Dzieciaki je uwielbiały. Do dziś czytanie ich to niezła frajda
Tytus, Romek i A'Tomek
Najdłużej ukazująca się polska seria komiksowa ujrzała światło dzienne w 1957 roku na łamach popularnej gazety "Świat Młodych". Autorem historii o dwóch przyjaciołach-harcerzach, Romku i A'Tomku, próbujących uczłowieczyć gadającą i niesforną małpę - Tytusa de Zoo, był Henryk Jerzy Chmielewski, zwany Papciem Chmielem. To znakomity grafik i uczestnik powstania warszawskiego (nosił wówczas pseudonim "Jupiter"), który rysował obrazki nawet w czasie niemieckiego ostrzału.
**[
DLACZEGO BYCIE DZIECKIEM W LATACH 90. BYŁO SUPER? ]( http://facet.wp.pl/dlaczego-bycie-dzieckiem-w-latach-90-bylo-super-6002210895774337g )**
Zabawne i niegłupie
W 1966 r. przygody Tytusa, Romka i A’Tomka ukazały się po raz pierwszy w wersji książkowej. Do dziś Papcio Chmiel wydał 31 albumów, które sprzedały się w blisko 11-milionowym nakładzie.
W jego komiksach nigdy nie brakowało absurdalnego poczucia humoru, ale także walorów edukacyjnych. W czasach PRL-u bohaterowie zajmowali się ochroną przyrody czy zabytków, w ostatnich opowieściach są uczestnikami ważnych wydarzeń historycznych, m.in. powstania warszawskiego, ale także... walczą z otyłością.
Kilka miesięcy temu na jednej z aukcji oryginalna okładka XX księgi "Tytusa, Romka i A'Tomka", została sprzedana za rekordową kwotę 75 tys. zł.
Kajko i Kokosz
Wysokie ceny na aukcjach osiągają również prace Janusza Christy, autora komiksów o dwójce słowiańskich wojów. Niedawno za oryginalną okładkę albumu "Zaczarowana Wyspa cz. II" zapłacono 22 tys. zł.
Pierwsza rysunkowa opowieść przedstawiająca przygody Kajka i Kokosza ukazała się w 1972 r., na łamach "Wieczoru Wybrzeża". Kolejne ukazywały się w "Świecie Młodych", a także w serii albumów, które rozchodziły się jak świeże bułeczki. Na podwórkach dzieci wcielały się w dzielnych rycerzy kasztelana Mirmiła, walczących ze złowrogimi Zbójcerzami dowodzonymi przez Hegemona i jego pechowego zastępcę Kaprala. Popularnością cieszyły się także inne postacie z komiksów Christy: smok Miluś, zbój Łamignat czy ciamajdowaty Oferma.
Choć autorowi zarzucano zapożyczenia z francuskich komiksów o Asterksie, "Kajko i Kokosz" do dziś budzi emocje. Na jego motywach stworzono kilka gier komputerowych, film animowany, a nawet... przedstawienie teatralne.
Thorgal
Opowieść o dzielnym wojowniku, Thorgalu Aegirssonie, który wychowuje się wśród wikingów, choć nie jest jednym z nich (jego rodzice przybyli z innej planety, na którą niegdyś przenieśli się ludzie po wielkim kataklizmie), uczyniła z Grzegorza Rosińskiego jednego z najbardziej znanych komiksowych rysowników w Europie.
Pomysł na cykl narodził się w 1976 roku, gdy Rosiński spotkał Belga Jeana Van Hamme, który właśnie odszedł z pracy w Philipsie, planując zamienić nudną karierę marketingowca na tworzenie scenariuszy komiksów. Pierwszy odcinek przygód Thorgala ukazał się rok później na łamach słynnego belgijskiego magazynu "Tintin" i polskiego czasopisma "Relax". W 1980 r. premierę miał debiutancki album - "Zdradzona czarodziejka".
**[
ZOBACZ TEŻ: CO SIĘ STAŁO Z NASZĄ KLASĄ ]( http://facet.wp.pl/co-sie-stalo-z-nasza-klasa-czyli-fenomen-popularnosci-spotkan-po-latach-6002198133171329a )**
Stan wojenny... pomógł
Współpraca Rosińskiego z Van Hamme układała się świetnie, ale przerwał ją stan wojenny. By ją kontynuować, Polak wyemigrował do Belgii, gdzie stał się gwiazdą komiksu. Opowieści o Thorgalu, przetłumaczone na 40 języków, przyniosły mu mnóstwo prestiżowych nagród.
W serii głównej wydano ponad 30 tomów, istnieją również trzy serie poboczne, gra komputerowa, gra karciana i książkowe adaptacje. Od lat krążą plotki o planach stworzenia filmu na podstawie komiksów Rosińskiego i Van Hamme.
**[
DLACZEGO BYCIE DZIECKIEM W LATACH 90. BYŁO SUPER? ]( http://facet.wp.pl/dlaczego-bycie-dzieckiem-w-latach-90-bylo-super-6002210895774337g )**
Komiksy Tadeusza Baranowskiego
"- Bierz tylko ryby w sosie pomidorowym, ewentualnie w galarecie, inne wypuszczaj!
- W zaistniałej sytuacji wezmę każdą, nawet żywą".
Ta wymiana zdań między siedzącymi z wędkami na grzbiecie wieloryba bohaterami komiksu "Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa" znakomicie oddaje absurdalne poczucie humoru - znak rozpoznawczy niezwykłych, trochę psychodelicznych, opowieści Tadeusza Baranowskiego.
**[
ZOBACZ TEŻ: CO SIĘ STAŁO Z NASZĄ KLASĄ ]( http://facet.wp.pl/co-sie-stalo-z-nasza-klasa-czyli-fenomen-popularnosci-spotkan-po-latach-6002198133171329a )**
Przemycane treści
Do jego najwybitniejszych dokonań należą także komiksy "Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko" czy "Antresolka profesorka Nerwosolka". Rysownik stworzył plejadę oryginalnych postaci, m.in. Orient-Mana, "jedynego prawdziwego polskiego superbohatera", który najpierw pojawił się na łamach legendarnego magazynu "Relax", a później zawitał także na strony wspomnianego już albumu "Na co dybie w wielorybie...".
Baranowski eksperymentował z kompozycją plansz. Jego bohaterowie potrafili domagać się konkretnych przygód i ingerowali w treść, samowolnie przechodząc do innych kadrów. Zabawne dialogi były często zawoalowanymi aluzjami do PRL-owskiej rzeczywistości.
**[
DLACZEGO BYCIE DZIECKIEM W LATACH 90. BYŁO SUPER? ]( http://facet.wp.pl/dlaczego-bycie-dzieckiem-w-latach-90-bylo-super-6002210895774337g )**
Funky Koval
Kosmiczny detektyw tropiący międzyplanetarne afery był bez wątpienia najbardziej amerykańskim z komiksowych bohaterów PRL-u. "Nic mi tak w życiu nie wyszło, jak włosy i komiks o Funky Kovalu" - przyznał kiedyś Maciej Parowski. To on razem z Jackiem Rodkiem był scenarzystą historii ilustrowanych przez Bogusława Polcha. Komiks ukazywał się początkowo na czarno-białych planszach, publikowanych w latach 80. na łamach magazynu "Fantastyka". Odrębne albumy trafiły do księgarń dopiero kilka lat temu.
Jak twierdzą autorzy komiksu, Funky Koval powstał z tęsknoty za normalnością. "Czy pan widział kiedyś w polskiej prozie albo kinie, żeby ktoś dał w mordę milicjantowi? A myśmy tam ich walili po mordach ile wlezie. Mieliśmy skorumpowanych polityków, agentów, intrygi rządowe... Do wyboru, do koloru. Wszystko mogliśmy robić. Wielki świat, pokraczni bohaterowie, wielkie siły..." - tłumaczył Parowski w "Newsweeku".
**[
ZOBACZ TEŻ: CO SIĘ STAŁO Z NASZĄ KLASĄ ]( http://facet.wp.pl/co-sie-stalo-z-nasza-klasa-czyli-fenomen-popularnosci-spotkan-po-latach-6002198133171329a )**
Kapitan Żbik
"To najbardziej udana kreacja milicjanta w peerelowskiej popkulturze. Nie ma w nim chamstwa Borewicza ani fajtłapowatości kapitana Sowy" - twierdzi Wojciech Orliński, publicysta "Gazety Wyborczej".
Pierwszy komiks o przygodach kapitana Jana Żbika ukazał się w 1967 r. Ówczesny komendant MO, generał Tadeusz Pietrzak, uznał bowiem, że trzeba poprawić wizerunek milicji w oczach młodego pokolenia i, posługując się przystępną formą, pokazać jak trudna oraz niebezpieczna jest to służba.
Przystojny kapitan Żbik prowadził skomplikowane śledztwa dotyczące morderstw, kradzieży, szpiegostwa gospodarczego czy wojskowego. Wcielał się w rolę nauczyciela WF-u i rozpracowywał środowisko gitowców. Choć otaczały go często piękne kobiety, nie wdawał się romanse, a jedyną słabością milicjanta było... palenie papierosów.
**[
DLACZEGO BYCIE DZIECKIEM W LATACH 90. BYŁO SUPER? ]( http://facet.wp.pl/dlaczego-bycie-dzieckiem-w-latach-90-bylo-super-6002210895774337g )**
Nieco toporne, ale wspaniałe
W każdym zeszycie o Żbiku pojawiał się list kapitana do czytelników, zachęcający młodych ludzi do dobrego sprawowania, a także krótka historia obrazkowa poświęcona osobom odznaczonym medalem "Za ofiarność i odwagę".
Komiksy o milicjancie, choć propagandowe, cieszyły się ogromną popularnością, głównie ze względu na intrygujące scenariusze i świetne rysunki, których autorami byli m.in. Grzegorz Rosiński i Jerzy Wróblewski.
Rafał Natorski
**[
ZOBACZ TEŻ: CO SIĘ STAŁO Z NASZĄ KLASĄ ]( http://facet.wp.pl/co-sie-stalo-z-nasza-klasa-czyli-fenomen-popularnosci-spotkan-po-latach-6002198133171329a )* *[
DLACZEGO BYCIE DZIECKIEM W LATACH 90. BYŁO SUPER? ]( http://facet.wp.pl/dlaczego-bycie-dzieckiem-w-latach-90-bylo-super-6002210895774337g )**