HistoriaMimo demencji wykonano na nim karę śmierci

Mimo demencji wykonano na nim karę śmierci

Gdy wstrzyknięto mu truciznę, James Hubbard miał 74 lata. Cierpiał na starczą demencję. Nie wiadomo, czy do końca zdawał sobie sprawę z tego, że umiera. Zdaniem sądu nie był to jednak wystarczający powód do wstrzymania egzekucji i zmiany wyroku.

Mimo demencji wykonano na nim karę śmierci
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC0

05.08.2016 | aktual.: 12.08.2016 18:44

James Barney Hubbard został skazany na karę śmierci za zamordowanie w 1977 roku 62-letniej właścicielki sklepu Lillian Montgomery, której następnie zrabował złotą biżuterię, zegarek wysadzany diamentami i pięć tysięcy dolarów. Hubbard strzelił do niej trzy razy z rewolweru. Dwa razy w głowę i raz w ramię. Kobieta zmarła na miejscu.

Stracono go 27 lat później - 5 sierpnia 2004 roku.

Na nic zdały się zabiegi adwokata skazańca Alana Rose, który argumentował, że stracenie Hubbarda będzie przy jego stanie zdrowia (mężczyzna chorował na raka i rozedmę płuc) karą „niezwykłą i wyjątkowo okrutną”. Mecenas przypominał, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych zabrania stosowania takich kar i zwracał uwagę na podeszły wiek swego klienta i jego – jak twierdził – niepoczytalność.

„Sprawiedliwość nie była szybka w tej sprawie”

Wszystkie te argumenty nie przekonały ani władz cywilnych, ani sądowych.

Robert Riley, gubernator Alabamy, który nie skorzystał z prawa łaski, powiedział w dniu egzekucji: „Sprawiedliwość nie była szybka w tej sprawie, ale musi stać się jej zadość”. Podobnego zdania byli sędziowie Sądu Najwyższego, którzy większością głosów (pięć do czterech) odmówili wstrzymania egzekucji.

Najbardziej dobitnie swój stosunek do sprawy Hubbarda i zabiegów zmierzających do ocalenia mu życia z racji chorób i podeszłego wieku, określił Clay Crenshaw, jeden z wyższych urzędników stanowej prokuratury.

W wywiadzie dla lokalnej gazety „Birmingham News” prawnik powiedział: „Tylko dlatego, że Hubbard ma dziś 74 lata i jest schorowany, mamy mu darować to, że mając 47 lat i będąc w pełni sił, postanowił zamordować bezbronną kobietę? Przecież to absurd!”.

Większość życia spędził za kratkami

Obrona miała niełatwe, żeby nie powiedzieć – niemożliwe, zadanie do wykonania. James Hubbard był aspołeczny i do szpiku kości zdemoralizowany. Większość życia spędził za kratkami, a przed zabójstwem dokonanym w 1977 roku, miał już jedną ofiarę na swoim sumieniu. W 1957 roku skazano go za zabójstwo na karę długoletniego więzienia. Wyszedł po dziewiętnastu latach odsiadki – w 1976 roku. Po niespełna roku zabił ponownie. Tym razem sąd był znacznie surowszy.

Gdy James Hubbard umierał, był najstarszym, od 1941 roku, skazańcem, na jakim wykonano karę śmierci w Stanach Zjednoczonych.

Obraz
© Wikimedia Commons CC0/ John Nixon

Pojechał na egzekucję na wózku inwalidzkim

To nie była ostatnia taka sprawa w historii amerykańskiego sądownictwa. Rok po egzekucji Hubbarda stracono 77-letniego Johna Nixona, mordercę z Missisipi, a w 2006 roku w Kalifornii na śmierć skazano 76-letniego Clarence Allena (za zlecenie potrójnego morderstwa).

Obaj przestępcy długie lata czekali na wykonanie wyroku. Allen spędził w celi śmierci 23 lata. Na egzekucję zawieziono go na wózku inwalidzkim. Mężczyzna chorował od dłuższego czasu na cukrzycę, był niemy i głuchy. Także tym razem obrona usiłowała zapobiec egzekucji, powołując się na stan zdrowia skazańca. I podobnie jak w przypadku Hubbarda czyniła to bezskutecznie.

Wniosek o ułaskawienie odrzucił Sąd Najwyższy, a gubernator Kalifornii (był nim wówczas Arnold Schwarzenegger) nie skorzystał z prawa łaski. Odmowę uzasadnił tym, że w momencie popełniania przestępstwa Allen był w pełni poczytalny i wiedział, co robi.

Obraz
© Wikimedia Commons CC0/ Viva Leroy Nash

Zmarł ze starości przed wykonaniem wyroku

Sprawiedliwości uszedł natomiast Viva Leroy Nash, 94-latek, który przez 25 lat oczekiwał na wykonanie wyroku śmierci w stanie Arizona. Mężczyzna miał na sumieniu trzy ofiary. Pierwszą, policjanta, zastrzelił w 1947 roku. Skazano go wówczas na 25 lat więzienia. W pięć lat po opuszczeniu zakładu karnego zamordował kolejnego mężczyznę. Tym razem dano mu dożywocie.

Nawet ten wyrok nie zapobiegł jednak jego trzeciemu morderstwu. W 1982 roku w trakcie prac poza murami więzienia skorzystał z nieuwagi strażnika i uciekł. Wkrótce potem zastrzelił w Phoenix handlarza monet. Po schwytaniu skazano go na karę śmierci.

Nie dożył jej jednak. W 2010 roku zmarł ze starości.

W USA nikogo nie można szybko stracić

Wszyscy wymienieni wyżej przestępcy czekali na wykonanie wyroku przez wiele lat. Dlaczego? Wiele osób może uznać to za nieludzkie. Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.

Odpowiedź tkwi w systemie prawnym Stanów Zjednoczonych. W przypadku kary śmierci jest on wieloinstancyjny. Po procesie jest apelacja, następnie rewizja przed sądem okręgowym, rewizja przed sądem apelacyjnym, kasacja przed stanowym sądem najwyższym, rewizja wyroku przed sądem federalnym, rewizja wyroku przed apelacyjnym sądem federalnym i wreszcie kasacja przed sądem najwyższym USA.

Obowiązuje rygorystycznie przestrzegana zasada, że nikogo nie można stracić, jeśli nie wyczerpane zostały wszystkie apelacje. Powoduje to, że najkrótszym możliwym okresem od wyroku śmierci do egzekucji jest osiem lat. Bywa jednak i tak, że skazaniec oczekuje na egzekucję 20, 30, a nawet i więcej lat.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)