AlkoholeŁukasz Zagrobelny: samochód - mój czwarty pokój

Łukasz Zagrobelny: samochód - mój czwarty pokój

Od zawsze fascynowała mnie motoryzacja. Już jako 5-latek biegałem po podwórku z pokrywką od garnka, która imitowała kierownicę, wyobrażając sobie, że prowadzę prawdziwy samochód.

Łukasz Zagrobelny: samochód - mój czwarty pokój
Źródło zdjęć: © NM Studio

Fascynacja pozostała, ba, nawet urosła do poziomu pasji, z tym, że pokrywkę zamieniłem na prawdziwą kierownicę, a podwórko na prawdziwa drogową dżunglę. Kocham samochody, w szczególności swoje, a każdy następny jest moją największą miłością.

Jest to miłość obsesyjna, zaborcza, czasami przesadna i wydawałoby się, patrząc z boku, lekko szalona.....

Większość kierowców uważa swoje pojazdy za przedmioty wyłącznie użytkowe, wozidełka, które mają przewozić osobników z punktu A do punktu B. Hmm...ja mam trochę inaczej, bo uważam swój samochód za czwarty pokój mojego mieszkania, pokój, w którym ma być czysto i przyjemnie.

Moi przyjaciele podśmiewają się ze mnie, widząc z jaką czułością dbam o to moje BMW, jak myję je raz w tygodniu i jak czasami desperacko walczę z moimi pasażerami o to, czego nie można robić w tym moim "czwartym pokoju". I z dumą mogę powiedzieć, że test białej rękawiczki Perfekcyjnej Pani Domu na czystość wnętrza mojego auta byłby zaliczony na piątkę! Absolutnie, kategorycznie, pod karą wydalenia z pojazdu zabronione jest palenie w aucie! Nawet moja pani profesor, Elżbieta Z. nałogowa palaczka i miłośniczka papierosów z wielbłądem na opakowaniu wie, że aby zapalić jadąc moim samochodem, trzeba wysiąść na pobocze i nawet przy minus 20 stopniach nie ma zmiłuj. Ale to nie jest chyba z mojej strony zbytnia fanaberia, bo nie ma nic gorszego niż wędzenie się dymem papierosowym przy nie daj Boże zamkniętych oknach.

Kiedyś nie miałem większych problemów z tym, że moi współtowarzysze podróży posilali sie różnymi dobrami w samochodzie. Do czasu, kiedy moja znakomita koleżanka spożywając batonika czekoladowego zostawiła go na jasnej tapicerce. Wyszliśmy razem z auta, był lipiec, 28 stopni, samochód w pełnym słońcu.

Kiedy wróciłem do samochodu, na siedzeniu był dramat. Nie wspomnę już nawet, ile czasu zajęło czyszczenie wyniku tego zdarzenia. A Perfekcyjnej Pani domu i jej złotych rad jeszcze wtedy nie było, więc trudność po tysiąckroć większa. Reasumując, żadnego jedzenia chipsów, hamburgerów , ociekających ketchupem hot dogów, kebabów i oczywiście batoników czekoladowych. Spożywanie napojów jest dozwolone za wyjątkiem Red Bulla. W tym miejscu pochylam głowę czerwieniąc się ze wstydu, ponieważ sam wypiłem chyba najdroższego Red Bulla w życiu. Kosztował 2000 zł, bo taki był rachunek za wymianę zalanego przeze mnie joystica nawigacji.

Malowanie paznokci przez współtowarzyszki podróży również nie jest dozwolone . Nie wzruszają mnie prośby ze strony malujących, wymówki, że brak czasu, groźby, próby szantażu i przekupstwa. Kiedyś im uległem i przy nagłym hamowaniu dowód mojej dobroci, w postaci czerwonych, śmierdzących mazów pozostał na panelu klimatyzacji.

Ale nie myślcie, broń Boże, że jestem jakimś despotą samochodowym, który traktuje auto jak muzeum czy eksponat, który wypada oglądać tylko przez szybę. Już widzę minę moich przyjaciół czytających to zdanie....

Moi drodzy przyjaciele! Uwielbiam z Wami podróżować moim "czwartym pokojem" o ile: nie palicie, nie pochłaniacie jedzenia, nie malujecie paznokci i nie pijecie Red Bulla. I jeżeli nie będziecie chcieli słuchać, choćby dla żartu przebojów Dolly Partton, czy Gosi Andrzejewicz, to po raz kolejny zapraszam na pokład.

Łukasz Zagrobelny

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)