Mieszkają w celi, są upokarzani. I jeszcze za to płacą
14.10.2016 | aktual.: 14.10.2016 15:11
W tym więziennym gmachu panują iście spartańskie warunki. Niektórzy twierdzą, że czas zatrzymał się tam już dawno temu i nawet największym wrogom nie należy życzyć, by kiedykolwiek zmuszeni byli przekroczyć jego progi. Mimo to nie brakuje chętnych, którzy gotowi są nawet zapłacić za pobyt w jednej z cel. Mogą się dzięki temu poczuć jak osadzeni.
Czy są ludzie, którzy chcieliby trafić do więzienia? Zdarzają się oczywiście ekstremalne przypadki osób, które znalazły się w tak beznadziejnym życiowym położeniu, że – ze względu na darmowy wikt i opierunek – są gotowi poświęcić wolność i znaleźć się za kratami. Należą one jednak do rzadkości. Ale tych, którzy chcieliby przez chwilę zasmakować więziennego życia, jest już całkiem sporo. Niektórym udaje się zrealizować to „marzenie”. Pomagają im placówki takie jak łotewska Karosta.
ZOBACZ TEŻ:
Inaczej niż w hotelu
Obiekt znajdujący się w Lipawie na Łotwie w przeszłości pełnił funkcję zakładu penitencjarnego, a obecnie jest połączeniem hotelu i muzeum. Przedstawiciele placówki wolą nazywać go jednak więzieniem. I słusznie, bowiem zamiast kapci i szlafroka, odwiedzający otrzymują tu więzienny strój i rozpoczynają trwającą 24-godzinną przygodę, podczas której nie mają co liczyć na hotelowy komfort i uciechy.
Zakład Karosta to nie tylko miejsce, w którym przetrzymywano kiedyś więźniów, ale również wykonywano egzekucje. Aby dodatkowo podkręcić emocje, w materiałach marketingowych poświęconych hotelowi znaleźć można informacje, że jest on nawiedzony. Wydaje się jednak, że pracownicy wcale nie muszą się posuwać do rozpowiadania takich historii, aby uzyskać odpowiedni efekt. Wystarczy tylko spojrzeć na zdjęcia obskurnych pokojów/cel, by poczuć, jak włosy stają dęba.
ZOBACZ TEŻ:
Na ostro czy łagodnie?
Goście tego „hotelu” mają możliwość dokonania wyboru: w zależności od życzenia personel będzie nas traktować z pełną kulturą, jak gości hotelowych, albo jak przestępców odsiadujących wyrok. W tym drugim wypadku trzeba się liczyć z niezbyt uprzejmym, a czasami wulgarnym postępowaniem pracowników. Konieczne jest wówczas jednak podpisanie specjalnej umowy. Przedstawiciele placówki zapewniają, że można wówczas liczyć na wrażenia mocniejsze niż w słynnym Alcatraz.
Jedna noc w więzieniu w Lipawie kosztuje 15 euro (ok. 65 złotych). By poczuć się jak prawdziwy więzień, trzeba zapłacić o 2 euro więcej (ok. 73 złotych). Wciąż nieco taniej niż w zwykłym hotelu.
ZOBACZ TEŻ:
Strach i upokorzenie
Jeszcze ciekawsze atrakcje zapewni nam pobyt w indyjskiej Telanganie. Ten położony w Sangareddi obiekt pełnił kiedyś funkcję więzienia. Dziś, przekształcony w muzeum, przyciąga wielu miłośników mocnych wrażeń.
Więzienie powstało w 1796 r. Przez lata pełniło funkcję głównego zakładu karnego w całym dystrykcie. W czerwcu tego roku władze podjęły decyzję o transformacji dawnego ośrodka. Na mocy tej uchwały został on przekształcony w muzeum.
– Budynek tego więzienia i muzeum jest bardzo stary przez co staje się nieco przerażający – wyjaśnia cytowany przez „The Indian Express” Lakshmi Narasimha, który jest autorem oryginalnego pomysłu. – Mamy tu historyczne więzienie i jednocześnie budynek stanowiący wiekowe dziedzictwo. Pomyśleliśmy, że można go promować, kierując do turystów taką właśnie ofertę.
ZOBACZ TEŻ:
Dzień życia więźnia
Jak wygląda tu doba więźnia-ochotnika? Po zakwaterowaniu i przebraniu we wspomniany specjalny strój „sadzony” trafia do zamkniętej, surowej celi. Każdy otrzymuje też specjalne mydło, które wytwarzane jest na terenie więzienia. O spokojnym, komfortowym śnie nie ma tu co marzyć. Zapomnieć można też o pościeli, śpi się na gołych materacach. W nocy trzeba zaś liczyć się z nalotami strażników, którzy sprawdzają, czy nie dochodzi do nieprawidłowości. Później trzeba przygotować się na poranny koszmar. Pobudka ma miejsce o 5 rano. O 6:30 jest czas na herbatę. Choć może się wydawać, że to tylko zabawa, Narasimha przekonuje, że nic nie jest tu na żarty. Nikt z pracowników placówki nie będzie się troszczył o dobry nastój osadzonych. Wręcz przeciwnie, chodzi o to, aby każdy śmiałek poczuł się tak jak osoby, które w przeszłości odbywały tu wyroki.
Także w przypadku wyżywienia nie ma żadnych odstępstw od żelaznych zasad przyświecających idei „poczuj się jak w więzieniu”. „Osadzeni” otrzymują zatem proste potrawy na bazie ryżu czy curry. Gotowane są one w działającej na terenie placówki kuchni i podawane na aluminiowych talerzach. Potem przychodzi czas na obowiązki, np. sprzątanie czy sadzenie roślin. O godzinie 18 drzwi więziennej celi zostają otwarte – i znów można cieszyć się wolnością.
ZOBACZ TEŻ:
Chętnych nie brakuje
Choć 24-godzinny pobyt w więzieniu trudno zaliczyć do przyjemności, osób, które na własne życzenie się zniewalają, nie brakuje. Przybywają z głębi kraju, pojawia się też coraz więcej turystów zagranicznych. Oczywiście za zakwaterowanie w tym miejscu także trzeba zapłacić. Trwający dobę pobyt w takich spartańskich warunkach kosztuje 500 rupii. Jak na standardy europejskie nie jest to wprawdzie wygórowana kwota, bo stanowi równowartość 30 złotych. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę fakt, że płaci się za pozbawienie wolności, to niektórym może się to wydać dziwne. Zdaniem przedstawicieli tego oryginalnego muzeum, olbrzymie zainteresowanie ofertą spowodowane jest z reguły ciekawością ludzi, którzy pragną poczuć dreszczyk emocji.
Dla lubiących ekstremalne wyzwania turystów podobne placówki mogą zatem stanowić interesującą alternatywę.