Ludzie zabrali młode łosie z lasu. Interwencja skończyła się tragicznie
Chcieli pomóc, ale zaszkodzili...
19.05.2016 | aktual.: 19.06.2016 23:15
W ostatnim czasie wiele było przypadków zabierania młodych zwierząt z lasu. Interwencja zatroskanych ludzi często jednak kończyła się śmiercią zwierząt.
Z tego powodu leśnicy z Biebrzańskiego Parku Narodowego zaapelowali, by nie zabierać z lasu młodych dzikich zwierząt. Do pracowników parku trafiły dwa malutkie łosie: Dzidka i Dzidek. Kilkutygodniowe zwierzęta przynieśli ludzie, którzy myśleli, że zostały porzucone przez matki. Łosie trafiły do ośrodka rehabilitacji zwierząt w Grzędach w Biebrzańskim Parku Narodowym. Pomimo udzielonej intensywnej pomocy weterynaryjnej, jednego łosia nie udało się uratować. Drugi nie trafi już nigdy na wolność. - Ludzie zabierają dzikie zwierzęta, myśląc, że niestety są porzucane przez matkę, a nie jest to prawdą. Matka często zostawia je w lesie, bo musi się posilić, musi się napić albo po prostu żeby nie wabić drapieżników w pobliże młodych. Nigdy nie zostawia młodego zwierzęcia samego - stwierdziła Agnieszka Tylkowska z Biebrzańskiego Parku Narodowego.
I dodaje:
- Łoś zabrany od matki nabiera zupełnie innych odruchów. Nie reaguje jak dziki łoś, ucieczką od człowieka, wręcz przeciwnie, będzie prosił o jedzenie. Dorosły łoś może już zrobić krzywdę człowiekowi.