Milicja kulturalna
Mogło by się wydawać, że po ostatnich wydarzeniach z moskiewskiego metra cała rosyjska milicja zakasze rękawy i wespół z służbami specjalnymi zajmie się przede wszystkim staniem na straży bezpieczeństwa zwykłych rosyjskich obywateli. Jak się okazuje, do tego celu konieczna jest jednak... wysoka świadomość kulturalna!
A rzecz dotyczy jednego z pionów rosyjskiej milicji, czyli PPS - czegoś w rodzaju polskiej patrolówki.
06.04.2010 | aktual.: 12.04.2010 11:49
Jak donosi "Komsomolskaja Prawda" zgodnie z zarządzeniem ministra spraw wewnętrznych od 1 marca są oni zobowiązani do prowadzenia specjalnych zeszytów. Nie chodzi jednak o zeszyty, w których mieliby jeszcze szczegółowiej opisywać powody wystawionych (a może raczej przede wszystkim nie wystawionych) mandatów albo opisywać swoje wrażenia z zatrzymań, co zaowocowałoby skuteczniejszą pracą wszystkich mundurowych w zwalczaniu przestępczości.
Zeszyty mają być przez funkcjonariuszy systematycznie zapełniane ich... wrażeniami po wizytach w teatrach, kinach, muzeach, na wystawach i z wycieczek o wysokim poziomie kulturalnym, np. oglądaniu zabytków lub pomników. Mile widziane są również relacje z wrażeń całej rodziny funkcjonariusza.
ZOBACZ TAKŻE:
To jednak nie wszystko: w końcu nie podejrzewamy rosyjskich milicjantów o brak umiejętności obchodzenia wszystkich bzdurnych wymagań, jakie ma w stosunku do nich "naczalstwo". Każdy z nich mógłby z łatwością wysmarować elaborat o rozterkach egzystencjalnych swoich i psa Łajki po obejrzeniu "2012" albo nowej jakości w życiu małżeńskim po wizycie w zabytkowym kołchozowym skansenie, podczas gdy cały weekend spędził tak naprawdę na wędkowaniu lub typowo rosyjskich biesiadach. Problem w tym, że do zeszytów należy załączać wykorzystane bilety jako dowód swojej bytności w instytucjach kultury. I tu rzecz się rozbija o pieniądze...
_ "Zarabiam 12 000 [rubli, ok. 1 200 zł], żona - pielęgniarka, 6 000 [ok. 600 zł], mam dwoje dzieci, opłaty komunalne to 3 500 [ok. 350 zł] i jeszcze może całą rodziną mam chodzić do teatru. A żreć co? Bilety?!"_ - denerwuje się jeden z funkcjonariuszy.
ZOBACZ TAKŻE:
"Komsomolskaja Prawda", nie bez pewnej zrozumiałej dozy ironii i szyderstwa, spekuluje, że idiotyczny kulturalny prikaz spowoduje, że wśród rosyjskich funkcjonariuszy powstanie istny czarny rynek używanych biletów, a same bilety zaczną działać niczym swoisty barter. _ "Zamień się Wania na dyżur w Sylwestra! Mam 100 biletów!"_.
Biorąc jednak pod uwagę wszechobecną w Rosji korupcję można dojść do jeszcze bardziej absurdalnych konkluzji: być może niedługo rosyjscy kierowcy, pokazując prawo jazdy, będą do niego wkładać kilka kinowych biletów z zeszłego weekendu, a najbardziej patrolowanymi miejscami w rosyjskich miastach staną się ulice przed kinami, teatrami i muzeami, gdzie funkcjonariusze będą tylko czekać, by ktoś nieopatrznie rzucił na ziemię niedopałek lub nazbyt dosadnie wyraził swoje wrażenia po bytności w toalecie instytucji kulturalnej. Mandat zostanie odpowiednio zainkasowany... w biletach.
Miejmy jednak nadzieję, że w związku z ostatnimi wydarzeniami niezbyt inteligentne wymogi "spowiedzi" z życia kulturalnego zostaną wycofane i funkcjonariusze będą się mogli skupić na prawdziwej robocie, której przecież w Rosji nigdy nie brakowało.