Kto najszybciej wykopie grób? Grabarze też mają swoje zawody
Konkursy kucharzy, piwowarów, serowarów, hafciarek, pasterzy - przedstawiciele poszczególnych fachów, zwłaszcza tych związanych z rzemiosłem i rękodziełem, mogą przebierać w różnego rodzaju imprezach, w których mają szanse przekonać się o tym, kto jest lepszy. Czy jednak zawody grabarzy nie są już swego rodzaju niesmaczną przesadą?
13.07.2016 17:42
Konkursy kucharzy, piwowarów, serowarów, hafciarek, pasterzy - przedstawiciele poszczególnych fachów, zwłaszcza tych związanych z rzemiosłem i rękodziełem, mogą przebierać w różnego rodzaju imprezach, w których mają szanse przekonać się o tym, kto jest lepszy. Czy jednak zawody grabarzy nie są już swego rodzaju niesmaczną przesadą?
Na Węgrzech odbył się niezwykły konkurs, w którym w szranki stanęli profesjonalni grabarze. Zawody odbyły się na leśnym cmentarzu w Debreczynie, drugim co do wielkości mieście Węgier. 18 dwuosobowych zespołów rozlosowało „miejsca startowe” i na umówiony znak w ruch poszły łopaty.
Zwycięskiej ekipie udało się przygotować grób w około godzinę. Szybkość nie była jednak jedynym kryterium zwycięstwa. Jury, które przystąpiło do oceny dokonań grabarzy, zwracało uwagę nie tylko na tempo, ale również „walory estetyczne” i wymiary grobu. Nie wystarczyło tylko pomachać łopatą, by przygotować porządne miejsce spoczynku. „Konkursowe” groby miały być wykonane schludnie i mieć 200 cm długości, 80 cm szerokości i 160 cm głębokości.
Ostatecznie wygrała ekipa, która wcale nie była najszybsza, bo przygotowanie grobu zajęło jej około półtorej godziny. Wykazała się jednak największym profesjonalizmem. Zwycięska drużyna zmierzy się w finale międzynarodowej imprezy, bo zawody w węgierskim Debreczynie to dopiero pierwszy etap cmentarnej rywalizacji między grabarzami różnych krajów, która odbędzie się na Słowacji.
Czy impreza, na której główną konkurencją jest kopanie grobów, nie jest jednak czymś niestosownym? Wątpliwości nie ma Zoltan Juracsik, szef Węgierskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców: - Grabarz to profesja. Uczestnicy konkursu są z niej dumni i zasługują na nasz szacunek. – powiedział agencji Reuters.
Zawody mają za zadanie zwiększenie prestiżu zawodu grabarza oraz zachęcenie młodych ludzi do podejmowania pracy w tej profesji. Chętnych jest coraz mniej, choć pracy dla grabarzy nie brakuje. Człowieka na cmentarzu nie są w stanie zastąpić różnego rodzaju koparki i maszyny.
Analogiczna do węgierskiej rywalizacja miała odbyć się tego lata w Kazachstanie. Okazało się jednak, że zainteresowanie imprezą jest zbyt małe.