Trwa ładowanie...
17-01-2014 10:18

Lucha Libro, czyli pojedynek na słowa

Lucha Libro, czyli pojedynek na słowaŹródło: luchalibro
d32ogcq
d32ogcq

Różnego rodzaju walki i widowiskowe pojedynki zawsze przyciągały tłumy widzów. Nie inaczej jest z Lucha Libre, czyli odmiana wrestlingu popularna w Meksyku i Ameryce Łacińskiej. A co by było, gdyby zamiast brutalnych osiłków wpuścić na ring pisarzy?

Postanowiono sprawdzić to w Peru, gdzie od jakiegoś czasu organizowane są Lucha Libro, czyli pojedynki ludzi pióra. Tak jak w brutalnym pierwowzorze, uczestnicy pojedynku wychodzą na "ring" w fantazyjnych, kolorowych maskach, a każdy z nich zamiast nazwiska używa bojowo brzmiącego pseudonimu. Jednak zamiast okładać się pięściami, improwizują teksty na zadany temat.

Pisarskie zmagania skierowane są do osób przed wydawniczym debiutem. Zgodnie z zasadami pojedynku każdy z autorów dostaje trzy zupełnie przypadkowe słowa i musi w ciągu pięciu minut napisać zawierającą je historię. Ringiem jest natomiast telebim, na którym wyświetlane są ekrany obu laptopów, na których pracują pisarze. Dzięki temu widzowie oraz członkowie jury na bieżąco śledzą tworzenie historii. Pisarskie szranki ubarwia muzyka, którą w tle puszczają klubowi DJe.

Ten z pisarzy, który w ocenie jurorów stworzył lepsze opowiadanie, przechodzi do następnej rundy. Przegrany musi natomiast zdjąć maskę i ujawnić swoje prawdziwe nazwisko. Zwycięzca całego turnieju otrzymuje kontrakt z wydawnictwem. Jedynym warunkiem na jego realizację jest napisanie książki w czasie nie dłuższym niż pół roku. Powieść ma swoją premierę na corocznych Targach Książki organizowanych w Limie. I to właśnie tam zamaskowany pisarz po raz pierwszy oficjalnie zdejmuje maskę i zdradza czytelnikom swoje personalia.

d32ogcq

Szczerze mówiąc idea Lucha Libro wydaje się ciekawa. Jednak domyślamy się, że same pojedynki nie przyciągają zbyt licznej publiczności. No cóż - gdyby chociaż pisarze okładali się po głowach książkami, albo obrzucali obelgami, względnie gdyby pojedynkowali się na ilość wypitego alkoholu - byłoby na co popatrzeć. Ale pisanie opowiadań? No cóż...

(fot. luchalibro)

Podejrzewamy że o wiele bardziej widowiskową i przyciągającą widzów dyscypliną może być chociażby opisywany już przez nas szachoboks. Więcej publiczności miałby też zapewne wieczór literacki z udziałem uczestniczek projektu Hysterical Literature, czyli pań, które starają się czytać klasyczne utwory literackie podczas stymulacji wibratorem.

Niemniej uczestnikom pojedynku i tak gratulujemy odwagi. Umieć pisać to jedno, ale pisać publicznie, do tego w dziwnej masce - tu już nie każdy by się zdecydował.

(menonwaves)/PFi, facet.wp. pl

d32ogcq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d32ogcq