Martin Kaczmarski - o czym marzy uczeń Krzysztofa Hołowczyca?
13.12.2013 | aktual.: 27.12.2016 15:02
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
Martin Kaczmarski, wybitny polski kierowca, który niebawem zmierzy się z trasą rajdu Dakar, opowiada o trudach, niebezpieczeństwach i olbrzymiej satysfakcji związanej ze startami w najsłynniejszych rajdach samochodowych świata. Urodzony w 1990 r. Martin Kaczmarski to syn kierowcy rajdowego Macieja Kaczmarskiego i uczeń Krzysztofa Hołowczyca, z którym przemierzał m.in. trasę rajdu Abu Dhabi Desert Challenge. Martin ma jedno wielkie marzenie... jakie? Zapraszamy do lektury!
Rozmawia: Łukasz Jurczak
WP: Jak wygląda trening kierowcy rajdowego? Czy są to tylko testy w samochodzie?
Martin Kaczmarski: Wielu osobom wydaje się, że kierowca rajdowy wsiada w auto i po prostu jedzie. Tymczasem rajdy to nieustające pasmo wyrzeczeń i wyzwań dla organizmu, który jest cały czas przeciążony i narażony na kontuzje oraz urazy. A przy tym jeszcze kierowca musi być cały czas skoncentrowany! Dlatego też ważne jest utrzymywanie organizmu w jak najlepszej kondycji.
Dzień zawsze zaczynam od siłowni, mam ukierunkowaną dietę, gram w squasha. Do tego wszystkiego dopiero dochodzą treningi w "rajdówce". Dwa razy w miesiącu staramy się organizować testy, podczas których przejeżdżam każdorazowo około 200 km. No i oczywiście same rajdy też traktuję jako zdobywanie doświadczenia.
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
WP: Jak często przebywasz na siłowni?
Martin Kaczmarski: Codziennie, o ile tylko pozwala mi na to czas. Oczywiście kiedy twój świat kręci się wokół rajdów, życie nabiera tempa. Bywa tak, że śniadanie jem w jednym mieście, obiad w drugim, a kolację w trzecim, a moim domem staje się hotel. Dlatego to "codziennie" jest w moim przypadku pojęciem względnym. Może ujmę to inaczej - jestem na siłowni codziennie, kiedy jestem w domu we Wrocławiu.
WP: Ile dni w ciągu roku jesteś poza domem?
Martin Kaczmarski: To mniej więcej pół na pół. Rajdy i wszystko, co się z nimi wiąże, sprawiają, że niemal cały czas jestem w podróży.
WP: Czy próbowałeś kiedykolwiek innej dyscypliny?
Od dziecka słowo sport kojarzyło mi się niemal wyłącznie z motor sportem motorowym. Wymiarze zawodowym nie mierzyłem się z inną dyscypliną, ale amatorsko oczywiście wiem, co to znaczy zostawić zdrowie na korcie squashowym lub na torach rowerowych.
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
WP: Do jakiego rajdu obecnie się przygotowujesz?
Martin Kaczmarski: 5 stycznia rozpoczyna się największa, najbardziej prestiżowa, wręcz kultowa impreza rajdów cross country - Dakar. Dwa tygodnie jazdy po bezdrożach Argentyny, Boliwii i Chile w ekstremalnych warunkach, w blisko 40 stopniowym upale. Udział w tym rajdzie to wielka logistyka, miesiące przygotowań do startu - wielkie wyzwanie na każdej płaszczyźnie. Tam rywalizują wszyscy o wszystko. Konkurencja będzie ogromna.
WP: Co jest twoim celem w sportach motorowych?
Martin Kaczmarski: Marzę o wygraniu kiedyś Dakaru, bo to w mojej dyscyplinie znaczy tyle, co medal na olimpiadzie. Ale nie o satysfakcję tutaj chodzi. Nie tylko. Aby wygrać ten rajd, trzeba dotrzeć do granic możliwości własnego organizmu, psychiki, odporności. I moim marzeniem jest przekroczenie tych granic. A to mam nadzieję, będzie dla mnie oznaczało zwycięstwo w tej imprezie. To, tak naprawdę, jest moim celem.
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
WP: Czy byłbyś w stanie opowiedzieć w kilku zdaniach swoją historię - zaczynając od dzieciństwa - bazując tylko na najważniejszych momentach w twoim życiu, w twojej karierze? Takie wiadomości w pigułce, o które wyrywkowo byłeś pytany zapewne wiele razy.
Martin Kaczmarski: Mój ojciec jeździł w rajdach, dlatego też sport motorowy jest obecny w moim życiu od samego początku. Już jako dzieciak obserwowałem rajdowy świat i kibicowałem tacie na odcinkach specjalnych. Po raz pierwszy za rajdowym kółkiem siedziałem jako nastolatek. Zaczynałem od jazdy tzw. "szayowozem", czyli samochodem do terenowego crossu z silnikiem "malucha", zamontowanym w klatce z rur. Następnym etapem był Jeep Wrangler i rajdy przeprawowe, czyli ekstremalne taplanie się w błocie. Jednak dopiero dwa lata temu, po powrocie ze studiów z Berlina, moje życie w pełni zostało podporządkowane rajdom - zmieniłem właściwie wszystko, od diety, po rytm dnia. Zacząłem startować w rajdach cross country - najpierw Bowlerem Nemesis, później Toyotą Hilux. W 2012 roku zdobyłem tytuł drugiego wicemistrza kraju w Rajdowych Mistrzostwach Polski Samochodów Terenowych 2012 r.
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
(...) Największym osiągnięciem do tej pory są tak naprawdę jednak dopiero ostatnie miesiące mojej kariery rajdowej. Zostałem zaproszony przez najlepszy team w świecie cross country - niemiecki X-RAID. Wiązało się to po pierwsze z przesiadką na Mini All4 Racing, aktualnie najlepszą rajdową terenówkę na świecie. Po drugie znalazłem się w jednym teamie z Krzyśkiem Hołowczycem, Stephanem Peterhanselem czy Nani Romą - najlepszymi kierowcami świata. A w listopadzie zająłem drugie miejsce w ostatnim rajdzie Pucharu Świata 2013 w Portugalii - zaraz za Hołowczycem. Wygrałem nawet ostatni odcinek specjalny, byłem szybszy od Krzyśka o czterdzieści jeden sekund!
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
WP: Kiedy myślę o Martinie Kaczmarskim, widzę również Krzysztofa Hołowczyca, który bardzo często o tobie mówi. Dlaczego?
Martin Kaczmarski: Razem z Krzysztofem bierzemy udział w sportowym programie "mistrz-uczeń", tworząc tym samym Lotto Team. Krzysztof jest moim rajdowym profesorem, uczy mnie rajdowego rzemiosła, a także wszystkiego, co się z nim wiąże - współpracy z mediami, sponsorami itp. Rola "Hołka" w moim życiu i karierze jest ogromna, zawsze mogę liczyć na jego rady i wsparcie. Oczywiście czasami tworzy to dość paradoksalne sytuacje, bo przecież w trakcie odcinków specjalnych rywalizujemy ze sobą, a chwilę później na mecie, tuż po ściągnięciu kasków, na gorąco wszystko we dwóch analizujemy. Krzysiek sugeruje, co mogłem zrobić lepiej, na co powinienem był bardziej uważać. Często spotykamy się także podczas treningów czy innych imprez sportowych, zawsze mogę liczyć na jego mistrzowskie rady. Niezwykle to sobie cenię.
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
WP: Jakim autem jeździsz na co dzień?
Martin Kaczmarski: Chwilowo technicznymi samochodami naszego teamu, bowiem sprzedałem swój prywatny samochód i jestem w trakcie zakupu nowego.
WP: Gdybyś miał nieograniczony budżet, to jakie auta stałyby pod twoim domem?
Martin Kaczmarski: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Bardziej interesują mnie te samochody, które stoją w naszym warsztacie i którymi startuję w rajdach niż te, które stoją pod domem. Większość roku spędzam na wyjazdach, dlatego też auta pod domem i tak głównie by się kurzyły.
Martin Kaczmarski - opowiada o życiu kierowcy rajdowego
WP: Dlaczego cross country, a nie F1?
Martin Kaczmarski: To dwie różne dyscypliny sportowe. W F1 determinującym wszystko czynnikiem jest prędkość podczas wyścigu na torze, na kilkudziesięciu okrążeniach. W cross country mamy natomiast walkę z nieznajomym terenem, odcinkami po kilkaset kilometrów, rajdami, które potrafią trwać "longiem" kilkanaście dni. Oczywiście prędkość też ma kluczowe znaczenie, ale to dwa różne światy. I zdecydowanie wolę ten drugi.
WP: Co uważasz za swój największy sukces, a co za największą porażkę w sporcie?
Martin Kaczmarski: Myślę, że w kategorii sukcesów i porażek będę mógł mówić za kilka lat. W tej chwili przede wszystkim zdobywam doświadczenie, uczę się tego, jak sukcesy osiągać i jak unikać porażek. Wszystkie dotychczasowe osiągnięcia, jak np. niedawne drugie miejsce w Portugalii, traktuję jako bonusy. Na razie.
Specjalnie dla serwisu facet.wp.pl z Martinem Kaczmarskim rozmawiał Łukasz Jurczak.
---------------------------------- Model: Martin Kaczmarski Photo: Marta Wojtal / www.martawojtal.com MakeUp and Hair: Agnieszka Patrycja Rudzińska Project Coordinator: PHENOMENEE Producent: MagnifiCo