Moczymordyzm i zamordyzm czyli historia wódki w ZSRR
30.07.2009 | aktual.: 07.04.2017 14:13
None
Breżniew zalecił produkcję nowego rodzaju alkoholu "Kaprin" - wódki zmieszanej z czerwonym winem, a o tym, co zrobił Gorbaczow, wie chyba każdy. Chcecie dowiedzieć się co i jak pito w Związku Radzieckim?
Moczymordyzm i zamordyzm
Lenin choć pozwalał sobie od czasu do czasu na szklaneczkę niemieckiego piwa czy kieliszek włoskiego chianti nienawidził mocniejszych trunków i pijanych ludzi – co w wiecznie otumanionej wódką Rosji było widokiem powszechnym.
Po przeżyciu horroru z pijanymi żołnierzami w tle wódz rewolucji gorąco bronił częściowej prohibicji wprowadzonej w 1914 roku i zwykł mawiać, że Rosjanie, jak tak dalej pójdzie, utopią rewolucję w wódce.
Prawdziwy szok był dopiero przed nim – przejeżdżając koło zrujnowanej gorzelni ujrzał spragnionych sołdatów spijających i liżących kałuże wódki po prostu z ziemi.
Moczymordyzm i zamordyzm
„Jedyny prawdziwy” spadkobierca marksizmu-leninizmu Stalin, choć wódki nie nadużywał, przekładając nad nią gruzińskie wino (którym częstował od maleńkości własne dzieci) zniósł prohibicję, po raz kolejny udowadniając, że szczęście proletariatu jest jego priorytetem.
Przemysł alkoholowy zareagował tak gwałtownym rozwojem, że wkrótce potrzebna była kampania antyalkoholowa.
Moczymordyzm i zamordyzm
Uczestniczące w antywódczanych pochodach dzieci niosły plakaty propagandowe z napisami: „Tato, wracaj do domu trzeźwy” i „Chcemy chleba, nie wódki”. Kampanię uciął sam Stalin. Wiadomo: lud na kacu „bierny, mierny, ale wierny”.
Co ciekawe, to właśnie Stalin wymyślił sławetne „100 gramów od komisarza” dla żołnierzy podczas wojny.
Moczymordyzm i zamordyzm
Pola bitewne spłynęły krwią, w której zawartość alkoholu była tak wysoka, że nawet najbardziej wybredny wampir-alkoholik byłby ukontentowany.
Ale miało to również swoje dobre strony: alkohol pomagał żołnierzom poradzić sobie ze stresem wojennym i mrozami, a na zaburzenia koordynacji ruchowej i brak poczucia rzeczywistości NKWD znalazło sposób – spectab, tabletkę, która w ciągu kilkunastu minut przywracała stan trzeźwości.
Moczymordyzm i zamordyzm
Nie dziwi zatem fakt, że czasy powojenne „zaowocowały” falą alkoholizmu. Sam Stalin podsycał alkoholizm swoich najbliższych współpracowników podczas bachijskich uczt, jakie zwykł wyprawiać pod koniec życia.
Jeden z nich wspominał później, że często spijał ich, czekając aż rozwiążą się im języki, za pomocą oryginalnej zabawy w „odgadywanie stopni”: delikwent musiał odgadnąć, jaka temperatura panuje na zewnątrz. Jeśli się pomylił – musiał wypić tyle szklaneczek wódki, o ile stopni się pomylił.
Moczymordyzm i zamordyzm
Po śmierci Stalina naród odetchnął i trzeba było to oblać. Na rynku pojawiła się nowa, tania wódka kukurydziana, zwana popularnie chruszczówką.
Była to wódka wyjątkowo podła, o podejrzanej barwie (ni to żółte, ni to brązowe), a przede wszystkim kojarząca się z upadkiem Imperium – stąd wielu obywateli radzieckich upijało się nią na smutno.
Moczymordyzm i zamordyzm
Sam Nikita Siergiejewicz Chruszczow, który bardziej niż trunki cenił dobre jedzenie, (które pochłaniał w ogromnych ilościach) postanowił propagować oryginalny sowiecki specyfik w Stanach Zjednoczonych.
W roku 1959 podpisał z Nixonem umowę o budowie pierwszej radzieckiej gorzelni w USA. W tym samym czasie w Moskwie, w ramach zawiązywania dialogu otwarto pierwszą fabrykę Pepsi-Coli.
Breżniew robił, co mógł, by otrzeźwić otumaniony naród i zalecił produkcję nowego rodzaju alkoholu.
Moczymordyzm i zamordyzm
„Kaprin” – wódka zmieszana z czerwonym winem, to wręcz drink podawany w butelce. Pomysł całkiem oryginalny, ale oczywiście ze zrozumiałych względów nie mógł przyjąć się w społeczeństwie – napój był słabszy.
Po śmierci Breżniewa dzieło Genseka mające otrzeźwić obywateli radzieckich zostalo podjęte przez Michaiła Gorbaczowa.
16 maja 1985 Michaił Gorbaczow rozpoczął wielką antyalkoholową kampanię – ceny wódki, wina i piwa gwałtownie podskoczyły w górę, a ich sprzedaż została ograniczona ilościowo i w zależności od pory dnia.
Moczymordyzm i zamordyzm
Ludzie przyzwyczajeni do popijania napojów wyskokowych w pracy – na „wenę”, w pociągach – dla zabicia nudy, czy wreszcie w parkach czy domach trafiali pod sąd.
„Alkoholowe” sceny wycinano z filmów, a wiele popularnych winiarni zostało zamkniętych. Spragniona ludność masowo zaczęła wytwarzać i spożywać (niestety z różnym skutkiem) bimber pędzony mniej lub bardziej chałupniczymi metodami.
W tym momencie było już niemal pewne, że system musi się zawalić. Na szczęście nastała era Jelcyna, który co by dużo nie mówić, za kołnierz nie wylewał.
Dziś czasy prohibicji Rosja ma już za sobą, choć przypadki zatruć metanolem, a także skala pijaństwa i zgony spowodowane alkoholem należą do najliczniejszych na świecie.
_ kkniżnik_