Latający motocykl - maszyna, która wkrótce zrewolucjonizuje komunikację
Futurystyczny wygląd, imponujące możliwości i cena, która na razie czyni go niedostępnym dla przeciętnego zjadacza chleba. Pal-V One ma aspiracje, by stać się pojazdem przyszłości. Jeśli jakiejś pani miękną nogi na widok Harleya albo ścigacza, to co zrobi, gdy jej oczom ukaże się taka oto hybryda motocykla oraz statku powietrznego?
Samochody, które mogą latać? O podobnych rozwiązaniach można było usłyszeć niejednokrotnie, przede wszystkim za sprawą amerykańskiej agencji DARPA, która zajmuje się rozwojem technologii wojskowych, a kilka lat temu zaprezentowała swoje plany dotyczące samochodu przyszłości, opracowywanego w ramach projektu Transformer (TX). Także inne firmy ujawniały już prototypy aut, które w razie konieczności mogą wzbić się w powietrze. Ale niewykluczone, że zanim skrzydlate czterokołowce na dobre zaczną latać nad naszymi głowami, najpierw będziemy musieli przywyknąć do unoszących się w powietrzu pojazdów, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak nowoczesne motocykle.
Niektórzy branżowi eksperci już nazywają go kamieniem milowym branży motoryzacyjnej. W ładnym opakowaniu dostaliśmy bowiem cacko, które pozwala nie tylko na szybkie i wygodne przemieszczanie się w ruchu lądowym, ale w przypadku pojawienia się w godzinach szczytu znienawidzonych zatorów, umożliwia ich ominięcie drogą powietrzną. Nie brakuje osób, które dostrzegają dziś wielki potencjał w stanowiącym połączenie pojazdu lądowego oraz wiatrakowca wehikule.
Pal-V One to dwumiejscowa maszyna o mocy 230 KM, która może mknąć z prędkością 180 kilometrów na godzinę, a poziom 100 kilometrów na godzinę przełamuje poniżej ośmiu sekund. Oczywiście niektórzy mogą narzekać, że to osiągnięcia, którymi szczyci się wiele samochodów, jakie można spotkać choćby na polskich drogach. To fakt. Ale żadnego z nich nie da się przekształcić w 10 minut w statek powietrzny, a z Pal-V One można to uczynić. Po takiej transformacji przypominający nowoczesny helikopter pojazd może wznieść się na wysokość ponad 1,2 tysiąca metrów. Wystarczy znaleźć wówczas 160-metrowy odcinek nawierzchni - pas startowy o takiej długości wymagany jest podczas startu - i można lecieć.
Znacznie mniejszym wymaganiom trzeba sprostać podczas lądowania. Pal-V One potrzebuje do zakończenia tej procedury zaledwie 30 metrów. Duża w tym zasługa m.in. niewielkiej wagi maszyny. Konstrukcja wykonana z włókna węglowego, tytanu oraz aluminium waży zaledwie 1,5 tony. Zbiornik na paliwo ma ok. 102 litrów pojemności i pozwala przelecieć 354 kilometry albo przejechać 1200 kilometrów.
Na ziemi prowadzi się go jak samochód sportowy. W ciągu kilku minut można rozłożyć wirnik i rozszerzyć jego ogon. Wtedy, dzięki zaawansowanej technologii, jest gotowy do startu - powiedział cytowany przez Daily Mail przedstawiciel holenderskiej firmy, która zaprojektowała maszynę. Dotychczasowe testy wykazały, że dziś można nie tylko zbudować latający pojazd, ale da się to uczynić w ramach istniejących regulacji międzynarodowych, dotyczących latania i prowadzenia pojazdów.
Oczywiście nie jest to wehikuł przeznaczony dla każdego. Po pierwsze - by w pełni wykorzystać jego możliwości, poza prawem jazdy, trzeba mieć licencję pilota. Przede wszystkim trzeba jednak dysponować dość zasobnym portfelem. Cena tego nowoczesnego środka komunikacji, który może zwiastować prawdziwą rewolucję w sposobie poruszania się, to aż 396 tysięcy dolarów (równowartość 1,2 miliona złotych). To niemała suma, ale z drugiej strony już dziś na naszych ulicach można spotkać samochody, których wartość oscyluje wokół podobnej kwoty.
(fot. Pal-V/WP.PL)
Jeśli ktoś myśli, że zanim podobne cudeńko zostanie dopuszczone do sprzedaży, miną jeszcze wieki, to spieszymy, by wyprowadzić go z błędu. Pojazd można kupić już teraz. Pal-V One dostępny jest w ofercie detalistów zajmujących się dystrybucją dóbr luksusowych.
(rc/ac/facet.wp.pl)