by nie utrwalić powiedzenia, że "kobiety są z Wenus, a mężczyźni to świnie".

d4d7rmt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4d7rmt