Odpowiedź
Młodzieńcze zauroczenia mają to do siebie, że powstają szybko, są bardzo intensywne, a następnie mijają. Po pewnym czasie znajomości okazuje się zwykle, że ów "anioł" ma również pewne wady, których wcześniej nie dostrzegaliśmy, a także, że jest nieco inną osobą, niż sobie to na początku wyobrażaliśmy. Początkowa intensywność przeżyć i ich gwałtowność wynika z tego, że zakochujemy się raczej w obrazie tej osoby, jaki w nas powstał, aniżeli w jej samej - gdyż osoby naprawdę jeszcze nie znamy. Jeśli znajomość będzie trwać, to uczucia zapewne nieco spowszednieją i stracą na intensywności.
Trudniejsza sytuacja występuje wówczas, gdy jedna strona jest nachalna, zaś druga - broniąc się - zrywa wszelkie kontakty. Wówczas osoba odtrącona nie rozumie tej sytuacji, a co więcej, nie ma możliwości skonfrontowania się z rzeczywistością. Nie dociera do niej, że ten "anioł" tak naprawdę nie istnieje, że osoba, którą kiedyś poznała jest naprawdę inna niż wynikałoby to z wyobrażeń. Dlatego też proponuję utrzymywanie znajomości na takim stopniu intensywności, jaki będzie odpowiadał obu stronom - a sytuacja po pewnym czasie się ustabilizuje.
Radosław Jerzy Utnik - psycholog-seksuolog, członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.