MilitariaMordercza selekcja komandosów

Mordercza selekcja komandosów

"Wygrywa tylko ten, co się odważy" - tak można przetłumaczyć oficjalną maksymę SAS, elitarnych jednostek specjalnych brytyjskiej armii, superkomandosów znanych na całym świecie. W świetle ostatnich wydarzeń słowa te nabierają nowego, złowieszczego, znaczenia.

Mordercza selekcja komandosów
Źródło zdjęć: © AFP

02.08.2013 | aktual.: 07.08.2013 12:37

Szkolenie, jakie muszą przejść wszyscy marzący o służbie w doborowych oddziałach komandosów Jej Królewskiej Mości, należy do najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych na świecie. Dość wspomnieć, że podczas ćwiczeń w szturmowaniu zamkniętych i niewielkich pomieszczeń rekruci nie używają "ślepaków", ale zawsze prawdziwej ostrej broni. Instruktorzy tłumaczą to tym, że zwiększone ryzyko w trakcie treningów przekłada się na doskonałe efekty, gdy dochodzi do prawdziwego starcia i nie ma mowy o walce "na niby".

Pojedynczy pluton bojowy SAS liczy 16 żołnierzy, z których każdy specjalizuje się w czym innym - są to np. rajdy na pojazdach w głąb terytorium zajętego przez nieprzyjaciela, działania w wodzie, skoki spadochronowe czy operowanie w terenie o charakterze górskim. To ostatnie okazało się morderczym wyzwaniem dla trójki młodych mężczyzn, którzy marzyli o przejściu selekcji do legendarnych jednostek specjalnych.

Obraz

Na tę górę musieli wbiec. (fot. PD)

Jak donosi BBC, kandydaci do SAS zmarli, odbywając wyczerpujące czterotygodniowe szkolenie w paśmie górskim Brecon Beacons w południowej Walii, jednym z najpopularniejszych terenów ćwiczeń militarnych na Wyspach Brytyjskich. Rekruci mieli za zadanie pokonanie 64-kilometrowej górskiej trasy w około 20 godzin. Akurat tego dnia temperatury sięgały 30 stopni Celsjusza. Jeśli wziąć pod uwagę, że komandosi SAS często wykonują rajdy w pełnym wyposażeniu, co oznacza nawet 40 kilogramów ekwipunku, i ze skąpymi zapasami wody i pożywienia, powody śmierci młodych i wysportowanych mężczyzn stają się jasne. Jeden ze świadków twierdzi, że spotkał na bezdrożach żołnierzy, z którymi jawnie "było coś nie tak", prosili o wodę do picia.

Dodajmy, że mężczyźni zakwalifikowani do przejścia morderczej selekcji, nie byli żółtodziobami, którzy przecenili własne możliwości. Jeden z nich miał już za sobą 5-letnie doświadczenie w armii, uczestniczył w misjach w Iraku i Afganistanie, gdzie żołnierze często są zmuszeni wyjeżdżać na patrole, dźwigając nawet 70 kilogramów ekwipunku.

Zgony wśród kandydatów na komandosów wywołały dyskusję o poziom dopuszczalnego ryzyka podczas tego typu ćwiczeń. W przeszłości wypadki śmiertelne na Brecon Beacons zdarzały się głównie zimą, która w górach jest szczególnie zdradliwa. Rodzina jednego ze zmarłych mówi wprost o pogwałceniu praw człowieka - konkretnie prawa do życia. Każde ćwiczenia czy trening niosą w sobie element ryzyka, ale w selekcji do SAS, zwłaszcza na początkowych etapach, większa nacisk kładzie się na wytrzymałość niż na ewentualne zagrożenia" - twierdzi specjalista od spraw wojskowości, Nick Brown z "Jane's International Defence Review".

KP/PFi,facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet
Komentarze (75)