Trwa ładowanie...
22-01-2015 14:40

Mężczyźni to potencjalni gwałciciele? Wyniki tych badań wywołały burzę

Mężczyźni to potencjalni gwałciciele? Wyniki tych badań wywołały burzęŹródło: 123RF.COM
d4hengh
d4hengh

Wyniki zaprezentowanych niedawno badań nie stawiają mężczyzn w najlepszym świetle. Jeśli dać wiarę zaprezentowanym rozstrzygnięciom, to okaże się, że wielu mężczyzn chodzących dziś po świecie to... potencjalni gwałciciele. Dane tego eksperymentu są obecnie szeroko komentowane w mediach na całym świecie. Ale czy nie mamy do czynienia z burzą w szklance wody?

Czy mężczyźni myślą głównie o seksie? Nie ulega wątpliwości, że sferze życia związanej z seksem poświęcają wiele uwagi - zresztą temu wątkowi także zadedykowano już niejedne badania. Wyniki takich sondaży nie wzbudzały nigdy większych emocji i przyjmowane były z uśmiechem na twarzy wśród męskiej części populacji. Nieco inaczej jest z wnioskami płynącymi z ankiety przeprowadzonej niedawno przez naukowców ze Stanów Zjednoczonych. Jeśli dać im wiarę, to wielu mężczyzn można by dziś nazwać potencjalnymi gwałcicielami.

Ostatni eksperyment sugeruje, że mężczyźni, a przynajmniej ich spora część, to pozbawieni kręgosłupa moralnego troglodyci, którzy myślą tylko o tym, w jaki sposób "dobrać się" do kolejnej kobiety i chcąc osiągnąć cel, gotowi są nawet na dokonanie gwałtu. Jedyną rzeczą, która ich przed tym powstrzymuje jest strach przed odpowiedzialnością.

Badacze akademiccy zadali młodym mężczyznom kilka pytań. W jednym z nich zapytali się ich, czy zmusiliby oni do współżycia kobietę, wiedząc, że nikt inny się o tym nie dowie i nie będą im za to grozić żadne konsekwencje. 31,17 procent z nich odpowiedziało twierdząco. Potem naukowcy użyli dosadniejszego słowa, próbując ustalić, ilu mężczyzn byłoby gotowych zgwałcić kobietę, jeśli nie spotkałaby ich za to kara. Kiedy padło słowo "gwałt", odsetek panów gotowych na takie działanie spadł do 13,6 procent. Ale to wciąż aż 13,6 procent!

d4hengh

Jaki wniosek płynie z ustaleń badaczy? Według ekspertów, mężczyźni nie odróżniają gwałtu od przemocy seksualnej, której celem jest zmuszenie kobiety do współżycia. Ich odpowiedzi sugerują, że obie te rzeczy niekoniecznie znaczą dla nich to samo. Wielu z nich potwierdza gotowość użycia siły, by doprowadzić do zbliżenia, ale zaprzecza, że posunęliby się do gwałtu - twierdzą naukowcy na łamach czasopisma "Violence and Gender", dodając, że konieczne jest natychmiastowe

wprowadzenie odpowiednich programów edukacyjnych, które uświadomią, że jest to dokładnie to samo zło - poinformował dziennik "Daily Mail".

Chwiejne fundamenty, bzdurne wnioski?

Badania, które przeprowadzone zostały przez naukowców z Uniwersytetu Dakoty Północnej (UND) oraz Uniwersytetu Stanowego Dakoty Północnej, poruszyły delikatny temat. Na ich podstawie wysnuto daleko idące wnioski, które zapewniły pracy naukowców rozgłos. O dociekaniach amerykańskich ekspertów oraz ich ustaleniach rozpisują się w tej chwili - często bezrefleksyjnie - gazety na całym świecie. Ale nad kilkoma sprawami trudno jest się nie zastanowić. Przede wszystkim w badaniu, na czele których stanęła dr Sarah Edwards, specjalizująca się problemem agresji w związkach, udział wzięło... 86 osób. Byli to młodzi mężczyźni powyżej 18. roku życia, którzy studiowali na innych uczelniach niż Uniwersytet Dakoty Północnej. Co ciekawe, we wszystkich sprawozdaniach podkreśla się fakt, że byli to głównie biali mężczyźni, jakby - ze względu na polityczną poprawność - obawiano się zaangażowania przedstawicieli różnych ras.

Kluczowe wydaje się jednak pytanie, czy w oparciu o ankietę, w której udział wzięło 86 mężczyzn, wybranych według bliżej nieokreślonego klucza, można wysnuć tak daleko idące wnioski, powielane w licznych artukułach? Wszak niektórzy absolwenci studiów licencjackich czy magisterskich bronili prac dyplomowych, opartych na materiale zebranym na większej próbie badanych. Czy w oparciu o tak wątły materiał, który udało się zgromadzić specjalistom z UND, można określić tak znaczący odsetek męskiej populacji mianem potencjalnych gwałcicieli? Naukowcy się nie zawahali, dziennikarze na całym świecie również nie. Wygląda na to, że w tym szaleństwie tylko internauci zachowali resztki rozsądku, często nie pozostawiając suchej nitki na badaniach amerykańskich naukowców.

d4hengh

"O mój Boże, jak łatwo jest dziś wkręcić naukowców"; "Zadaj głupie pytanie studentom i wyciągnij wnioski na podstawie tych odpowiedzi. Te nauki społeczne mają przyszłość, ale w kawiarniach Starbucksa"; "W badaniu uwzględniono odpowiedzi mniej niż 100 osób i teraz stają się one reprezentatywne dla całej populacji" - to tylko najłagodniejsze komentarze.

Aż strach się bać, co szacowni naukowcy wymyślą następnym razem.

d4hengh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4hengh