HistoriaMarita Lorenz. Kobieta, która na zlecenie CIA miała zabić Fidela Castro

Marita Lorenz. Kobieta, która na zlecenie CIA miała zabić Fidela Castro

Fidel Castro w swoim długim i burzliwym życiu miał wiele kochanek. Jednak tylko jedna z nich chciała go zabić. Nazywała się Marita Lorenz i była Amerykanką niemieckiego pochodzenia. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że plan pozbawienia życia kubańskiego dyktatora narodził się w siedzibie CIA.

Marita Lorenz. Kobieta, która na zlecenie CIA miała zabić Fidela Castro
Źródło zdjęć: © Kapitan Lorenz, jego córka Marita i Fidel Castro / Agencja Forum

26.11.2016 | aktual.: 26.11.2016 10:01

El Commendante poznał swoją kochankę i niedoszła zabójczynię 27 lutego 1959 r. Miała wtedy 19 lat i razem z rodzicami na pokładzie MS „Berlin” (jej ociec był kapitanem jednostki) odbywała rejs po Karaibach. Ich spotkanie to zupełny przypadek.

Gdy statek zawinął do Zatoki Hawańskiej, świeżo upieczony przywódca Kuby postanowił wpaść z niezapowiedzianą wizytą. Heinrich Lorenz, nie chcąc drażnić porywczego Castro, wpuścił go na pokład, a nawet zaprosił do swojego stolika. Była to decyzja, której żałował to końca życia.

Dyktator i piękna nastolatka

Szybko okazało się, że piękna córka kapitana wpadła w oko kochliwemu Kubańczykowi. Jak pisała w swojej książce „Kobiety dyktatorów 2” Diane Ducret, zaraz po kolacji – ku rozpaczy rodziców – Castro zabrał Maritę na mostek.

Stamtąd pokazuje jej światła Hawany. „To wszystko należy do mnie. Kuba należy do mnie. Czyż nie jest cudowna? Podoba ci się to, co widzisz?”, upewnia się słabą angielszczyzną. Potem przyciąga ją do siebie i zadaje ostateczny cios: „Ja jestem Kubą”.

Obraz
© Wódz kubańskiej rewolucji był niezwykle kochliwym mężczyzną. Kolejnym obiektem jego westchnień miała stać się Marita Lorenz

Takie deklaracje oczywiście zawróciły w głowie młodej dziewczynie. Na razie jednakże do niczego nie doszło. Zdawać by się nawet mogło, że cała historia zakończy się niewinnym flirtem, szczególnie że po kilku dniach statek wypłynął do Nowego Jarku. A jednak…

Zanim MS „Berlin” ruszył w dalszy rejs, Fidel zdobył nowojorski adres Marity oraz jej numer telefonu. Gdy tylko nowa wybranka jego serca wróciła do domu, zaczął do niej wydzwaniać, obiecując gwiazdkę z nieba, oraz sprezentował jej… dziesięć kubłów lodów kokosowych.

W końcu w połowie marca wysłał po nią samolot. Dziewczyna nie wahała się ani chwili i po zaledwie kilku godzinach znów znalazła się w Hawanie.

Na lotnisku została przyjęta z prawdziwymi honorami. Czekała na nią limuzyna i (bagatela) 20 żołnierzy. Ich zadaniem było odeskortowanie Marity do słynnego pokoju 2406 w Hiltonie, w którym mieszkał i urzędował El Commendante. Po dotarciu na miejsce zaskoczyły ją dziecięce samochodziki porozrzucane po podłodze prezydenckiego apartamentu.

Jak się okazało, zabawki należały do samego Castro, który – wedle relacji panny Lorenz – pozostał dużym dzieckiem. Lubi bawić się modelami pojazdów wojskowych i czołgów. Ale ona przecież nie przyjechała bawić się zabawkami. W końcu po ponad godzinnym oczekiwaniu zjawił się Fidel i – jak pisze w swej książce Diane Ducret:

Zaciąga zasłony, bierze Maritę za rękę i włącza płytę z romantyczną muzyką. Choć od tamtego spotkania minęło ponad pięćdziesiąt lat, w pamięci bohaterki zachowało idylliczny charakter. „To moje najlepsze wspomnienie związane z Fidelem. Leżałam w jego ramionach na łóżku w Hiltonie, słuchając piosenki „Piano mágico”.

Trwającą pięć godzin sielankę przerwał brat kubańskiego dyktatora – Raúl. Wezwał Fidela w jakichś niecierpiących zwłoki sprawach państwowych. Ten na odchodne rzucił jeszcze: nie wychodź, czekaj tu na mnie. Kocham cię.

Okazało się jednak, że Kubańczykowi wcale nie było aż tak spieszono do młodziutkiej kochanki. Widywał się z nią coraz rzadziej, wymyślając kolejne wymówki. W tej sytuacji zakochana dziewczyna, nie mając nic lepszego do roboty, stała się właściwie jego osobistą sekretarką.

Obraz
© W kwietniu 1959 r. Fidel i Marita pojechali do Nowego Jorku, gdzie Castro cały czas otaczał wianuszek wielbicielek. To zdecydowanie nie spodobało się Maricie

W kwietniu 1959 roku obydwoje polecieli do Nowego Jorku, gdzie odbywała się międzynarodowa konferencja prasowa Castro. Mimo początkowej niechęci Amerykanów i zagranicznych dziennikarzy, Fidelowi – po długim wystąpieniu – udało się wielu z nich przekonać, że jest właściwym człowiekiem na właściwym stanowisku. Dotyczyło to głównie dziennikarek. Jak sam mówił, wszystkie go kochają. Posunął się nawet do stwierdzenia: Jestem jak Jezus! Noszę brodę, mam podobną sylwetkę i trzydzieści trzy lata jak on.

Popularność El Commendante ewidentnie nie podobała się za to Maricie, która stała się zazdrosna i miała dosyć ciągłych telefonów od dziennikarek, chcących spotkać się z kubańskim przywódcą sam na sam. Doszło nawet to tego, że w pewnym momencie miała wykrzyczeć do zgromadzonych dziennikarzy: _Żadna kobieta nie przekroczy tego progu! Ja będę decydować, kogo wpuścimy. Jestem Marita, a to prywatny apartament Fidela! Jasne?! _

Ten nagły wybuch miał niebagatelne znaczenie dla dalszej historii związku panny Lorenz i Fidela. To właśnie dzięki niemu CIA udało się ustalić, że jego piękną towarzyszką jest Amerykanka. W siedzibie Centralnej Agencji Wywiadowczej zrodził się plan wykorzystania jej przeciw kochankowi.

Na usługach Centralnej Agencji Wywiadowczej

Do realizacji misternej intrygi został oddelegowany Frank Sturgis – specjalista od Ameryki Łacińskiej, którego zadaniem było umieszczanie w lokalnych rządach ludzi przychylnych Stanom Zjednoczonym. W połowie 1959 r. udało mu się przeniknąć do najbliższego otoczenia braci Castro i nawiązać kontakt z Maritą.

W sierpniu zaproponował jej pomoc w uwolnieniu się od coraz bardziej zaborczego kochanka. Inna wersja mówi, że to sama dziewczyna się do niego zgłosiła. Być może zadecydował fakt, że była w czwartym miesiącu ciąży. Tak czy inaczej klamka zapadła i Marita nawiązała współpracę z CIA. Polegała ona głównie na dostarczaniu Sturgisowi tajnych dokumentów.

Wszystko szło dobrze aż do 15 października. Tego dnia domorosła agentka postanawia zjeść kolację w samotności. Jak pisze autorka „Kobiet dyktatorów 2”: Fidel czuje, że idzie w odstawkę. Jakiś czas po posiłku dziewczynę ogarnia słabość. Z trudem się porusza i myśli. Pogrąża się w dziwnym półśnie. Pamięta jazdę samochodem, lekarza, krzyk i przeraźliwy ból.

Gdy odzyskała przytomność, odkryła, że nie jest już w ciąży. Na domiar złego leżała cała we krwi w nieznanym pokoju hotelowym. Pomocy udzielił jej dopiero Camilo Cienfuegos, jeden z najbliższych przyjaciół Castro. Niestety, u dziewczyny pojawiły się objawy sepsy.

Życie uratowało jej przewiezienie do kliniki w Nowym Jorku, gdzie powoli doszła do siebie. Po wyzdrowieniu oczywiście nie miała zamiaru wracać na Kubę. Wyjechała do rodzinnych Niemiec. I tak mogłaby zakończyć się historia jej romansu Fidelem. Wszystko potoczyło się jednakże zupełnie inaczej.

Obraz
© Hawański Hilton. To w nim zamieszkał Fidel Castro ze swoją świtą po obaleniu Batisty

W maju 1960 r. na łamach amerykańskiej dwutygodnika „Confidential” ukazuje się artykuł, w którym Alice Lorenz (matka Marity) oskarża Castro o gwałt na córce. Ta widząc, że nie ucieknie od przeszłości, wraca do Stanów i nawiązuje ponowną współpracę z CIA.

Tym razem przechodzi odpowiednie szkolenie w ośrodku na Florydzie. Ma wziąć udział w operacji „40”, która miała na celu powstrzymanie komunizmu w państwach sąsiadujących ze Stanami Zjednoczonymi – także poprzez zamachy, jeśli taka będzie konieczność.

Fidel musi umrzeć

W październiku Marita dowiedziała się, jakie czeka ją zadanie: zabicie Fidela Castro, który coraz wyraźniej dryfuje w stronę komunizmu. Za wykonanie misji czekała na nią sowita nagroda. Gdy tylko kubański dyktator wyzionie ducha, na jej szwajcarskie konto zostaną przelane dwa miliony dolarów, a ona sama zyska sławę bohaterki narodowej.

Obraz
© Frank Sturgis / domena publiczna

Wsiadając na pokład samolotu lecącego do Hawany, kobieta była zdecydowana zabić dawnego kochanka. W końcu przez niego straciła dziecko i omal sama nie umarła.

Jednak w trakcie lotu dopadły ją wątpliwości. Ciągle kochała Fidela i gdy w końcu doszło do spotkania, zamiast podać mu truciznę, rzuciła się w jego ramiona. Potem spędziła z nim jeszcze ostatnią noc i nie wykonawszy zlecenia, wróciła do Miami. "Miłość była silniejsza" - wyznała później w filmie dokumentalnym opowiadającym o jej związku z kubańskim wodzem. Fidel nawet nie zdawał sobie sprawy, że od śmierci dzielił go dosłownie krok.

Materiał powstał we współpracy z serwisem "Ciekawostki Historyczne". Przeczytaj także: Damy ze skazą. Bez nich nie byłoby Polski

Obraz
© Ciekawostki Historyczne

Źródło:
Diane Ducret, Kobiety Dyktatorów 2, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2013.

Obraz
© Wydawnictwo Znak

O AUTORZE:
Rafał Kuzak - magister historii, fan muzyki rockowej i dobrej książki. Współautor "Wielkiej Księgi Armii Krajowej". Autor ponad stu artykułów poświęconych głównie przedwojennej Polsce i II wojnie światowej. Zastępca redaktora naczelnego „Ciekawostek historycznych”.

Źródło artykułu:ciekawostkihistoryczne.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (33)