Łowca nazistów – historia Szymona Wiesenthala
31.12.2016 10:29
„Kto pomagał wysyłać niewinnych ludzi na śmierć, nie ma prawa umrzeć w pokoju” – przekonywał twórca Żydowskiego Centrum Dokumentacji i więzień kilku obozów koncentracyjnych, który cudem ocalał z Holocaustu, lecz stracił w Zagładzie blisko dziewięćdziesięciu członków rodziny. Szymon Wiesenthal poświęcił życie tropieniu nazistowskich zbrodniarzy. Nie z chęci zemsty, ale w imię uniwersalnej sprawiedliwości.
Był wieczór, 11 maja 1960 r. Z autobusu, który zatrzymał się na przystanku w peryferyjnej dzielnicy Buenos Aires, wysiadł 54-letni emigrant z Europy, Ricardo Klement. Dziarskim krokiem ruszył w kierunku znajdującego się nieopodal domu. Nagle podszedł do niego nieznany mężczyzna. Błyskawicznie powalił Klementa na ziemię, a wtedy nadjechał samochód, wyskoczyło z niego dwóch pasażerów. Obezwładnili Klementa i wpakowali na tylne siedzenie auta, które ruszyło z piskiem opon.
Kilka godzin później porwany złożył oświadczenie: „W związku z ujawnieniem mej prawdziwej tożsamości, nie widzę sensu, aby w dalszym ciągu unikać sprawiedliwości. Pragnę dobrowolnie udać się do Izraela, by tam stanąć przed właściwym dla sprawy sądem”. Pod dokumentem znajdował się podpis Adolfa Eichmanna, oficera SS, głównego twórcy i koordynatora planu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”.
Jeden z najbardziej poszukiwanych hitlerowskich zbrodniarzy, który rok później stanął przed sądem w Jerozolimie, a 31 maja 1962 r. zawisł na szubienicy, trafił w ręce agentów izraelskiego Mossadu dzięki determinacji Szymona Wiesenthala.
Spektakularny sukses
Słynny „łowca nazistów” wpadł na trop Eichmanna już w 1946 r., po jego ucieczce z amerykańskiego obozu. Przygotował zasadzkę w alpejskiej wiosce Altaussee, gdzie mieszkała żona zbrodniarza, którego jednak ktoś ostrzegł i ten nie pojawił się w tym miejscu.
Wiesenthal nie dawał za wygraną. Gdy pod koniec lat 50. w lokalnej gazecie w Altaussee pojawiły się kondolencje dla Veroniki Eichmann, która w 1951 r. zniknęła bez wieści i w powszechnej opinii nie żyła (tymczasem wyjechała do Argentyny, gdzie dołączyła do męża), współpracownicy „łowcy nazistów” znów przystąpili do akcji. Jeden z nich nawiązał znajomość z matką Veroniki, a kobieta wyjawiła prawdę o zięciu ukrywającym się w Buenos Aires pod nazwiskiem Ricardo Klement.
Schwytanie Eichmanna było jednym z najbardziej spektakularnych sukcesów Szymona Wiesenthala, który doprowadził przed oblicze sprawiedliwości blisko tysiąc zbrodniarzy służących III Rzeszy.
Ocalały z Zagłady
Szymon Wiesenthal urodził się 31 grudnia 1908 r. w Buczaczu, galicyjskim miasteczku niedaleko Tarnopola. Studiował architekturę w Pradze oraz Lwowie, gdzie do wybuchu II wojny światowej prowadził małe biuro architektoniczne. W 1936 r. ożenił się z Cylą Mueler.
Gdy 22 września 1939 r. do Lwowa wkroczyła Armia Czerwona, NKWD aresztowało teścia i zastrzeliło szwagra Wiesenthala. On sam uchronił siebie, żonę oraz matkę przed wywózką na Sybir wręczając sowieckiemu komisarzowi pokaźną łapówkę.
W czerwcu 1941 r. Lwów zajęły wojska niemieckie, co dla Żydów oznaczało początek jeszcze większego koszmaru. Wiesenthal trafił najpierw do getta, a następnie do tzw. Obozu Janowskiego. W kolejnych latach przeszedł przez kilka niemieckich obozów koncentracyjnych m.in. w Płaszowie, Buchenwaldzie, Gross-Rosen i Mauthausen. Kilkukrotnie otarł się o śmierć, cudem unikając egzekucji. W czasie II wojny światowej stracił jednak prawie całą najbliższą rodzinę, łącznie 89 osób. Dzięki współpracy z polskim podziemiem ocalił natomiast żonę, przerzuconą jesienią 1942 r. na aryjską stronę. Przeżyła okupację w Warszawie, pracując jako laborantka pod nazwiskiem Irena Kowalska.
Żydowskie Centrum Dokumentacji Historycznej
5 maja 1945 r. Wiesenthal był jednym z tysięcy więźniów obozu Mauthausen, uwolnionych przez wojska amerykańskie. Wówczas za swój życiowy cel przyjął ściganie zbrodniarzy hitlerowskich. Już kilka dni później włączył się w działania alianckich służb tropiących ukrywających się nazistów.
W 1947 r. założył w Linzu Żydowskie Centrum Dokumentacji Historycznej, które gromadziło dowody ludobójczej polityki III Rzeszy. Po wytropieniu i schwytaniu Adolfa Eichmanna Wiesenthal otworzył w Wiedniu Żydowskie Centrum Dokumentacji, jedno z najbogatszych archiwów tego typu, zajmujące się zbieraniem materiałów dotyczących zbrodni i zbrodniarzy hitlerowskich. W ciągu kilkudziesięciu lat działalności udało mu się odnaleźć, doprowadzić do schwytania i postawienia przed sądem ponad tysiąca mniej lub bardziej prominentnych funkcjonariuszy aparatu hitlerowskiego państwa.
Akta Odessy
Szymon Wiesenthal do końca życia wierzył w istnienie Odessy (skrót od Organisation der Ehemaligen SS-Angehörigen) – doskonale zakonspirowanej i bogatej organizacji pomagającej byłym członkom SS, dzięki której wielu zbrodniarzy wojennych bez trudu znalazło schronienie w różnych zakątkach świata.
Według Wiesenthala, powołującego się na licznych świadków, Odessa powstała pod koniec wojny na spotkaniu w Salzburgu. W projekt mieli być zaangażowani najważniejsi przywódcy III Rzeszy, m.in. Heinrich Himmler czy Martin Bormann. Dzięki potężnym funduszom, ale także wsparciu południowoamerykańskich junt i reżimów arabskich oraz pomocy szanowanych organizacji międzynarodowych czy wpływowych hierarchów Kościoła katolickiego, zorganizowano bardzo sprawny system ewakuacji nazistowskich zbrodniarzy. Wywozili oni także ze sobą dzieła sztuki czy kosztowności zrabowane podczas wojny.
Współcześni historycy uważają, że opisywane przez Wiesenthala spotkanie w Salzburgu nie miało miejsca, a byli SS-mani nie stworzyli tajnej organizacji, jednak nie ulega wątpliwości, że wielu hitlerowskim oprawcom udało się uniknąć odpowiedzialności. Między innymi dzięki pomocy kościelnych hierarchów, np. pracującego w Watykanie biskupa Aloisa Hudala. To on ułatwił Franzowi Stanglowi, komendantowi obozów zagłady w Sobiborze i Treblince, gdzie zamordowano blisko 900 tys. osób, ucieczkę do Syrii, a następnie Brazylii.
Dopiero w 1967 r, dzięki staraniom Wiesenthala, zbrodniarz został odnaleziony i wydany władzom RFN, gdzie skazano go na dożywotnie więzienie. Twórca Żydowskiego Centrum Dokumentacji doprowadził też do zatrzymania policjanta, który w sierpniu 1944 r. zdradził gestapo miejsce ukrywania się rodziny Anny Frank. Dziewczynka zmarła w obozie koncentracyjnym, a jej dzienniki są dziś uznawane za jedną z najważniejszych książek XX wieku.
Strażnik pokoju
Szymon Wiesenthal już za życia stał się legendą, choć w jego biografii nie brakowało kontrowersyjnych kart. Do dziś zdumiewa, że najsłynniejszy łowca nazistów utrzymywał zażyłe relacje z Albertem Speerem, wybitnym architektem, ale jednocześnie skazanym w procesie norymberskim bliskim współpracownikiem Hitlera czy też Kurtem Waldheimem, sekretarzem generalnym ONZ i prezydentem Austrii, oskarżanym o zbrodnie wojenne.
Jednak Wiesenthal zawsze chodził własnymi ścieżkami, był też osobą konfliktową, do historii przeszły jego spory z Brunonem Kreiskym, kanclerzem Austrii żydowskiego pochodzenia albo laureatem pokojowego Nobla Elie Wieselem.
Dopiero niedawno wyszło na jaw, że Wiesenthal przez wiele lat był agentem izraelskiego Mossadu. Dostarczał informacji głownie o zbrodniarzach wojennych, ale także niemieckich naukowcach pracujących nad programem rakietowym w Egipcie. Mossad miał też finansować wiedeńskie biuro Wiesenthala.
Zbrodniarze nie powinni spać spokojnie
Kontrowersje budziły jego metody śledcze, np. płacenie za informację o osobach kolaborujących z Niemcami lub biorących udział w pogromach Żydów.
Misja tropiciela nazistów trwała 56 lat. „Udało mi się znaleźć tych morderców, których ścigałem. Wszystkich przeżyłem. Ci, których nie szukałem, są zbyt starzy i chorzy, aby można ich było legalnie skazać” – mówił w wywiadzie dla austriackiego czasopisma „Format” w 2003 r.
Nazywał siebie „strażnikiem pokoju”. „Trzeba szukać nowych, albowiem bez nich ludzkość jest skazana na popełnienie tych samych błędów i tych samych okrucieństw. Nienawiść może się pojawić wszędzie, nowi mordercy są wśród nas, pościg musi trwać. Zbrodniarze nie powinni spać spokojnie” – apelował Szymon Wiesenthal, który zmarł 20 września 2005 r.