HistoriaMetody leczenia w carskiej Rosji. Nagle przestajesz narzekać na polską służbę zdrowia

Metody leczenia w carskiej Rosji. Nagle przestajesz narzekać na polską służbę zdrowia

Boli ząbek? Sam car może go wyrwać kowalskimi obcęgami! Choroba weneryczna? Znachor zaleci nurkowanie w końskim łajnie. Myślisz, że dobre urodzenie pomoże ci przetrwać ospę? Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz… Zapewniamy, nie chciałbyś chorować w Rosji!

Metody leczenia w carskiej Rosji. Nagle przestajesz narzekać na polską służbę zdrowia
Źródło zdjęć: © Wygląda strasznie? To nic w porównaniu z rosyjskimi praktykami / domena publiczna

08.09.2016 | aktual.: 24.01.2018 12:47

Jaki był poziom leczenia w państwie carów? Niech świadczą o tym słowa Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, który zwiedził szmat imperium już w jego schyłkowej fazie. Na wsiach pod Petersburgiem, Pskowem i na Syberii działy się rzeczy, przy których nasze historie o samowoli ludowych lekarzy wypadają wręcz śmiesznie.
Oto w Manuiłowie w guberni petersburskiej słynął jako lekarz na kilka powiatów niejaki Sokołow. Trafiła kiedyś do niego grupa cierpiących na trąd, tyfus brzuszny i choroby weneryczne. Trędowatego wrzucił Sokołow do beczki z gorącą wodą i ziołami, nakrył go szmatami, malował na beczce dziwne znaki smołą i mruczał zaklęcia, wśród których powtarzało się słowo „Nostradamus”.
Po godzinie wyjęto z beczki zemdlonego trędowatego; był czerwony, jak ugotowany rak, z oczami w słup. Rany jego na ustach, nosie i rękach wydawały się jeszcze bardziej straszne i ohydne – pisze Ossendowski.
Weneryków Sokołow wsadzał na 3-5 dni do kupy końskiego gnoju, w którą wtykał jeszcze chorągiewki opatrzone zaklęciami. Z chorymi na tyfus znachor też „dobrze” sobie radził.
Gorączkujących, wstrząsanych dreszczami ludzi kładł na śniegu, zawijał w płótno i związywał. Potem, podkarmiwszy pacjenta gorącym chlebem zmieszanym z proszkiem z wysuszonych karaluchów, kładł mu na brzuch 13 gorących cegieł. Gdy jeden z chorych zmarł, lekarz z Petersburga wreszcie postawił Sokołowa przed sądem.
Tak to wyglądało nieco ponad sto lat temu na rosyjskiej prowincji. Co musiało dziać się wcześniej, aż strach pomyśleć. Oczywiście, bogaci w dużych miastach mieli lepiej niż na wsiach, po których „grasował” Sokołow. Nawet jednak w metropoliach postęp osiągano z mozołem, tym bardziej, że koronowane głowy myślały głównie o sobie.

Gwiazdy z Zachodu
W średniowieczu powstawały manuskrypty poświęcone między innymi ziołolecznictwu. Ale wtedy i w kolejnych wiekach dostępne były tylko dla wybranych: wykształconych, głównie duchownych.
Nic dziwnego, że to ich prosili o pomoc zwykli ludzie. Bo wyedukowani lekarze początkowo pojawiali się w Moskwie i okolicach tylko w osobach gości z Zachodu. Na dodatek, wiele ryzykowali. Na przykład wenecki żyd Leo został w 1490 roku skazany na śmierć po tym, jak nie udało mu się wyleczyć stopy moskiewskiego księcia. To nie brzmiało zachęcająco. Mimo tego za panowania Iwana Groźnego zgodziła się przyjechać z Zachodu grupa lekarzy, chirurgów i aptekarzy. Także w XVI wieku ukazała się w Rosji pierwsza medyczna publikacja – bazująca na polskim zbiorze łacińskich traktatów medycznych.
Nic dziwnego, w Rzeczypospolitej medycyna stała na wyższym poziomie – doczekaliśmy się wtedy takich fachowców, jak na przykład absolwent Akademii Krakowskiej Wojciech Oczko, specjalista od terapii wodami leczniczymi oraz od walki z syfilisem.

Kolejni carowie też dbali o zdrowie – oczywiście własne – w oparciu o zagraniczne „transfery”. Oto w 1586 roku car Fiodor I poprosił brytyjskiego dyplomatę Jerome’a Horseya, aby w tajemnicy sprowadził do Rosji lekarza oraz akuszerkę, która zajęłaby się carową Iriną, mającą problem z donoszeniem ciąży. Sprawa była wstydliwa i „polityczna”, lepiej więc było załatwić ją dyskretnie. Medycy tak pomogli, że zmarł bezpotomnie.

Obraz
© Car Fiodor I dyskretnie sprowadził heretyckich, zagranicznych lekarzy, by żona urodziła dziecko. Medycy tak pomogli, że zmarł bezpotomnie. Obraz Boris Grigoriewa z 1923 roku / domena publiczna

Następca Fiodora, Borys Godunow, nie tylko sprowadzał cudzoziemskich lekarzy, ale i zazdrośnie ich strzegł. Zabraniał im leczyć kogokolwiek innego – groził za to wygnaniem! Borys miał za to gest, bo za każde skuteczne lekarstwo, jakie aplikowali mu medycy, sowicie ich wynagradzał: jedwabiem, aksamitem, sobolami.
Jednak ta sytuacja nie służyła budowaniu zaufania prostych ludzi do lekarzy. Gdy car Michał Romanow w XVII wieku próbował włączyć lekarzy w szeregi szlachty, niechęć ludu i duchowieństwa do przybyszy z Zachodu była zbyt wielka.
Ba, gdy w XVIII wieku rozszalała się dżuma, to wśród moskwian zaczęły krążyć pogłoski, że epidemię rozprzestrzeniają… sami lekarze! Oczywiście w podawanych do zażycia leczniczych miksturach.

Reformator i dentysta-sadysta
Piotr Wielki, w ramach europeizacji i modernizacji Rosji, dał jej między innymi pierwszy nowoczesny szpital i szkołę medyczną. Wykorzystał przy tym fachowców z Holandii. Ale pobił innych władców Rosji także we własnych lekarskich „osiągnięciach”.
Kiedy w młodości odwiedził właśnie Niderlandy, zafascynowało go, jak usuwa się zęby. Najwyraźniej nigdy wcześniej nie zetknął się z takimi specjalistami. Postanowił więc sam zabawić się w dentystę!
Medyczne eksperymenty kończyły się dla ofiar tragicznie, ale dla Piotra nie miało to żadnego znaczenia, gdyż w ogóle ludzi traktował jak drewniane zabawki, a pacjentów jak eksponaty do nauki. Wyrwane kowalskimi obcęgami zęby wraz ze strzępami dziąseł przechowywał jak cenne trofeum – opisywał Andrzej Andrusiewicz w biografii władcy.
Na zębach Piotr niestety się nie zatrzymał. Niczym chirurg, zaczął „eksperymentować” z leczeniem puchliny wodnej. W efekcie okaleczył kilkadziesiąt osób. Bynajmniej się tym przejął się. Mało tego, zaczął urządzać wykłady!

Nie wszyscy jednak chcieli się w to bawić. Dworzanie odmówili „gryzienia zwłok dla eksperymentu”, Holendrzy mieli dosyć „doświadczeń”. Władca wpadł we wściekłość i chciał nawet ścinać nieposłusznych Holendrów, ale ostatecznie łaskawie zgodził się, by niderlandzkie władze zesłały nieszczęśników do kolonii gdzieś na Pacyfiku…
Ironią losu, sam Piotr skonał, wyglądając niewiele lepiej od ofiar swych medycznych eksperymentów. Miał przerośnięty gruczoł krokowy i kłopoty z oddawaniem moczu (tuż przed śmiercią poddał się operacji, podczas której spuszczono mu 700 mililitrów „ropiejącego moczu”). Przez syfilis nabawił się też gnijących ran na ciele. Gorączkował, miał bóle brzucha i głowy, paraliżowało mu rękę. Lekarze byli bezradni.
Imperium w krostach
„Dobrodziejstw” XVIII-wiecznej medycyny w Rosji doświadczyła słynna Katarzyna Wielka, jeszcze jako młoda niemiecka księżniczka. Zapadła na ospę, a uczone konsylium jako lekarstwo przepisało puszczanie krwi! Matka zaprotestowała, argumentując, że jej brat – który miał poślubić carewnę Elżbietę, córkę Piotra Wielkiego – zmarł w Rosji na ospę po podobnej kuracji. Lekarze byli jednak nieprzejednani.

Obraz
© Wielka kariera Katarzyny II omal nie skończyła się jeszcze zanim zaczęła. Nieudolne leczenie ospy omal nie zabiło jej tak, jak brata jej matki. Obraz Anny Rosiny Lisiewskiej z 1742 roku / domena publiczna

Przez najbliższe cztery tygodnie puszczano krew szesnaście razy, w niektóre dni nawet czterokrotnie. Tylko wielkiej wytrzymałości i odporności młodego organizmu zawdzięczała przetrzymanie tej iście końskiej kuracji – pisał Władysław Serczyk w biografii Katarzyny II.

Nawiasem mówiąc, kiedy została carycą, zaraz zainicjowała w Rosji szczepienia (wariolizację) przeciw ospie. W praktyce objęło to na początku przede wszystkim dworzan, ale dobre i to – z zaledwie kilkudziesięcioletnim opóźnieniem w stosunku do na przykład Wielkiej Brytanii.
Notabene, nie wszystkim dworzanom Katarzyny towarzystwo władczyni wyszło na dobre. Oto młody oficer Aleksander Łański, jej kochanek, zachorował na anginę i zmarł. Okazało się, że chcąc dogodzić władczyni, za bardzo pobudzał się alkoholem i afrodyzjakami. Dostarczali ich… nadworni lekarze! Nic dziwnego, że* już na początku rządów Katarzyny powstał w Petersburgu „sekretny” szpital dla weneryków*.
Z czasem rosyjskie biblioteki zapełniły się lekarskimi książkami i manuskryptami, w tym wieloma zdobycznymi. Za rządów Katarzyny powstał nawet pierwszy wydział medyczny na uniwersytecie (w Moskwie w 1775 roku) jednak poziom ochrony zdrowia w całym imperium wciąż stał na tragicznym poziomie.

Gorzej niż w Finlandii…
Próbowali to zmienić w XIX stuleciu idealistycznie nastawieni studenci medycyny, niebojący się pracy w terenie. Pomogło powołanie w 1864 roku ziemstw, carskich organów samorządowych, które starały się dbać o edukację i opiekę zdrowotną.
A mimo to w 1901 roku profesor Mikołaj Weljaminow stwierdził, że medycyna w jego ojczyźnie jest na niższym poziomie nawet niż w kontrolowanym przez Rosję Wielkim Księstwie Finlandii. Śmiertelność była wysoka, średni czas życia krótki, szerzyły się choroby zakaźne.
Rosję należało uzdrowić, ale car Mikołaj II nie był w stanie. Przecież nawet władcę i jego rodzinę potrafił omotać „święty mąż” Rasputin, który rzekomo wyleczył carewicza Aleksego z hemofilii (do dziś nie wiadomo, jak mu się to udało, być może za sprawą hipnozy, inni twierdzą, że choroba ustąpiła samoczynnie).

Obraz
© Cóż można powiedzieć o poziomie medycyny w Rosji, skoro przed 100 laty najsłynniejsze były usługi niejakiego Rasputina. Na zdjęciu z 1908 roku uzdrowiciel z carycą, jej dziećmi i guwernantką / domena publiczna

Gwoli sprawiedliwości zaznaczmy jednak, że nie wszystkie metody ludowych „znachorów” były złe. Okazało się, że chociażby nalewka na larwach mola faktycznie okazała się pomocna w walce z gruźlicą. Ponadto, nawet jeśli carscy poddani żyli w Ciemnogrodzie, to – jako że carska Rosja prowadziła od groma wojen – rósł poziom medycyny wojskowej!
Piotr Wielki pierwszy zadbał o armię, swoje oczko w głowie, organizując przy niej nowoczesną służbę medyczną. Wojskowi lekarze udzielali się też na uniwersytetach, w 1835 roku powstała Medyczna Akademia Wojskowa. Pojawiły się sukcesy na skalę światową.
Na przykład zaczęto wprowadzać operacje pod znieczuleniem po tym, gdy w 1847 roku Nikołaj Pirogow opisał przezodbytniczą narkozę eterową. On też upowszechnił opatrunek gipsowy i eksperymentował nad ograniczeniem rozległości amputacji wśród rannych żołnierzy.

Obraz
© Ciekawostki Historyczne

Materiał powstał we współpracy z "Ciekawostkami Historycznymi". Przeczytaj również artykuł Carowie-synobójcy. Dlaczego władcy Rosji pozbywali się swoich następców?

Bibliografia
Andrzej Andrusiewicz, Piotr Wielki. Prawda i mit, Świat Książki 2011
Danuta Czerska, Borys Godunow, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1988
Fielding Hudson Garrison, Russian Medicine Under the Old Regime, w: „Bulletin of the New York Academy of Medicine”, 9/1931
History of Public Health in Russia
Antoni Ferdynand Ossendowski,_ Cień ponurego Wschodu, Książki Ciekawe 1923
Władysław Andrzej Serczyk, _Katarzyna II carowa Rosji
, Zakład Narodowy im. Ossolińskich 1989
Beata Zieniewicz, Rosyjscy wynalazcy: gips i… siostry miłosierdzia

O AUTORZE:
Adam Węgłowski - dziennikarz miesięcznika „Focus Historia”, w którym zajmuje się m.in. historycznymi śledztwami. Pisuje też do „Tygodnika Powszechnego”, „Śledczego”, „W podróży”, „Zwierciadła”. Wydał powieść kryminalną „Przypadek Ritterów", a ostatnio także - "Bardzo polską historię wszystkiego" (Znak Horyzont 2015).

Źródło artykułu:ciekawostkihistoryczne.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)