Kupowali niepełnosprawne kobiety, a potem sprzedawali je chińskim rolnikom

O tym, że Państwo Środka to kraina wielkich kontrastów, możemy się przekonać, analizując codzienne serwisy informacyjne. Najludniejszy kraj świata już dziś pod względem gospodarczym jest prawdziwym gigantem, jak grzyby po deszczu wyrastają tam kolejni miliarderzy, a aspiracje Chin sięgają coraz wyżej i wyżej. Problem polega na tym, że w tym samym czasie pojedynczy człowiek znaczy tam coraz mniej. Stąd przygnębiające, docierające stamtąd informacje na temat dzieci, które potrącone przez samochód, zostają pozostawione na pastwę losu czy kobiet, które stają się żywym towarem.

Policja w Chinach natrafiła kilka miesięcy temu na ślad gangu, który handlował kobietami. Przestępcy kupowali niepełnosprawne intelektualnie kobiety od niezamożnych rodzin, a potem odsprzedawał je mężczyznom pochodzącym z wiejskich obszarów. Byli to zazwyczaj poszukujący żon rolnicy. Jak ujawniły władze, kobiety były przetrzymywane w katastrofalnych warunkach, zwykle w chlewniach, a potencjalni „nabywcy” oglądali, a potem wybierali je, jakby mieli do czynienia ze zwierzętami. Kobiety przebywały w tak niegodnych warunkach do czasu, aż nie znalazł się chętny, by je kupić.

Z przedstawionych informacji wynika, że handlarze płacili za kobietę średnio od 3 do 5 tysięcy juanów (od ok. 1800 do 3000 tysięcy złotych). Sprzedawali je zwykle już za ok. 100 tysięcy juanów (ok. 60 tysięcy złotych). Siatka handlarzy działała na terenie całego kraju. Na jej trop policjanci wpadli w lutym br. Pracujący na kolei funkcjonariusze zwrócili wówczas uwagę na dwóch podejrzanie zachowujących się mężczyzn, którzy podróżowali z niepełnosprawną kobietą z regionu Kuangsi w stronę północnej części Chin. Zostali oni zatrzymani do wyjaśnienia, a dalsze śledztwo pozwoliło ustalić, że działali oni na rzecz rozbudowanej organizacji przestępczej – poinformowała agencja Xinhua.

Z ustaleń wynika, że w gangu były zatrudnione osoby, które zajmowały się poszukiwaniem rodzin gotowych sprzedać niepełnosprawnego członka swojej rodziny. Handlarzy interesowały głównie kobiety w wieku od 20 do 30 lat. Jeszcze inna osoba była odpowiedzialna zaś za poszukiwanie potencjalnych nabywców. Odbiorcy byli informowani, że kobiety są niepełnosprawne pod względem intelektualnym. Wielu mężczyzn, którzy wydawali oszczędności życia, by kupić kobietę, tłumaczyło, że chcieli tylko, by urodziła im dzieci. Wśród kupców dominowali starsi rolnicy, którzy nie wierzyli, że uda im się jeszcze znaleźć żonę.

Podczas poszukiwania kobiet, które potem można było odsprzedać znacznie drożej, przestępcy posuwali się do kłamstw i manipulacji. Często obiecywali rodzicom, że ich córka trafi do bardzo dobrego domu, w którym czeka ją dużo lepsze życie. Mamione takimi obietnicami rodziny zwykle nie zadawały pytań. Wiele z nich wykazało się obojętnością wobec losu sprzedawanych córek. Tylko niektóre z nich próbowały się potem skontaktować z ofiarami procederu. Zwykle bezskutecznie.

- Ludzie mają niską świadomość, jeśli chodzi o prawo. Nie wszyscy wiedzieli, że takie działanie jest bezprawne – tłumaczy zachowanie wielu rodzin Wu Yongming z Federacji Nauk Społecznych w Jiangxi.

Sytuacja kobiet w Chinach jest bardzo trudna. Szczególnie w regionach rolniczych, gdzie preferowani są synowie, a córki nierzadko są porzucane. Kobiety będące w ciąży, które dowiadują się, że na świat przyjść ma dziewczynka, często decydują się na aborcję. W tarapatach są też mężczyźni. W Państwie Środka na 118 chłopców rodzi się 100 dziewczynek. To inaczej niż na świecie, gdzie na 107 dziewczynek rodzi się 103 chłopców. To powoduje, że wielu mężczyzn w Chinach nie może potem znaleźć żon, a w proceder handlu ludźmi angażuje się wiele organizacji przestępczych.

RC/dm,facet.wp.pl