Morderca Polaków zatrzymany
Morderca Polaków zatrzymany - czekaliśmy 70 lat na ujęcie bestii z SS Minneapolis. Niewielki domek w pastelowych barwach i typowo amerykańskim stylu. Oficjalnie mieszka w nim emerytowany stolarz i wyjątkowo żywotny, bo aż 94-letni staruszek. W rzeczywistości - ukraiński zbrodniarz odpowiedzialny za masakrę kobiet i dzieci w 1944 roku, który w Stanach Zjednoczonych przeżył - przez nikogo niepokojony - 68 lat.
Na trop prawdziwej tożsamości spokojnego mieszkańca Minneapolis wpadli dziennikarze z agencji Associated Press. Od lekarza zajmującego się w wolnym czasie ściganiem bezkarnych nazistów dostali informację, że dane osobowe emerytowanego stolarza znajdują się w spisie oficerów Ukraińskiego Legionu Samoobrony, który wchodził w skład 14. Dywizji Grenadierów SS. Już w czerwcu tego roku prowadzone przez nich dziennikarskie śledztwo wykazało, że 94-letni Michael Karkoc (właśc. Michaiło Karkoz) wbrew swoim wcześniejszym zapewnieniom znajdował się w rejonie masakry, do jakiej doszło we wsiach Chłaniów i Władysławin. Przy wjeździe do USA w 1949 roku mężczyzna zataił, że był dowódcą pododdziału SS.
Według dokumentów ujawnionych przez dziennikarzy AP Karkoc nie tylko pełnił wyżej wspomnianą funkcję i znajdował się w rejonie masakr, ale osobiście wydawał rozkazy i sprawował nadzór nad zbrodniami. Świadczą o tym zeznania szeregowca Iwana Szarko, który w 1944 roku był jednym z podkomendnych niejakiego "Wolfa": - Dowódca naszej kompanii, Wolf, również wydał rozkaz otoczenia wioski, sprawdzenia wszystkich domów, znalezienia i ukarania partyzantów - zeznawał Szarko - Żołnierze otoczyli domostwa, podpalili je zapałkami lub amunicją podpalającą i strzelali do wszystkich - w środku i na ulicach. W wyniku tej akcji większość domów spaliła się. Nie wiem, ilu ludzi zabito, ale widziałem trzy ciała niewinnych cywilów.
Własnie w tym domu mieszkała bestia z SS (fot. Eastnews)
Według oficjalnych danych bilans masakr w rejonie Chłaniowa i Władysławina wyniósł minimum 44 ofiary - w tym wielu kobiet i dzieci.
Skąd wiemy, że "Wolf" to Karkoc? Od samego zbrodniarza. Starzejącego się podkomendnego SS zwiodły lata bezkarności i... ciągoty pamiętnikarsko-wydawnicze. W 1995 roku postanowił uwiecznić swój "bohaterski" żywot i wydał po ukraińsku pamiętnik, w którym opisuje koleje swojego losu - również z czasów wojny. Wynika z nich, że fizycznie znajdował się w rejonie Chłaniowa, gdy doszło tam do zbrodni. O masakrach oczywiście nie wspomina, za to podpisał się - zarówno aktualnym imieniem i nazwiskiem, jak i wojennym pseudonimem: "Wolf".
Rodzina Karkoca twierdzi, że nie ma on nic wspólnego z masakrami 1944 roku: - Dopóki Associated Press nie przedstawi wiarygodnych dowodów i świadków, nie będziemy w żaden sposób odnosić się do oczerniających pomówień, jakie formułują - powiedział w rozmowie telefonicznej syn Karkoca - Nie ma żadnych dowodów, że Karkoc w jakikolwiek sposób uczestniczył w zbrodniach wojennych. Nie zrobił niczego złego. Nie jest kłamcą i nie boi się prawdy - broni ojca.
Kompania Karkoca ma na koncie inne "wybitne" zasługi dla III Rzeszy - uczestniczyła m. in. w pacyfikacji Powstania Warszawskiego w rejonie Czerniakowa i Puszczy Kampinowskiej. Polscy i niemieccy prokuratorzy zapowiedzieli podjęcie kroków prawnych.
KP/PFi, facet.wp.pl