Maturzyści mordercy. Jedna z najgłośniejszych zbrodni III RP
20.03.2016 | aktual.: 07.04.2017 13:09
Zabili, bo potrzebowali pieniędzy na studniówkę
Marcin Murawski "Jogi", Robert Gołębiowski "Gołąb" i Monika Osińska "Osa" zamordowali Jolantę Brzozowską, bo potrzebowali pieniędzy na zbliżającą się studniówkę. Z warszawskiego biura "Abigel", w którym 19 stycznia 1996 roku doszło do tragicznego zdarzenia, zwyrodnialcy wynieśli dwa telefony, pagery, magnetowid, biżuterię i 400 złotych. Tyle było dla nich warte życie ich ofiary. Morderstwo nie odebrało im apetytu. Zaraz po dokonanej zbrodni cała trójka poszła do pizzerii.
Pierwsza kobieta skazana na dożywocie za zabójstwo
Bestialski czyn nie zakłócił także dobrej zabawy nastolatków na studniówce. "Jogi", "Gołąb" i "Osa" bawili się na balu do białego rana. To była jednak ich ostatnia impreza. Miesiąc po morderstwie młodzi zwyrodnialcy zostali ujęci.
20 marca 1998 roku skazano ich na dożywotnie więzienie. Monika Osińska była pierwszą w Polsce kobietą skazaną na tak wysoką karę za zabójstwo.
Zarówno "Osa", jak i jej kompani, zapracowali jednak na swoje wyroki. "Jako żywo nie pamiętamy takiej sprawy, bo nawet jeśli zamierzali zabić, to przecież nie musieli zadawać tak strasznych obrażeń, pastwić się w niewyobrażalny sposób" - stwierdził sędzia w uzasadnieniu wyroku. Stanowisko pierwszej instancji podtrzymał sąd apelacyjny, a w 2001 roku Sąd Najwyższy oddalił kasację obrońców. W 2003 roku sąd okręgowy negatywnie zaopiniował prośbę Moniki Osińskiej, która wystąpiła do prezydenta o łaskę - obniżenie wyroku do 15 lat.
Temida zareagowała bezwzględnie, ale przebieg tragicznych wydarzeń w pełni uzasadnił takie postępowanie.
"Napadnijmy na kiosk lub sklep"
Ich morderczy plan zrodził się w szkolnym barze, w którym wczesnym popołudniem 19 stycznia 1996 roku zastanawiali się, jak zdobyć pieniądze na studniówkę.
Monika Osińska - jak później twierdziła, był to "tylko dowcip" - zaproponowała, by "napaść na jakiś kiosk lub sklep". "Żart"podchwycił Marcin Murawski, który, już całkiem poważnie, przedstawił plan napaści na biuro Agencji "Abigel". "Jest tam trochę rzeczy do wyniesienia" - powiedział.
**[
BOGDAN ARNOLD - MORDOWAŁ KOBIETY, WPADŁ PRZEZ... MUCHY ]( http://facet.wp.pl/bogdan-arnold-mordowal-kobiety-wpadl-przez-muchy-6002212020195969g )**
Wszystko zaplanowali
"Jogi" dobrze znał ten lokal, gdyż od trzech lat pracował dorywczo w agencji, zajmując się kolportażem krzyżówek. Młody człowiek miał na ten dzień umówione spotkanie z pracującą w "Abigel" Jolantą Brzozowską. Chciał jej przedstawić Osińską, która miała mu pomóc w kolportażu.
Pomysł Murawskiego spotkał się z aplauzem jego kompanów. Wstąpili jeszcze tylko do mieszkania rodziców Marcina, skąd wzięli rękawiczki i kij bejsbolowy. Później wsiedli do taksówki i pojechali do "Abigel".
**[
ZOBACZ TEŻ: ZABILI, A POTEM ZJEDLI SWOJE OFIARY ]( http://facet.wp.pl/zabili-a-potem-zjedli-swoje-ofiary-6002212671648385g )**
Wpuściła ich bez obaw
Dotarli tam o godz. 15.45. Jolanta Brzozowska była w agencji sama. Dosłownie trzy minuty wcześniej z lokalu wyszedł jej szwagier i właściciel "Abigel" Krzysztof Orszagh. Gdyby został, także i on najprawdopodobniej padłby ofiarą morderców. "Minąłem się na schodach z dziewczyną, z którą oni jechali windą" - wspominał po latach w wywiadzie prasowym.
Jolanta Brzozowska otworzyła gościom drzwi bez obaw. Marcina znała, wiedziała także, że odwiedzi ją z dziewczyną. Brzozowska zaprosiła nastolatków do środka, sama usiadła za biurkiem i zaczęła spisywać dane Osińskiej potrzebne do sporządzenia umowy.
Skatowali, zabili, okradli i spokojnie wyszli
Wtedy do pokoju wszedł Robert. Podszedł do dziewczyny z boku i bez słowa uderzył ją mocno kijem bejsbolowym w głowę. Jolanta upadła, ale chłopak nie zaprzestał bicia. Do katowania młodej kobiety dołączył też Marcin. Zwyrodnialcy zadali swej bezbronnej ofierze co najmniej 12 ciosów nożem - w szyję i okolice oczu, uderzyli ją siedem razy w głowę. Ostatni cios nożem zadał Robert.
W czasie, gdy jej koledzy pastwili się nad Jolantą Brzozowska, Monika Osińska grabiła mienie agencji. Zapakowała do plecaka telefony komórkowe, pagery, magnetowid, biżuterię i pieniądze.
Teraz napastnikom pozostało już tylko obmyć się z krwi ofiary i zgarnąć z biurka dokumenty Moniki, by spokojnie wyjść z "Abigel".
**[
BOGDAN ARNOLD - MORDOWAŁ KOBIETY, WPADŁ PRZEZ... MUCHY ]( http://facet.wp.pl/bogdan-arnold-mordowal-kobiety-wpadl-przez-muchy-6002212020195969g )**
Szukał pomocy u jasnowidzów
Przez następny miesiąc nic nie spędzało im snu z powiek. Chodzili na pizzę, dobrze bawili się na studniówce. Pieniądze mieli, bo skradzioną biżuterię sprzedali u zaprzyjaźnionego pasera. Ujęto go razem z nimi - w miesiąc po morderstwie.
Przez cztery tygodnie policja poszukiwała sprawców brutalnego morderstwa. Początkowo podejrzewano Krzysztofa Orszagha, który nawet przejściowo trafił do aresztu.
Po zwolnieniu mężczyzna natychmiast rozpoczął prywatne śledztwo. Zdesperowany szukał pomocy nawet u jasnowidzów. "Zawsze do takich paranormalnych historii odnosiłem się sceptycznie, ale gdy człowiek nie ma żadnego zaczepienia, wszystkiego się chwyci" - stwierdził Orszagh w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Szwagrowi tragicznie zmarłej kobiety pozostał jeszcze jeden ślad - dzięki pomocy jednego z pracowników "Centertela" udało mu się ustalić, że sprawcy morderstwa korzystali ze skradzionego telefonu komórkowego swej ofiary. Orszagh kupił też pager o tym samym numerze, jaki ukradli zabójcy. "Oni z niego korzystali, a ja czytałem całą ich korespondencję" - wyjawił w rozmowie z "GW".
Tak udało mu się dojść do pasera, który kupił od morderców zrabowane przez nich precjoza.
Czy wyjdą na wolność w 2021 roku?
Wkrótce potem policja zatrzymała "Osę", "Gołębia" i "Jogiego". Do winy przyznał się początkowo tylko ostatni z nich - Marcin Murawski. Powiedział śledczym, że chciał zdobyć pieniądze, a Jolantę zamordował, bo inaczej zostałby przez nią zidentyfikowany.
Osińska i Gołębiowski szli cały czas w zaparte. Także stojąc już przed sądem, prosili, by ukarać ich "tylko" za rozbój, gdyż "nie uczestniczyli w zabójstwie".
Sąd nie dał wiary zapewnieniom "Osy" i "Gołębia". Zostali oni, tak jak Murawski, skazani na karę dożywocia.
O warunkowe zwolnienie całą trójka będzie mogła ubiegać się w 2021 roku. Będą mieli wówczas 44 lata. O 22 lata więcej od ich ofiary, która zginęła na kilka miesięcy przed swoim ślubem.
* Witold Chrzanowski*