Mafia w Izraelu ma się dobrze...
- Staniemy się normalnym krajem, gdy bandyci będą mówić po hebrajsku - miał stwierdzić przed laty Dawid Ben Gurion, jeden z twórców współczesnego państwa żydowskiego. Dziś Izrael stał się normalnym krajem... i oazą dla potężnych grup przestępczych, które w ubiegłym roku zarobiły ponad 6 miliardów dolarów.
Kilka lat temu mieszkańcami Izraela wstrząsnęły informacje o powiązaniach tamtejszej policji z mafią. Specjalna komisja śledcza ujawniła, że wysoko postawieni funkcjonariusze byli na usługach znanych miejscowych gangsterów - braci Parinyan. Jeden ze "stróżów prawa", Tzachi Binur, okazał się nawet cynglem grupy przestępczej. Zamordował w szpitalu Pinhasa Buhbuta, wielkiego rywala braci Parinyan, który trafił do lecznicy po... wcześniejszym zamachu na jego życie. Tym razem nie pomogła mu nawet policyjna obstawa.
Binur uciekł do Meksyku, ale został tam zastrzelony, ponieważ najwyraźniej zbyt dużo wiedział na temat mafii. Śledztwo wykazało, że bracia Painyan mieli w szeregach izraelskiej policji znacznie więcej wspólników, którzy utrudniali dochodzenia prowadzone przeciwko gangsterom. Gdy wstrząsający raport ujrzał światło dzienne, do dymisji podał się Mosze Karadi, komendant główny policji. Obecnie to stanowisko pełni Yohanan Danino, który uchodzi za znacznie skuteczniejszego w walce z mafią. Jednak jest ona bardzo trudna, o czym świadczy głośna wypowiedź Danino, skarżącego się na fatalne zabezpieczenie magazynów izraelskiej armii. Jego słowa sprowokowało aresztowanie gangsterów posługujących się supernowoczesnym sprzętem (teoretycznie zarezerwowanym tylko dla elitarnych jednostek wojskowych) i planujących atak na dom rywala za pomocą... rakiety przeciwczołgowej.
Jak gangster został deweloperem
- Uczciwi obywatele nie powinni się bać wychodzić na ulice. To mafiosi mają się bać - grzmiał niedawno premier Izraela Benjamin Natanjahu. Jednak na razie jego słowa brzmią jak pobożne życzenie. Na ulicach izraelskich miast bardzo często wybuchają samochody-pułapki i wbrew pozorom nie są to demonstracje siły palestyńskich ugrupowań terrorystycznych, ale znacznie częściej efekty porachunków między gangsterami. W ostatnich miesiącach w takich zamachach zginęło 15 znaczących mafiosów. 20 innych poległo w strzelaniach. Do incydentów często dochodzi w środku dnia, w centrach dużych miast. Nic dziwnego, że ofiarami stają się także niewinni przechodnie.
Zorganizowane grupy przestępcze w Izraelu sieją postrach i zarabiają ogromne pieniądze - w 2013 roku ich działalność osiągnęła przychody przekraczające 6,5 mld dolarów! Miejscowe mafie czepią dochody z handlu bronią i narkotykami, prania brudnych pieniędzy, lichwiarskich pożyczek, internetowych zakładów bukmacherskich, prostytucji, a także szeroko rozumianej rozrywki - zdaniem znawców tematu mafia kontroluje większość dużych kasyn czy dyskotek w Izraelu.
Przestępczością przeżarty jest rynek nieruchomości. Gangsterzy regularnie wymuszają haracze od firm realizujących inwestycje budowlane. Niektórzy sami stają się deweloperami. Świetnym przykładem jest jeden z najbardziej znanych izraelskich gangsterów - Yitzhak Abergil, oskarżany o pranie brudnych pieniędzy, handel narkotykami na ogromną skalę i morderstwa. Mafioso otrzymał wyrok 10 lat więzienia. Karę odbywał w Los Angeles, ale na początku tego roku Amerykanie zgodzili się, żeby wrócił do ojczyzny i tam ma dokończyć odsiadkę. Niedawno okazało się, że Abergil zainwestował blisko 10 mln dolarów w wielką izraelską firmę deweloperską.
Majdan ucieka przed mafią
Yitzhak Abergil uchodzi za jednego z "ojców chrzestnych" w izraelskim świecie przestępczym. Na ścieżkę zbrodni wszedł bardzo wcześnie - już w wieku 17 lat miał na koncie pierwsze morderstwo. Pochodzi z rodziny żydowskich imigrantów z północnej Afryki, spośród których rekrutuje się bardzo wielu członków współczesnych mafii izraelskich, zaangażowanych głównie w handel narkotykami w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. Na przełomie lat 80. i 90. ich hegemonię próbowali przełamać emigranci ze Związku Radzieckiego. Wśród przybyszów było wielu naukowców czy artystów, ale również gangsterów, którzy szybko stworzyli w Izraelu potężne grupy przestępcze. Świadczy o tym proces Zeeva Rosensteina, któremu amerykański sąd zarzucił kierowanie siatką rozprowadzającą na ogromną skalę tabletki ecstasy. Rosenstein został w 2006 r. deportowany z Izraela do USA. Skazano go na 12 lat więzienia.
Na liście dziesięciu ludzi najbardziej poszukiwanych przez FBI znajduje się także inny obywatel Izraela - Siemion Mogilewicz, który w ostatnich latach zajmuje się głównie handlem bronią na ogromną skalę. Do perfekcji opanował także metody prania brudnych pieniędzy. W ostatnich latach władze w Jerozolimie zaostrzyły kurs wobec mafii. Izraelskie FBI, czyli jednostka Lahaw 433, coraz skuteczniej infiltruje środowiska przestępcze, a wielu gangsterów ucieka za granicę w obawie przed aresztowaniem.
Jednak niekiedy to inni muszą uciekać przed bandytami. Przekonał się o tym... Radosław Majdan, który przez pewien czas bronił bramki FC Ashdod. Jego następca, Grzegorz Szamotulski, wspomina w książce "Szamo": "Niebywałą opowieść sprzedał mi prezes izraelskiego Ashdod. - Wiesz, że przed tobą bronił u nas polski bramkarz Majdan, ale musiał szybko wyjechać. Jemu spodobała się dziewczyna tutejszego gangstera. I pewnego dnia ludzie tego gangstera podjechali, związali Majdana, owinęli go w dywan, wrzucili na ciężarówkę i ruszyli za miasto. Wyrzucili go koło drogi, zadzwonili do nas i powiedzieli: Wasz bramkarz ma 48 godzin na opuszczenie Izraela, w przeciwnym razie go zabijemy. A teraz leży dokładnie tu i tu. Odebraliśmy go i natychmiast zapakowaliśmy w samolot do Polski".
Rafał Natorski /PFi, facet.wp.pl