Trwa ładowanie...
05-04-2007 10:49

Kurs na Wszystkich Świętych

Kurs na Wszystkich ŚwiętychŹródło: Zyga Chwast
d354bqw
d354bqw

W Archipelagu Gwadelupy mieszczą się całe Karaiby. Każda wyspa jest inna i niepowtarzalna. Niczym sceny w filmie zmienia się cała sceneria. Suchy płaskowyż ustępuje górskim wzniesieniom i lasom tropikalnym. Na żeglarzy zaś czekają najpiękniejsze zatoki świata.

O świcie niebo bywa zaciągnięte chmurami aż po horyzont. Tropikalny deszcz też nie jest rzadkością, ale już po chwili praży słońce. Marina Bas-du-Fort przypomina uśpione miasto. Tylko amatorzy morskich wypraw krzątają się przy jachtach.

Nasz katamaran „TipTop One” prezentuje się godnie wśród innych jednostek zacumowanych w porcie. Czekamy, aż Olivier, młody, energiczny kapitan, da znać do zaokrętowania. Na razie popijamy kawę i sok ze świeżych bananów w bistro.

– Gwadelupa to raj bananowy, kraj płynący rumem i... szampanem, którego spożycie na głowę mieszkańca jest tutaj największe w świecie – śmieje się Olivier. – Sprzedają go na każdej stacji benzynowej. Pić trzeba szybko – dopóki zimny. Z lotu ptaka Gwadelupa przypomina wielkiego motyla o dwóch nierównych skrzydłach. A tak naprawdę są to dwie wyspy, które zbliżyły się do siebie w wyniku wstrząsów sejsmicznych i połączone mostem nad Słoną Rzeką. Zachodnie skrzydło, zwane Basse Terre, wydaje się uśpionym olbrzymem, otulonym płaszczem chmur – dwie trzecie powierzchni zajmuje dziewiczy obszar największego Parku Narodowego na Karaibach. Przy dobrej pogodzie widać szczyt wulkanu Soufriere.

d354bqw

Dla kontrastu wschodnie skrzydło, czyli Grande Terre, to rozległy, suchy płaskowyż wapienny. Kilometrami ciągną się plaże porośnięte dorodnymi palmami, laguny z błękitną wodą i rafami koralowymi, przyciągającymi płetwonurków. Bajecznie. Aby tam dotrzeć najpierw trzeba przebić się przez ruchliwy Pointe-a-Pitre, który dzielnie odpierał wszystkie huragany i trzęsienia ziemi, a dziś przypomina niemożliwie zatłoczone city, z samochodami zaparkowanymi na wszystkich krawężnikach.

Grot na wiatr!

Po porcie snują się amatorzy morskich przygód. Turystów, nawet tych nie związanych z żeglarstwem kuszą rejsy na karaibskie wyspy – pobliską Dominikanę (dzieloną z Haiti)
i Martynikę. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć skaczące w morzu delfiny, a nawet wieloryba. Gdy kapitan zarządza odpłynięcie w pięć minut – jak dobrze przeszkolona załoga – wskakujemy na pokład. Manewrujemy na silniku między łódkami, dopiero na pełnym morzu stawiamy żagle. Mężczyźni do postawienia grota! – zarządza Olivier.

Po chwili fok też łopocze na wietrze. Katamaran z gracją sunie po falach i obiera kurs na południe. Naszym celem są maleńkie Les Saintes – wyspy Wszystkich Świętych. Wśród uczestników rejsu jest czterech Francuzów, młoda para z Anglii w podróży poślubnej, ciekawska Amerykanka z synem dziennikarzem. Naszej dwójce towarzyszy energiczna Andree z Gwadelupy, którą przekornie nazywamy Andrzejem, bo jej imię nie ma żadnego odpowiednika w języku polskim. Słońce zaczyna przypiekać, więc rozsiadamy się przy stolikach pod rozsuniętym dachem. Olivier nie stawia nam wygórowanych wymagań. Żadnego szorowania pokładu, wybierania żagli, balastowania podczas przechyłów! Sączymy więc napoje z pokładowego barku i wypatrujemy delfinów.

Szlakiem Kolumba

Mówi się, że kto opłynie Archipelag Gwadelupy, będzie wiedział, jak wyglądają całe Karaiby, bo każda wyspa jest inna. La Desirade, przypominająca płaską górę stołową, była

(fot. Zyga Chwast)
Źródło: (fot. Zyga Chwast)

pierwszym lądem odkrytym przez Kolumba podczas drugiej podróży do Nowego Świata. Wapienną Marie-Galante obsadzono trzciną cukrową, a jej dość monotonny pejzaż urozmaicają dziesiątki starych wiatraków. Petite-Terre, czyli Mała Ziemia, nie jest zamieszkana, można ją jednak zwiedzać. Wyspy Świętych swą nazwę zawdzięczają Kolumbowi. Tylko dwie z nich są zamieszkane.
– Pierwszymi osadnikami byli Anglicy.

d354bqw

Stąd wśród mieszkańców widzi się więcej mężczyzn i kobiet z jasną cerą i niebieskimi oczami aniżeli kreolów – mówi Andree. Dwa lata temu na Terre-de-Haut doszło do trzęsienia ziemi. Wielu młodych ludzi ze strachu opuściło wyspę i już nie wróciło. Ale ruch turystyczny kwitnie. Codziennie cumują tu dziesiątki jachtów, bo u wybrzeży maleńkiej Terre-de-Haut znajduje się jedna z najpiękniejszych zatok świata! W pobliżu rozegrała się słynna XVIII-wieczna bitwa morska, która umocniła panowanie Anglików na Karaibach. Flota pod dowództwem admirała Georga Rodneya 12 kwietnia 1782 roku rozgromiła Francuzów.

Fajki przy Głowie Cukru

Zarzucamy kotwicę i na pontonie napędzanym motorem wpływamy do portu Le Bourg. Stąd ruszamy na podbój osady, którą przecina tylko jedna większa ulica. Zabawne zresztą, że nawet najmniejsza ścieżka nazywa się „rue” (ulica). Po tych „rues” pędzą rowerzyści i młodzież na skuterach, które można wypożyczyć nawet na kilka godzin. Co krok sklepiki z pamiątkami, restauracje z kreolską kuchnią, jest nawet dyskoteka. Mamy szczęście, bo przed jedną z restauracji właśnie tańczą kadryla. To zawodowcy. Dają się zauważyć wyjątkowa gracja, zwinność ruchów i wystudiowane uśmiechy. Można przejść też do Fortu Napoleona, leżącego na stromym urwisku. Znajduje się tam muzeum historyczne z działem poświęconym bitwie pod Les Saintes. Kuszą także kameralne, piaszczyste plaże, ale nie dane nam było z nich skorzystać – nasz katamaran odpływał zgodnie z planem za kwadrans.

Opuszczamy port z mocnym postanowieniem, że kiedyś tu wrócimy. Mijamy wyspę Paine de Sucre, Głowę Cukru, zamieszkaną przez iguany i osiadamy w płytkiej zatoce na lunch. Olivier z pomocnikiem uwijają się w kambuzie. Nasz cook nie zraża się 30-stopniowym upałem i wkrótce dania są gotowe. Menu dla niestrudzonych żeglarzy składa się z królewskich krewetek z ryżem, młodych ośmiorniczek, jakiejś ciapki o smaku słodkiego ziemniaka, nazywanej racin. Na deser zaś kawa i poncz bez limitu!

d354bqw

Mimo pełnych brzuchów, idziemy nurkować przy niewielkiej plaży Petite Anse Pain de Sucre, ozdobionej szpalerem plam. To oaza naturystów. Po chwili nad taflą wody wystają już tylko nasze fajki. Podglądamy wspaniałe koralowce i ławice rybek umykające przed nami w popłochu. Bajecznie kolorowy świat przyprawia o zawrót głowy. Czasem jednak spod kamieni wystają niebezpieczne jeżowce.

KSIĘGARNIA PODRÓŻNIKA

„Żeglarz i sternik jachtowy” to podręcznik żeglarski numer 1 w Polsce. W ciekawej formie omawia budowę jachtu, teorie żeglowania, manewrowanie jachtem i trudną sztukę nawigacji. Opisy wzbogacaj1 kolorowe ilustracje. Przed wyruszeniem w rejs z Piszu do Węgorzewa warto sięgnąć po „Szlak Wielkich Jezior Mazurskich” – dokładne przedstawienie wszystkich szlaków plus mapki. „Żeglowanie w trudnych warunkach” zawiera cenne rady światowych ekspertów, jak uniknąć wywrotki czy nagłego załamania pogody. Książki ukazały się nakładem Oficyny Wydawniczej Alma-Press, Warszawa.

Dudu, salsa i prominenci

Bierzemy kurs na północ i wracamy do Pointe-a-Pitre. Francuzi snują plany na kolejne dni. Może popłyną na St. Martin? Amerykanka z synem chciałaby odwiedzić wyspę St. Barthelemy (St. Barts), na której spotykają się prominenci z całego świata. – Kto jeszcze tam nie był, nie jest prominentem – żartuje Olivier. Pewien znany raper wynajął willę tylko na jedną noc za 30 tysięcy euro i kazał napełnić basen szampanem. Butelka małej coli w prominenckim rewirze kosztuje 20 euro, więc można sobie wyobrazić jaką cenę płaci się za szampana. Zdarza się, że znani aktorzy zakładają peruki, aby zmylić wścibskich paparazzich.

Obie wyspy oderwały się od Gwadelupy, choć oficjalnie pozostają pod jej zarządem. Nasz katamaran szybko sunie naprzód. Rozmawiamy z Andree o coraz droższym życiu na Gwadelupie, ucieczce młodych do Europy, pogoni za sukcesem, o salsie, która dotarła tu z Porto Rico i Kuby i króluje na wszystkich dyskotekach.

d354bqw

Ale muzyką numer 1 jest „zouk”. Niemal każda piosenka opowiada miłosną historię. Po kreolsku „dudu” znaczy „kochanie”. Po chwili każdy członek załogi jest „dudu”. Nauka innych słówek idzie dość opornie. Jest już późno, kiedy wpływamy do portu. Drogę oświetla nam księżyc i nadbrzeżne latarnie. Z barów sączy się muzyka. Przy szklaneczce rumu można utrwalić wrażenia, a potem szybko spać, zanim o świcie zaczną koncertować ptaki...

WARTO WIEDZIEĆ

DOJAZD
Lot liniami Air France do Pointe-a-Pitre z przesiadk1 w Pary.u. Trzeba mieć ok. 3 godzin na przejazd autobusem z lotniska de Gaullea na Orly. Transfer jest bezp3atny dla posiadaczy docelowych biletów. W promocji można kupić bilet na samolot w dwie strony nawet poniżej 1000 z3.

REJS
Jednodniowy katamaranem na Les Saintes lub Petite-Terre – 85 Euro od osoby, w tym lunch i napoje, na Marie-Galante – 95 Euro. Więcej: www.tip-top-one.com

d354bqw

JEZYK
Po angielsku dość trudno się porozumieć. Językami urzędowymi są francuski i kreolski, formalnie Gwadelupa jest częścią departamentu zamorskiego Francji i sercem Antyli Francuskich.

KUCHNIA KREOLSKA
Podstawą są owoce morze w najrozmaitszych postaciach od prostych „accras”, rozdrobnionej ryby smażonej w głębokim oleju do „blaff”- gulaszu z ryb lub skorupiaków duszonych w winie i bulionie. Inne specjały to kraby, ośmiornice, homary, małe.

CENY
W supermarketach są niższe niż na targu. Ser kosztuje ok. 20 euro za 1 kg, szynka – 12, łowienie ryby –20, banany – 2, pół kg świetnej kawy – 5, bochenek chleba – 2, duża butelka wody 0.30 -1.80, litr rumu 5-8.

d354bqw

NOCLEGI
Na Gwadelupie wiele starszych hoteli wymaga renowacji. Noclegi nie należą jednak do tanich, w sezonie pokój 2-osobowy ze śniadaniem może kosztować ponad 200 Euro. Największy ośrodek turystyczny leży w Gosier na wschód od Pointe-a-Pitre.

INTERNET www.lesilesdeguadeloupe.com, www.zooguadeloupe.com, www.jardin-botanique.com, www.habitation-severin.com

Tekst: Elżbieta Pawełek

Więcej w kwietniowym wydaniu miesięcznika Gentleman

d354bqw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d354bqw