Mężczyzna przyszłości

„Na początku biegaliśmy z maczugą za zwierzętami. W średniowieczu z mieczem w dłoni podbijaliśmy obce kraje. Dziś nasze wyzwania są całkiem inne”. Dziennikarz „Polska The Times”, spróbował „spojrzeć w szklaną kulę” i przewidzieć obraz mężczyzny przyszłości. Spróbował ocenić jak „mężczyzna nowych czasów będzie wyglądał, pracował, walczył i odpoczywał”. Przekonajmy się do jakich wniosków doszedł.

W dzisiejszym numerze „męskiej rzeczy”, dodatku dziennika „Polska The Times”, możemy przeczytać artykuł Błażeja Przygodzkiego „Z jaskini do cyberświata” będący prognozą losów jakie czekają rodzaj męski w przyszłości.

Nieubłagane prawa ewolucji, czyli „Olbrzymia głowa z gigantycznym mózgiem”.

Wbrew opiniom niektórych zagorzałych feministek, mężczyzna bezapelacyjnie należy do gatunku ludzkiego i jako pełnoprawny przedstawiciel tego gatunku podlega niepodważalnemu prawu ewolucji. Właśnie teoria ewolucji stała się punktem wyjścia dla dziennikarza "męskiej rzeczy" w próbie dowiedzenia jaki będzie mężczyzna przyszłości.

Jak zauważa cytowany przez Błażeja Przygodzkiego antropolog dr Tomasz Kozłowski:

„Mniej więcej od 100 tysięcy lat wyglądamy prawie tak samo jak dziś. Zmiany, które w tym czasie zaszły nazwałbym kosmetycznymi. Staliśmy się wyżsi, nasze głowy się skróciły i są dziś bardziej okrągłe. Mamy zdecydowanie mniejsze zęby i słabsze szczęki. Jesteśmy też gorzej umięśnieni, a nasze kończyny dolne stały się mniej chwytne.”

Jednak jak dowodzi autor_ „najważniejszą transformacją z punktu widzenia gatunku był trzykrotny wzrost mózgu, który nastąpił od początków pojawienia się człowieka”_ co w przyszłości może zaowocować tragikomicznym wyglądem mężczyzny. Dedukując zatem dalej, może zdarzyć się tak, że w przyszłości nasze ciało będzie niemalże pozbawione mięśni oraz włosów, za to wyposażone w ogromną głowę.

Ciekawe jak na tę zmianę zareagują nasze partnerki, szczerze mówiąc nie chcielibyśmy być na ich miejscu.

Wg autora, rozwój potencjału umysłowego ma doprowadzić do przekwalifikowania się człowieka w istotę godną nietzscheańskiego nadczłowieka.
Jakkolwiek teza ta dla niektórych może wydawać się słuszną, autor widocznie zapomniał, że Übermensch, to nie tylko superszybki procesor pod czaszką, ale także wysportowane, silne gibkie ciało i przede wszystkim odpowiednio uformowany światopogląd – oczywiście o ile w ogóle będziemy rozpatrywać tę kategorię, tylko z tak przyziemnego punktu widzenia.

Bez jaj, czyli niezupełnie poważnie.

„Za tysiąc lat problem bycia mężczyzną czy kobietą przestanie być aż tak istotny , gdyż płeć będzie można po prostu sobie wybrać” – tak przynajmniej uważa cytowany w artykule pisarz science fiction Jacek Inglot, i jedyne co według niego może nas od tego uchronić to „globalna katastrofa i upadek obecnej cywilizacji”, gdyż właśnie w „takich prymitywnych warunkach walki o byt mężczyźni sprawdzają się najlepiej”.
Pozostaje mieć nadzieje, że wizje pisarza pozostaną tylko w jego głowie lub ewentualnie na kartkach jego książek.

Co do tego, uspokaja nas wspomniany już dr Kozłowski, twierdząc, że zanik różnic między płciami, z punktu widzenia antropologii jest mało prawdopodobny.
Dla nas, mimo wszystko bezpieczniej jest przyjąć za bardziej prawdopodobne twierdzenie naukowca niż pisarza, ale z drugiej strony skoro Thomas Beatie zdołał(a) urodzić dziecko?

Cóż. Śpiewał kiedyś Tymon Tymański piosenkę tyleż dźwięczną co trafną – „Nie mam jaj”. I jak wówczas zauważył:

„Jaja podnoszą emocje i wywołują wojny.”

Być może zatem, tak wydawałoby się z założenia pesymistyczna dla całego męskiego rodu wizja Jacka Inglota, mając na uwadze tę właśnie perspektywę, która wybrzmiewa z piosenki zespołu Kury, brzmi jednak stosunkowo optymistycznie?

Ale, o wojnach, narodach, „kosmicznych rajdach”, a także o „pozytronowym człowieku” i jego kochance przeczytasz więcej w dalszej części artykułu Błażeja Przygodzkiego, w dodatku „męska rzecz” dołączonym do dziennika „Polska The Times”.

(ppf)