CiekawostkiLepszy od Bonda i Bourne’a?

Lepszy od Bonda i Bourne’a?

„Musicie zrozumieć fakt, że Sam Fisher, którego znacie, umarł”. Tak brzmią pierwsze słowa wypowiedziane podczas kampanii dla jednego gracza w najnowszej odsłonie serii Splinter Cell. Nie wiadomo, czy Ubisoft specjalnie zdecydował się na taki krok, ale to jedno zdanie opisuje, jak nowe wcielenie agenta Trzeciego Echelonu ma się do jego sylwetki z części poprzednich. Najważniejsze jest jednak, czy mamy do czynienia z godną kontynuacją, czy też zmiana ta nie wyszła grze na dobre.

Lepszy od Bonda i Bourne’a?
Źródło zdjęć: © Ubisoft

Sam Fisher to jednak człowiek

Pierwszą widoczną różnicą są założenia fabularne. Fisher nie pracuje już w agencji, a w wir wydarzeń wciąga go osobista tragedia – śmierć córki. Takie podejście do sprawy miało bohatera uczłowieczyć, ale wyszła z tego postać, która poza wściekłością nie pokazuje zbyt wielu innych emocji. Nie jest to oczywiście wadą – miło słucha się wkurzonych komentarzy Sama do tego, co widzimy na ekranie. Sama fabuła gry jest jej mocną stroną. Nie zdradzimy, oczywiście, o co chodzi, ale ogląda się ją jak dobry thriller, w którym zastosowano wszystkie tricki współczesnej kinematografii sensacyjnej – retrospekcje, wypady w przyszłość, niedopowiedzenia i długie ujęcia. Dużym plusem historii jest również to, w jaki sposób została opowiedziana.

Sam Fisher widzi napisy na murach

W zapowiedziach gry widzieliśmy wszyscy wyświetlane na ścianach budynków informacje lub nawet całe sekwencje filmowe. Jedni kręcili na to nosem, inni nie mieli zdania. Jednak jako element rozwijający fabułę, także za pomocą podpowiedzi co do celów misji, sprawdza się to znakomicie. Po jakimś czasie ma się wrażenie, że siedzimy w głowie Fishera, a poziom utożsamienia się z bohaterem gry jest przez to naprawdę wysoki. Wszelkie zarzuty, że wygląda to nierealistycznie i psuje klimat zabawy, można spokojnie wrzucić do kosza. Kolejną zaletą tych napisów jest to, że dzięki nim tak naprawdę nigdy nie mamy problemu z podjęciem decyzji co do dalszych kroków w misji. Raz na jakiś czas gra serwuje też coś dla odmiany, jak choćby rozbudowaną minigierkę w przesłuchiwanie.

Sam Fisher to nadal super agent

Wersję demo gracze ocenili jako bardzo łatwą, co zresztą zostało skomentowane nawet przez sam Ubisoft. Pełna wersja Splinter Cell: Conviction jest wymagająca, ale w sposób, jakiego dawno nie spotkałem w grach wideo. Za sprawą wspomnianych podpowiedzi, różnej maści gadżetów, niesamowitej sprawności fizycznej Sama a także nowego systemu egzekucji (Mark&Execute - zobacz tę mechanikę w akcji) mamy w ręku narzędzia, które czynią z naszego bohatera maszynę do zabijania. To wspaniałe uczucie, kiedy wiemy, co mamy zrobić, wiemy, jakie mamy na to środki, a jedyne, nad czym trzeba pomyśleć, to – jak to wszystko przeprowadzić. Gracz naprawdę może poczuć się jak super agent pośród mniej doświadczonych najemników. Jak drapieżca wśród zwierzyny.* Czytaj więcej w serwisie gry.wp.pl.*

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)