Maruszeczko - najbardziej poszukiwany bandyta w Polsce
Nikifor Maruszeczko - wróg publiczny numer jeden
Bał się go cały kraj - był szalony, pojawiał się i strzeleał
Jeszcze długo po wojnie straszono nim śląskie dzieci. "Kto mnie goni, szuka śmierci" - tłumaczył sądowi przyczyny zabójstwa dwóch policjantów. Jednak liczba ofiar Nikifora Maruszeczki była znacznie dłuższa. Nic dziwnego, że tego 25-latka, jak pisała prasa "młodego, przystojnego, o twarzy raczej łagodnej" uznawano za najbrutalniejszego przestępcę II Rzeczpospolitej.
Była mroźna sobotnia noc, 15 stycznia 1938 roku. W eleganckim hotelu "Pod Orłem" w Białej (dzisiejsza Bielsko-Biała) trwała właśnie zabawa karnawałowa miejscowego cechu krawieckiego. Dobiegająca z budynku głośna muzyka i wesoły gwar budziły zainteresowanie przechodniów. Jednym z nich był młody, dość przystojny mężczyzna, w stanie wyraźnie wskazującym na znacznie spożycie alkoholu. Postanowił przedłużyć upojny wieczór i "wczesać się" na imprezę.
W hotelu szybko podpadł innym gościom, których prowokacyjnie zaczepiał. Gdy zaczął agresywnie podrywać bawiące się panie, wezwano policjanta z pobliskiego komisariatu. Próba wylegitymowania intruza zakończyła się jednak dramatycznie - mężczyzna wyciągnął pistolet i strzelił kilka razy w kierunku funkcjonariusza, raniąc go w głowę. Później wybiegł z hotelu. Policjant, mimo obrażeń, zaczął go gonić, a strzelanina przeniosła się na ulicę. Do akcji włączyli się taksówkarze, jeden z nich podstawił nogę bandycie. Gdy ten się przewrócił, dopadli go inni kierowcy oraz hotelowy portier. Zaczęli bić mężczyznę, krzycząc, że mógł pozabijać niewinnych ludzi.
Gdy napastnika zakuto w kajdanki, miał krzyknąć do gapiów: "Nie wiecie, z kim macie do czynienia. Jestem Florian Nikifor Maruszeczko!". Było to nazwisko, które od kilku miesięcy budziło grozę w całej Polsce.