Męskie sprawyMężczyzna, który w niezwykły sposób ocalił 2 miliony dzieci

Mężczyzna, który w niezwykły sposób ocalił 2 miliony dzieci

Dla wszystkich stał się już bohaterem. Wrodzona skromność każe mu podkreślać, że tak naprawdę niczego nadzwyczajnego nie dokonał i każdy na jego miejscu zrobiłby to samo. Według pojawiających się szacunków, pochodzący z Australii James Harrison uratował do tej pory ok. 2 milionów ludzi.

Mężczyzna, który w niezwykły sposób ocalił 2 miliony dzieci
Źródło zdjęć: © Facebook

15.06.2015 | aktual.: 15.06.2015 14:24

Brzmi nieprawdopodobnie, ale nie ma w tym ani krzty przesady. Lekarze systematycznie podkreślają niebywałe dokonanie 78-letniego dżentelmena, honorowego dawcy krwi i człowieka, który ocalił przed śmiercią nawet 2 miliony dzieci. Jak to możliwe, że przyczynił się do uratowania populacji większej niż wynosi liczba mieszkańców Warszawy? Jak tłumaczą specjaliści, jego wielki sekret to krew, która ma niezwykłe właściwości. Zawarte w niej przeciwciała pomogły przeżyć maluchom, u których w przypadku braku odpowiedniego leku mogłoby dojść do rozwoju choroby hemolitycznej noworodka. Gdyby nie pomoc staruszka, większość tych dzieciaków nie miałaby szans na przetrwanie albo normalne życie.

Eksperci nie pozostawiają wątpliwości. 2 miliony ludzkich istnień, których ocalenie przypisywane jest Australijczykowi, stanowi zaledwie początek. Na bazie osocza krwi Jamesa Harrisona udało się bowiem wyprodukować szczepionkę. To właśnie na bazie jego krwi naukowcy prowadzili badania, które zaowocowały stworzeniem medykamentu. Specjalna szczepionka, podobnie jak krew pochodzącego z Australii bohatera, posiada przeciwciała. Pozwoliły one praktycznie na zażegnanie problemu konfliktu serologicznego, o którym mówi się, stosując uproszczenie, że prowadzi do sytuacji, w której krew matki zaczyna atakować krew dziecka. Dzieje się tak w sytuacji, gdy w łonie matki z grupą krwi Rh(-), która uczulona jest na antygen D, rozwija się dziecko z grupą krwi Rh(+). Reakcja układu odpornościowego matki powoduje, że zwalczane są erytrocyty dziecka. Niebezpieczeństwo pojawia się w czasie porodu, gdy przestaje działać bariera łożyskowa, która funkcjonuje pomiędzy układem krążenia matki i dziecka. Na szczególne zagrożenie
narażone są kolejne ciąże, gdy tzw. choroba hemolityczna noworodka może prowadzić do zahamowania rozwoju dziecka w łonie matki, a potem do poronienia. Konflikt serologiczny może się rozwinąć w sytuacji, gdy dziecko dziedziczy po ojcu grupę krwi Rh(+), a u matki występuje krew Rh(-), czyli jest pozbawiona antygenu D.

Jak doszło do okrycia szczepionki wymierzonej w tę nieprawidłowość? Wszystko zaczęło się ponad 60 lat temu. W 1951 r., jeszcze jako nastolatek, Harrison przeszedł poważną operację, podczas której wycięto mu 2/3 części jego lewego płuca. Po skomplikowanym zabiegu dowiedział się, że życie zawdzięcza krwiodawcom. Lekarze ratując jego życie, podali mu bowiem trzynaście jednostek krwi. Właśnie wtedy 14-latek przysiągł, że jak będzie dorosły, to również będzie pomagał innym, oddając swoją krew. Słowa dotrzymał. Jako pełnoletnia osoba często odwiedzał centra krwiodawstwa. Niedługo potem lekarze odkryli, że jego krew nie jest zwyczajna. Naukowcy stwierdzili, że posiada ona rzadkie właściwości, które mogą przyczynić się do prawdziwego przełomu. Tak też się stało. Młody mężczyzna został włączony w badania, których ukoronowaniem było stworzenie immunoglobuliny anty-D. Kiedy odkryto, że jego krew to prawdziwy skarb i może pomóc pacjentom na całym świecie, Australijczyk został ubezpieczony na sumę miliona dolarów
australijskich i zyskał przydomek "człowieka ze złotym ramieniem".

- Tylko kilka osób posiada te przeciwciała, a u Jamesa są one bardzo silne. Jego organizm produkuje ich mnóstwo, a kiedy on je ofiarowuje, jego organizm produkuje ich jeszcze więcej - wyjaśnia Jemma Falkenmire z Australijskiego Czerwonego Krzyża. - To był wielki medyczny przełom, kiedy to wszystko udało się odkryć.

Dzięki rewolucji, w którą mężczyzna miał olbrzymi wkład, zaczęto ratować najpierw dzieci w Australii, a potem maluchy na całym świecie. Do beneficjentów, którzy zostali uratowani dzięki wkładowi Harrisona w rozwój medycyny, należą jego wnuki. Krew mężczyzny przyczyniła się do ocalenia synów jego córki Tracy. Chłopcy przyszli na świat całkowicie zdrowi.

Jego zaangażowanie w pomoc ludziom nie ograniczyło się tylko do umożliwienia badaczom stworzenia leku, który ratuje małych pacjentów. Harrison, mimo wielu lat na karku, wciąż pozostaje honorowym dawcą krwi. Do dziś oddał ją ponad 1100 razy i nie zamierza przestawać. Zapewnia też, że nadal zamierza dostarczać "płyn życia", by ratować najbardziej potrzebujących.

Choć Australijczyk ma już 60 lat doświadczenia jako krwiodawca, wciąż nie pozbył się jednej słabości, która związana jest z przekazywaniem cennego daru. Jak tłumaczy, wciąż nie może patrzyć, gdy w jego żyłę wbijana jest igła. Stara się być silny, ale ten moment zawsze jest dla niego trudny. Harrison źle znosi też widok krwi i ból.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)