Louis Zamperini - przeżył wojnę, tortury i alkoholizm
27.01.2016 | aktual.: 07.04.2017 13:08
Kto by przypuszczał, że syn włoskich imigrantów, mały złodziej z Kalifornii, stanie się ikoną
"By przeżyć, człowiek potrzebuje jedzenia, wody i bystrego umysłu" - mówił. On sam wiedział najlepiej, jak to jest przejść przez piekło. Odnosił ogromne sukcesy w sporcie, w armii traktowano go jako największego szczęśliwca, choć do czasu. Louis Zamperini stał się legendą jeszcze za życia.
O jego życiu Angelina Jolie nakręciła film, pisały o nim wszystkie szanujące się media. Kto by przypuszczał, że syn włoskich imigrantów, mały złodziej z Kalifornii, stanie się ikoną. Jego historia zaczyna się 26 stycznia 1917 roku w Nowym Jorku. Rodzina nie mieszkała tam długo. Louis i jego starszy brat Pete często chorowali, więc lekarz poradził rodzicom, by zabrali dzieci w cieplejsze miejsce. Przeprowadzili się do kalifornijskiego Torrance. Chłopak nie znał angielskiego, w szkole nieustannie mu przez to dokuczano. Pewnego dnia ojciec poradził Louisowi, by spróbował boksu.
Sport tak mu się spodobał, że na workach treningowych nie poprzestawał. Ci, którzy go wyśmiewali, chodzili z podbitymi oczami. Do łatwych dzieci nie należał. Pierwszy raz spróbował papierosów, kiedy miał 5 lat, alkoholu - gdy miał lat 8. W rodzinnym miasteczku uważano go za złodzieja bez przyszłości. Rodzina też spodziewała się, że ich syn najpewniej skończy w więzieniu. Z beznadziei wyratowało go bieganie. Podobno to koleżanki ze szkolnej drużyny przekonały chłopaka, by do nich dołączył. Jego największym motywatorem był jednak brat, Pete. To dzięki niemu odnosił swoje pierwsze sportowe sukcesy.
Narodziny legendy
- Kiedy kończyłem bieg, obejrzałem się do tyłu i zobaczyłem, że wyprzedzam wszystkich o dobre ćwierć mili. Pomyślałem, że pewnie zmyliłem drogę i pobiegłem skrótem, jednak okazało się, że nie. Nigdy wcześniej nikt nie mierzył mi czasu, więc nie miałem pojęcia, na jakim poziomie biegam. Po prostu biegałem, biegałem i biegałem, i to przyniosło efekt - wspominał w biografii swój pierwszy bieg.
Szybko zyskał popularność wśród rówieśników. Już nie był "tym włoskim złodziejem", a Louisem Zamperinim. - Wtedy podjąłem pierwszą poważną decyzję w swoim życiu. Rzucić wszystko i zostać profesjonalnym biegaczem - mówił w jednym z wywiadów.
Uścisk Hitlera
Pete wyszkolił brata na poważnego konkurenta dla znanych biegaczy. - Kazał mi rzucić picie i palenie, jeśli chcę być najlepszy. Mówił, że muszę bez przerwy biegać. Całe lato pociłem się na podwórku. Stałem się wręcz fanatykiem - wspominał Louis.
Jego zapał się opłacił. Zdobył stypendium na Uniwersytecie Południowej Karoliny, ale to go nie zadowoliło. Myślał o kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich. Miał zaledwie 19 lat. Na podróż do Randalls Island, gdzie szykowano reprezentację, złożyła się cała rodzina i sąsiedzi. Na miejscu zdecydował się wystartować w biegu na 5 tys. metrów. To był najgorszy dzień na zawody. Z nieba lał się żar, lokalne media donosiły, że wysoka temperatura zabiła 40 osób tylko w tym jednym tygodniu. Wyścig wygrał, pokonując amerykańskiego rekordzistę, Dona Lasha. Droga na olimpiadę w Berlinie stała otworem.
Na olimpijskiej bieżni nie wywalczył medalu. Zajął 8. miejsce, ale ostatnie okrążenie zapisało się na zawsze w historii. W ciągu kilkudziesięciu sekund nadrobił 46 metrów. Młody Amerykanin zwrócił uwagę samego Hitlera, który był obecny podczas zawodów. Do dziś wielu spiera się o to, czy faktycznie niemiecki przywódca uścisnął mu dłoń. Podobno miał mu powiedzieć: "Ach, to ty jesteś tym chłopakiem, który tak szybko finiszował". Wtedy jeszcze nie wiedział, że Hitler, który gratulował mu biegu, wywoła największy w historii konflikt, który zmieni jego życie.
Gnocchi zamiast gwiazd
Kolejna olimpiada już się nie odbyła. Zamperini dres zamienił na mundur. Po studiach zaciągnął się do armii, gdzie dostał przydział w amerykańskich siłach powietrznych. Służył jako bombardier na Hawajach. Razem z załogą "Super Mana" niszczył wysypy należące do Japończyków. Potrafili wyjść z każdej opresji, ale do czasu.
27 maja 1943 roku Zamperini wraz z dziewięcioma innymi żołnierzami wyruszyli na patrolowy lot wokół atolu Palmyra. Ich samolot rozbił się na Oceanie Spokojnym. Katastrofę przeżył Zamperini, Francis McNamara i porucznik Russell Allen Phillips. Z wraku udało im się wyciągnąć dwie żółte łodzie ratunkowe. 33 dnia zmarł McNamara, pozostali dryfowali jeszcze dwa tygodnie. Zamperini wspominał wielokrotnie, że wieczorami, by nie zwariować, wyobrażał sobie, jak jego matka ugniata ciasto na gnocchi. Ratunek wreszcie dotarł, ale ze złej strony frontu.
Najskuteczniejsze diety dla mężczyzn
**[
ZOBACZ TEŻ: 27 LAT SPĘDZIŁ W CAŁKOWITEJ SAMOTNOŚCI. DLACZEGO? ]( http://facet.wp.pl/27-lat-spedzil-w-calkowitej-samotnosci-jego-decyzja-pozostaje-wielka-zagadka-6002214634681473a )**
Głodzony i torturowany
Japończycy wzięli rozbitków na zakładników. Zamperini ważył wtedy niecałe 35 kilogramów. - Przez prawie dwa miesiące pływałem pod otwartym niebem po bezmiarze morza, a teraz znalazłem się zamknięty w celi wielkości budy dla psa. Dopadła mnie taka klaustrofobia, że chciałem krzyczeć, ale byłem na to zbyt słaby. Popatrzyłem wtedy na moje ciało. Jeszcze sześć tygodni wcześniej byłem pełnym życia atletą, który biegał milę w czasie niewiele przekraczającym cztery minuty. Teraz byłem szkieletem obciągniętym skórą. Całe życie trzymałem w ryzach swoje uczucia, ale wtedy nie mogłem się już powstrzymać. Rozpłakałem się - pisał po latach.
Z więzienia trafił do tajnego obozu pracy koło Jokohamy. Jeńcy byli torturowani, głodzeni, bez szans na jakikolwiek ratunek. Zamperini wspominał, jak karmili ich zgniłymi rybami, w których pływały robaki. Współwięźniom pisał na kawałkach papieru przepisy na włoskie potrawy.
O takiej traumie niełatwo zapomnieć
Przenoszono go jeszcze kilka razy. W obozie Omori pod Tokio spotkał swojego największego kata - kaprala Mutsuhiro Watanabe, którego później generał Douglas MacArthur wpisał na listę najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych. Watanabe prześladował Zamperiniego tygodniami. - Bicie i fizyczne kary mogłem znieść. Najtrudniej było jednak znieść próbę zniszczenia naszej godności i pozbawienia nas nadziei. Przetrwałem między innymi dzięki doświadczeniu z lat treningów, kiedy nauczyłem się, jak pokonywać własne słabość - wspominał były żołnierz.
Po wojnie jeszcze długo próbował wrócić do normalnego życia. Latami cierpiał na zespół stresu pourazowego. Chciał zemścić się na Watanabe, który nigdy nie odpowiedział za swoje czyny. Japończyk pracował potem jako sprzedawca ubezpieczeń, a Zamperini popadł w alkoholizm. Tak jak w dzieciństwie życie uratował mu sport, tak teraz zmienił się dzięki religii. Zamperini wrócił do Japonii, by przebaczyć swoim oprawcom. Tych, których udało się wsadzić do więzienia, osobiście uściskał.
Szklanka musi być pełna
W 1998 roku Zamperini pobiegł w sztafecie, która niosła ogień olimpijski przez igrzyskami w Nagano, czyli niedaleko miejsca, gdzie przed laty był więziony. Nie pokonali go ani naziści, ani tortury Japończyków - zmarł 2 lipca 2014 roku.
- Ludzie mówią mi, że jestem optymistą. Ja? Optymista mówi, że szklanka jest do połowy pełna. Pesymista, że jest do połowy pusta. Ocalały jest praktyczny. On mówi: "Nazywaj to jak chcesz, ale po prostu napełnij tę cholerną szklankę". Ja wierzę właśnie w napełnianie szklanki - mówił.
MD
Najskuteczniejsze diety dla mężczyzn
**[
ZOBACZ TEŻ: 27 LAT SPĘDZIŁ W CAŁKOWITEJ SAMOTNOŚCI. DLACZEGO? ]( http://facet.wp.pl/27-lat-spedzil-w-calkowitej-samotnosci-jego-decyzja-pozostaje-wielka-zagadka-6002214634681473a )**