Legendarny pistolet VIS powraca
29.04.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:22
Chętnych na niego pewno nie zabraknie, ponieważ produkt Fabryki Broni jest dziś uznawany za jedną z ikon 20-lecia międzywojennego
- Musieliśmy zareagować na ogromne zapotrzebowanie rynku kolekcjonerskiego - tak Seweryn Figurski, kierownik działu marketingu Fabryki Broni "Łucznik" wyjaśnia powody, dla których radomskie przedsiębiorstwo postanowiło po latach wznowić produkcję legendarnego pistoletu VIS. Przed wojną broń ta uchodziła za jedną z najlepszych tego typu konstrukcji na świecie. W przeprowadzonym kilka lat temu plebiscycie na "ikony dwudziestolecia", zorganizowanym przez "Rzeczpospolitą", zajął drugie miejsce w kategorii "Produkty, Firmy, Technika". Wyprzedził go tylko nie mniej kultowy bombowiec Łoś.
Słynny rekwizyt znanych filmów
VIS jest ceniony nie tylko w Polsce. W Stanach Zjednoczonych odbywają się nawet zawody w strzelaniu z tego pistoletu. Dziennikarze prestiżowego, amerykańskiego magazynu "Guns & Ammo" uznali go za jedną z najlepszych tego typu konstrukcji w dziejach. Nic dziwnego, że VIS pojawia się w wielu hollywoodzkich produkcjach wojennych, uzbrojeni w niego są m.in. bohaterowie słynnego "Złota dla zuchwałych". - Amerykańscy pasjonaci mają sporo VIS-ów w swoich zbiorach. Rekordzista zgromadził blisko 100 sztuk - wyjaśnia Figurski.
Teraz pojawiła się okazja wzbogacenia kolekcji, ponieważ 26 kwietnia wystartowała internetowa aukcja, na której wystawiono 20 egzemplarzy z limitowanej serii VIS-ów, będących dokładną repliką broni produkowanej w radomskim zakładzie przed II wojną światową. - W ten sposób chcieliśmy upamiętnić dokonania polskich inżynierów i uczcić 90. rocznicę działalności Fabryki Broni, o czym świadczy logo zamieszczone na pistoletach - tłumaczy Figurski.
Cena wywoławcza wynosi 8 tysięcy złotych. Każdy egzemplarz posiada numer seryjny oraz zapakowany jest w specjalne drewniane pudełko z załączonym reprintem instrukcji użytkowania z 1937 r. Aukcja trwa do 10 maja, warto jednak pamiętać, że właścicielem VIS-a może zostać tylko osoba posiadająca pozwolenie na broń.
Rzemieślnik lepszy niż cyfrowa maszyna?
Odwzorowanie VIS-a na podstawie przedwojennych planów technicznych okazało się dość trudnym zadaniem, nawet dla Fabryki Broni, która niedawno przeniosła się do supernowoczesnej siedziby.
- Tamtą konstrukcję stworzono pod inne realia techniczne i maszynowe. Pistolety były wykonywane ręcznie i przez rzemieślników o bardzo wysokich kwalifikacjach. Choć dysponujemy maszynami sterowanymi cyfrowo, okazało się, że nawet tak zaawansowane urządzenia nie zawsze potrafią zastąpić doświadczonego pracownika - mówi Seweryn Figurski.
Dzisiaj nie stosuje się już wielu ówczesnych technologii, np. dłutowania. Nie opłaca się także dopieszczanie każdego egzemplarza broni ręcznie za pomocą pilnika, czyli sposobem stosowanym przed II wojną światową. Poza tym dzisiejsze pistolety produkuje się przede wszystkim z tworzyw sztucznych, metodą wtrysku. VIS-a wytwarzano w dużej mierze ze stali, wykorzystując technikę skrawania.
Polacy swój pistolet mają
- Mimo tych problemów udało nam się odwzorować VIS-a niemal w 100 procentach - przekonuje Tomasz Płatos z działu konstrukcyjnego Fabryki Broni, znawca historii legendarnego pistoletu, którego historia rozpoczęła się pod koniec lat 20. XX wieku. Wtedy to postanowiono ujednolicić uzbrojenie Wojska Polskiego, wyposażonego w oddziedziczoną po zaborcach i I wojnie światowej broń bardzo różnorodną, często przestarzałą i konstrukcyjnie nieudaną.
Początkowo podjęto rozmowy dotyczące zakupu licencji czechosłowackiego pistoletu CZ wz. 24 (udoskonalonego w 1928 r). Jednak za jej udostępnienie zażądano blisko ćwierć miliona dolarów, co okazało się kwotą zaporową dla budżetu naszej armii. Wtedy na scenie pojawił się prof. Piotr Wilniewczyc, utalentowany inżynier i pracownik Państwowej Wytwórni Uzbrojenia, który zaproponował stworzenie rodzimej konstrukcji...
Podstęp inżyniera
Wilniewczyc, współpracujący z Andrzejem Dowkonttem - wicedyrektorem PWU i inżynierem Janem Skrzypińskim - dyrektorem Państwowej Fabryki Karabinów w Warszawie, przekonał wojskowych, że projekt nowoczesnego pistoletu jest już bardzo zaawansowany, opracowano wstępną technologię i oszacowano koszty produkcji. W rzeczywistości dysponował tylko wstępnym rysunkiem. Jednak dowództwo armii dało się "nabrać" i powierzyło polskim inżynierom stworzenie pistoletu.
Pod koniec 1930 r. zostały ukończone rysunki konstrukcyjne, a PFK przystąpiła do wykonania prototypu. Pierwsze próby, przeprowadzone rok później, okazały się pomyślne. Pistolet uzyskał patent nr 15567 i otrzymał nazwę WiS, od pierwszych liter nazwisk Wilniewczyca i Skrzypińskiego. Na życzenie Departamentu Uzbrojenia zmieniono jednak pierwszą literę na "V", tworząc łaciński wyraz VIS, czyli siła.
Dalsze testy odbywały się na poligonie w Zielonce. Każdy egzemplarz musiał oddać co najmniej sześć tysięcy strzałów. Wszystkie próby wypadły pomyślnie. "Za wyjątkiem jednej. Pistolet miał być wrzucony do wody, a następnie do pojemnika z przygotowanym pyłem, a po pobieżnym oczyszczeniu miał dalej strzelać. Egzemplarz jednak uległ całkowitemu zacięciu. Nawet zamka nie dało się odciągnąć. Kiedy go oglądałem, coś mi ten pył zaczął wyglądać podejrzanie. I co się okazało? Kapral, który test prowadził, pomylił pudełka i zamiast do pyłu piaskowego wrzucił mokry pistolet do pudełka z cementem. Tak w sposób dosłowny "zabetonował" broń. Po długim i niełatwym czyszczeniu pistolet przywrócono do prób. I sprawował się zupełnie dobrze" - relacjonował Wilniewczyc.
VIS-a skierowano do seryjnej produkcji w 1935 roku. Pistolet wytwarzany w Fabryce Broni w Radomiu był używany jako wyposażenie osobiste kadry zawodowej Wojska Polskiego i szybko zdobył uznanie użytkowników.
Innowacyjne rozwiązania
Na czym polegała unikalność VIS-a? - Polscy inżynierowie nie wyważali otwartych drzwi, oparli swoją konstrukcję na bardzo dobrym i sprawdzonym pistolecie opracowanym przez genialnego Johna Mosesa Browninga, czyli Colcie 1911 - wyjaśnia Tomasz Płatos.
VIS miał jednak sporo innowacyjnych rozwiązań, np. zintegrowane z zamkiem łożysko lufy, co wpływano na zwiększenie celności. - Jednym z najciekawszych elementów polskiego pistoletu był zwalniacz kurka, wprowadzony na życzenie kawalerii. W tamtych czasach żadna konstrukcja broni wojskowej nie posiadała takiego detalu, który później stał się standardem - tłumaczy Płatos.
VIS był dostarczany w komplecie ze skórzaną kaburą, w której znajdowały się dwa magazynki i mosiężny wycior do czyszczenia broni. Kaburę przypinano do pasa, na prawym biodrze. Wyjątkiem była 10. Brygada Kawalerii, gdzie pistolety noszono na sposób niemiecki - po lewej stronie.
Niemiecka masówka
Do chwili wybuchu II wojny światowej polska armia otrzymała ponad 49 tysięcy egzemplarzy VIS-a. W połowie 1940 r. Niemcy wznowili produkcję pistoletów w Radomiu, po przekazaniu fabryki pod zarząd firmy Steyr-Daimler-Puch. Okupanci wyprodukowali dla własnych potrzeb około 312 tys. sztuk VIS-a. Tak masową skalę produkcji osiągnięto przez wyeliminowanie niektórych szczegółów konstrukcyjnych. Na pistoletach nie było już godła Polski i numeru seryjnego oraz gniazda zaczepowego do przyłączenia futerału.
Elementy VIS-ów trafiały też w ręce polskiego podziemia. We wrześniu 1942 roku w podradomskich Rożkach po jednej z potyczek z partyzantami Niemcy przechwycili kilka charakterystycznych pistoletów. Dzięki temu zdobyli dowód, że z zakładu wynoszona jest broń dla bojowników ruchu oporu. W odwecie okupanci powiesili na oczach całej załogi 15 pracowników.
W pistolety z Radomia byli uzbrojeni też uczestnicy Powstania Warszawskiego. Nieprzypadkowo w jednej z najsłynniejszych pieśni z tamtych czasów pojawia się zdanie: "a na Tygrysy mieli VIS-y...".
Fabryka z tradycją
Historia VIS-a jest nierozerwalnie związana z Fabryką Broni, która w ubiegłym roku świętowała 90-lecie istnienia. Zakład był ważnym ogniwem Centralnego Okręgu Przemysłowego, jednego z największych przedsięwzięć ekonomicznych II Rzeczypospolitej, mającego zwiększyć ekonomiczny potencjał Polski, rozbudować przemysł ciężki i zbrojeniowy.
Radomska fabryka otrzymała sowite wsparcie z państwowej kasy - blisko 9 milionów złotych. Inwestycje sprawiły, że mogła miesięcznie produkować 12 tysięcy karabinków kbk i 900 pistoletów VIS. Oprócz broni wytwarzano również rowery o nazwie Łucznik, sprzedawane do Chin, Indii, Chile, Brazylii, Syrii i Arabii.
Fabryka przyciągała znamienitych gości. W 1937 r. odwiedził ją król Rumunii Karol II. Dla załogi wybudowano osiedle Planty. Pracownicy otrzymali piękne, duże mieszkania, zieleńce, place zabaw i łaźnię. Mieli wszystko na miejscu i praktycznie nie musieli opuszczać swojej dzielnicy.
W 1945 r. firma została przemianowana na Zakłady Metalowe, dostała też za patrona gen. "Waltera" oraz uruchomiła nowe kierunki produkcji. Jednym ze sztandarowych produktów stały się maszyny do szycia i pisania.
Po 1989 roku Zakłady Metalowe, rzucone na głęboką wodę wolnego rynku, zaczęły tonąć. W 2000 r. sąd gospodarczy ogłosił upadłość "Łucznika". Z majątku Zakładów Metalowych została wyodrębniona Fabryka Broni, która w 2014 r. przeniosła się do nowoczesnej siedziby i dziś jest jednym z czołowych polskich przedsiębiorstw branży zbrojeniowej, z powodzeniem konkurującym ze światowymi gigantami.
Trudno mierzyć się z legendą
Firma wyposaża w broń niemal wszystkie służby mundurowe, a od niedawna także kampanię reprezentacyjną Wojska Polskiego, której żołnierze dotychczas paradowali z radzieckimi karabinami SKS. - Teraz będą uzbrojeni w karabinek oparty na systemie MSBS. Mamy nadzieję, że niedługo będą używały go także inne formacje naszej armii - mówi Seweryn Figurski.
Modułowy System Broni Strzeleckiej to nowatorski projekt radomskiej firmy, budzący ogromne zainteresowanie na całym świecie. Pozwala na szybką modyfikację broni, z podstawowego karabinka w karabinek o podwyższonej celności czy karabinek maszynowy. - Na bazie jednej komory zamkowej żołnierz może przed operacją przekonfigurować broń, z systemu kolbowego w bezkolbowy. Jeden lepiej sprawdza się na otwartej przestrzeni, drugi podczas działań bojowych w ciasnych pomieszczeniach - wyjaśnia Figurski.
Innym ciekawym projektem konstruktorów z Fabryki Broni jest pistolet PR-15 Ragun, którego certyfikacja ma zakończyć się jeszcze w tym roku. Czy zdoła powtórzyć sukces VIS-a? - Będzie trudno, bo mierzymy się z legendą - mówi Figurski.
Rafał Natorski