Kurdowie sami robią czołgi do walki z Państwem Islamskim
Pomysłowość kurdyjskich bojowników wydaje się nie mieć granic
"Czołgi" domowej roboty
Potrzeba jest matką wynalazku - tym bardziej na wojnie. Posiadanie odpowiedniego sprzętu lub uzbrojenia to często kwestia "być albo nie być".
Lecz gdy trudno o profesjonalne dostawy, trzeba samemu zatroszczyć się o odpowiedni ekwipunek, nawet jeśli miałby mieć charakter mocno prowizoryczny. Właśnie tą drogą poszli kurdyjscy bojownicy w północnej Syrii, którzy do walki z ISIS przygotowują "czołgi" i "pojazdy opancerzone" domowej roboty.
Pozornie czołg nie jest zbyt skomplikowaną konstrukcją: ot gąsienice, opancerzenie i oczywiście wieża z lufą.
"Czołgi" domowej roboty
W praktyce jest to oczywiście dużo bardziej złożone. Po pierwsze: skąd pozyskać potrzebne elementy?
Mimo że na czarnym rynku trafiają się przydatne w konstruowaniu "czołgu swojej roboty" części (np. lufa), złożenie wszystkiego do kupy jest nie lada wyzwaniem.
Jednak nawet tego typu konstrukcje mogą okazać się przydatne, gdy ciężko o profesjonalne uzbrojenie - Jednostki Ochrony Ludu, czyli oddziały kurdyjskiej samoobrony nie dysponują imponującym sprzętem: w walce z islamistami muszą zadowolić się moździerzami i granatnikami, okazjonalnie trafia się jednostka artylerii. Nic dziwnego, że starają się nieco polepszyć sytuację sprzętem własnego wyrobu.
"Czołgi" domowej roboty
Pomysłowość kurdyjskich bojowników wydaje się nie mieć granic: potrafią wykorzystać pojazdy, które same w sobie są konstrukcjami bardziej wytrzymałymi czy łatwiejszymi do przeróbki, w tym - sądząc po fotografiach - śmieciarki, pojazdy budowlane oraz rolnicze.
"Bazą" dla wozów opancerzonych radzących sobie w trudnych warunkach są natomiast samochody terenowe. Należy również zwrócić uwagę, że Jednostki Ochrony Ludu bardzo dbają o to, by ich pojazdy posiadały jednolite malowanie w barwach ochronnych.
"Czołgi" domowej roboty
Choć niektóre "wyroby" samoobrony wyglądają dość kuriozalnie, przypominając pustynne pojazdy z sagi George'a Lucasa, ponoć ich skuteczność można porównać do czołgów i wozów z czasów I wojny światowej.
Być może taka ocena motywowana jest uderzającym podobieństwem niektórych czołgów do A7V - legendarnej niemieckiej jednostki pancernej z czasów Wielkiej Wojny. Wiadomo, że część kurdyjskich wynalazków pełni rolę opancerzonych ambulansów, w których ewakuuje się rannych z pola bitwy. Większości brakuje jednak odpowiedniej mocy i mobilności, by stanowić znaczącą pomoc podczas starć.
"Czołgi" domowej roboty
Pojazdy wywołały już spore zainteresowanie zagranicznych dziennikarzy. Niektórzy z nich zwracają jednak uwagę, że tego typu konstrukcje to marnowanie czasu i wysiłku bojowników, a także tworzenie śmiertelnego zagrożenia.
Rzecz w tym, że w przypadku uszkodzenia prowizorycznego "czołgu" działa on niczym bomba odłamkowa - fragmenty niezbyt stabilnego opancerzenia lecą we wszystkie strony, poważnie raniąc załogę oraz ludzi, którzy znaleźli się w pobliżu. "Wyglądają fajnie, czy nawet zdumiewająco - ale tylko na Twitterze" - zauważa jeden z komentatorów.