Z badań wynika, że co czwartemu mężczyźnie zdarzyło się przynajmniej raz symulować podczas intymnego zbliżenia z partnerką
Kobieta udająca w łóżku orgazm? Choć mężczyźni zdają sobie sprawę z powszechności tego zjawisko, każdy z nich jest przekonany, że jego partnerka, będąc z nim, nie musiała się nigdy do tego posuwać. Dla mężczyzn kwestia zaspokojenia swojej partnerki to najczęściej sprawa ambicjonalna. Mina tych, którzy dowiedzieli się, że ich lubej mogło się zdarzyć dodać trochę achów i ochów w sytuacji łóżkowej, została doskonale zobrazowana przez Billy'ego Crystala w kultowej komedii romantycznej "Kiedy Harry poznał Sally". Słynna scena w restauracji, w której Meg Ryan pokazała, jak bezwzględne potrafią być kobiety, i jak bezbłędne potrafią być w udawaniu uniesień, spowodowała, że od tamtej pory dla wielu mężczyzn nic już nie było takie samo. Ale okazuje się, że panowie posuwają się w sypialni do demonstrowania podobnych umiejętności aktorskich.
Wszyscy czasem gramy
Dlaczego to robimy?
Oczywiście pierwsze pytanie, jakie się nasuwa, to: dlaczego mężczyźni to robią? Tu odpowiedź nie powinna być zaskoczeniem. Najczęściej dzieje się tak dlatego, że po prostu nie są w stanie osiągnąć orgazmu i wiedzą, że nawet kontynuowanie stosunku nic nie zmieni. Większość mężczyzn, którzy przyznają się do udawania, potwierdza, że symulują, bo nie chcą sprawiać przykrości partnerce, denerwować jej ani rozczarowywać. Zależy im na tym, by nie czuła się nieswojo. Obawiają się jednocześnie, że powiedzenie prawdy mogłoby w jakiś sposób zaważyć na ich relacji. Brak możliwości szczytowania nie jest w ich wypadku zwykle spowodowany jakością współżycia - jak to czasami bywa w odwrotną stronę. Kluczowymi czynnikami są: wyczerpanie, stres, wpływ leków albo nadmierna ilość wypitego alkoholu. Mężczyźni decydują się na symulowanie najczęściej wtedy, gdy stosunek trwa już bardzo długo, a oni są pewni, że i tak nie uda im się osiągnąć celu.
Czy ona się zorientuje?
Interesujący może być fakt, że mężczyźni nie zawsze są przekonani co do swoich umiejętności aktorskich. Przeprowadzone badania wykazały, że aż 66 procent panów, którzy przyznają się do symulowania orgazmu, obawia się, że ich starania mogły być w tym zakresie niewystarczające. Mówiąc krótko, podejrzewają, że ich towarzyszka i tak się zorientowała. Nie jest tajemnicą, że mężczyznom trudniej jest ukryć prawdę. Jest to o tyle interesujące, że z drugiej strony kobiety często wyrażają przekonanie, że mężczyźni w ich obecności nigdy nie udają, bo nie muszą udawać. Dlaczego? Panie często nie pozostawiają żadnych wątpliwości - "obsługa" facetów jest po prostu dużo łatwiejsza. Kobiety wyrażają też znacznie większą wiarę w swoje własne zdolności aktorskie. Tylko 25 procent z tych, którym zdarza się udawać, uważa, że ich mężczyźni mogli coś podejrzewać.
Kobiety udają na potęgę
Skoro już o paniach mowa, to warto wspomnieć, że w kwestii częstotliwości pozorowania orgazmów, detronizują one mężczyzn. Ale to oczywiście nie jest żadną niespodzianką. Jak to porównanie wypada w liczbach? Wyniki badań opublikowanych w tym roku na łamach magazynu "Cosmopolitan", które przeprowadzone zostały wśród 2300 kobiet w wieku od 18 do 40 lat, ujawniły, że spektakle w sypialni zdarza się urządzać 67 procentom pań. Wśród tych, które postanawiają udawać orgazm, nierzadko pojawia się odpowiedź, że ich decyzja o symulowaniu ekstazy była konsekwencją tego, że ich partnerowi zabrakło odpowiednich zdolności.
Sztuka udawania
Warto także wspomnieć, że przedstawiciele obu płci nie różnią się pomiędzy sobą, gdy chodzi o sposób odgrywania scenek. Zarówno mężczyźni, jak i panie sięgają po te same środki. Najpopularniejsze jest wydawanie jęków i westchnień charakterystycznych dla "tego" momentu, choć w rzeczywistości nie szczytowali. Wiele osób przyznaje się też do intensyfikacji ruchów frykcyjnych. Zdarza się też, że ograniczają się jedynie do lakonicznej deklaracji słownej, np.: "Dziękuję. Było świetnie".