By zarobić na naukę, został klakierem
W 1922 roku Mieczysław Fogg, chcąc choć trochę zadowolić ojca, podjął pracę w Warszawskiej Dyrekcji Polskich Kolei Państwowych. Jeśli jednak pan Fogiel liczył, że syn będzie decydował o przebiegu nowych linii kolejowych, musiał się mocno rozczarować. 21-letni Mietek otrzymał posadę najzwyklejszego kasjera.
Pracę w PKP godził Fogg ze śpiewem w chórze kościelnym w parafii pw. św. Anny na Krakowskim Przedmieściu. To właśnie tam usłyszał go kiedyś Ludwik Sempoliński - wybitny aktor i pedagog, który uznał młodzieńca za wielki talent.
Fogg rozpoczął mozolne, "szlifujące" głos ćwiczenia na Wydziale Wokalistyki Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina. Zajęcia były kosztowne. By na nie zarobić (pobory z PKP były niskie), młody mężczyzna zaczął dorabiać jako klakier operowy (klaskał, gdy kończył się utwór). Chałturzył też na ślubach i pogrzebach.