Mordował z zimną krwią, potem słał listy policji. Podejrzewano Polaka
11.10.2016 | aktual.: 11.10.2016 11:24
Ten seryjny morderca przeszedł do przestępczej legendy. Gdy w latach 60. XX wieku terroryzował Kalifornię (miał zamordować 37 osób, choć oficjalnie przypisano mu „tylko” pięć ofiar), budził strach tysięcy Amerykanów i stawiał na nogi policję.
Mimo wnikliwego i drobiazgowego śledztwa funkcjonariuszom nie udało się dotąd ustalić, kim był tajemniczy „Zodiak”, który po raz ostatni zabił 11 października 1969 roku. Plotek i pogłosek dotyczących jego tożsamości było, i jest nadal, bardzo wiele. Śledztwa wciąż oficjalnie nie zakończono.
fot. podejrzewany przed policjntów Richard Gaikowski i rysopis sprawcy
Nie wiadomo, kim był
Na początku tego stulecia mieszkająca w Kalifornii Deborah Perez ujawniła mediom, że Zodiakiem był jej ojciec - Guy Ward Hendrickson. - Pomagałam mu pisać listy do prasy, w których zapowiadał morderstwa, a także wyszyłam mu maskę, w której zabijał – poinformowała reportera lokalnej telewizji.
Sam Hendrickson nie mógł odnieść się do rewelacji córki, gdyż zmarł na raka w 1993 roku. Nie żyje także inny kandydat na przestępcę – Artur Leig Allen, pedofil, który zmarł rok przed Hendricksonem. Wśród potencjalnych Zodiaków nie zabrakło także Polaka – Richarda Gaikowskiego, grafika pracującego w jednej z kalifornijskich gazet. Choć jednak w jego domu znaleziono książkę należącą do jednej z ofiar, nigdy nie zdecydowano się postawić go przed sądem. Dzisiaj jest już na to za późno. Gaikowski zmarł w 2004 roku.
Pierwsza randka
Czy był Zodiakiem? A jeżeli nie on, to może Hendrickson, Allen lub kilka innych osób, które pasowały do rysopisu podanego przez dwie niedoszłe ofiary mordercy? Na każdą z nich śledczy znaleźli w swoim czasie coś kompromitującego...
Zbrodniarz uderzył po raz pierwszy 20 grudnia 1968 roku. Tego dnia zamordował parę nastolatków, mieszkańców kalifornijskiego Vallejo – szesnastoletnią Betty Lou Jensen i siedemnastoletniego Davida Artura Faradaya, którzy wybrali się właśnie na swoją pierwszą randkę. Amory w zaparkowanym na odludnej uliczce aucie przerwały strzały w tylną oponę i tylną szybę wozu. Następnie morderca strzelił w głowę Davida, a potem zabił uciekającą Betty. Dziewczyna otrzymała aż pięć strzałów w plecy.
„Biały mężczyzna o mocnej budowie ciała”
Do zamordowania pary Zodiak przyznał się po paru miesiącach - w listach skierowanych do trzech najbardziej poczytnych kalifornijskich gazet. Zbrodniarz ujawnił także, że to on stał za śmiercią Darlene Ferin i postrzeleniem Mike’a Mageau, kolejnej pary młodych ludzi. I ich także zaskoczył w aucie. Oddał do nich po kilka strzałów.
To właśnie Mike’owi policja zawdzięcza pierwszy rysopis Zodiaka. Według niego był to: „biały mężczyzna, mający około 170 centymetrów wzrostu, o mocnej budowie ciała i dość szerokiej twarzy”. Śledczy rozpoczęli poszukiwania. Niestety okazały się bezowocne.
Polowanie
4 sierpnia 1969 roku redakcja wydawanego w San Francisco „Examinera” otrzymała drugi list od Zodiaka, a pierwszy podpisany tym pseudonimem. Półtora miesiąca później morderca uderzył kolejny raz. Tym razem jego ofiarami byli studenci Cecylia Shepard i Brian Hartnel.
Zodiak zadźgał ich nożem. Sześć ciosów wymierzył Brianowi, a dziesięć Cecylii. Po tym bestialskim czynie mężczyzna podszedł do ich auta i namalował na drzwiach swoje „logo” oraz daty poprzednich morderstw. Potem z pobliskiej budki telefonicznej zawiadomił o wszystkim policję. Brianowi Hartnelowi udało się przeżyć spotkanie z Zodiakiem, Cecylia Shepard zmarła, zanim nadeszła pomoc.
Przesłał do prasy fragment koszuli ofiary
Ostatnią ofiarą seryjnego mordercy był Paul Stine, taksówkarz z San Francisco. Zodiak zastrzelił go 11 października 1969 roku w jego własnym wozie. Po morderstwie wysiadł spokojnie z auta i odszedł.
Dwa dni później wysłał do gazety list, w którym zagroził, że zaatakuje któryś ze szkolnych busów w San Francisco i zabije wszystkie jadące w nim dzieci. Do przesyłki dołączył fragment zakrwawionej koszuli zamordowanego taksówkarza.
Była to ostatnia zbrodnia Zodiaka. Przesłał jeszcze tylko dwa listy do prasy, w których tradycyjnie zawarł szyfry mające pomóc policji w jego namierzeniu (podobnie jak poprzednie nie zdały się one jednak policji na nic), a także schemat bomby, którą miał zamiar umieścić w szkolnym busie.
Technik policyjny sam skasował dowody
Zodiak miesiącami wodził śledczych za nos. Policjanci mimo posiadania rysopisu sprawcy okrutnych czynów wykazali się zadziwiającym brakiem skuteczności i profesjonalizmu. Dość tu przytoczyć tylko jeden fakt: technik policyjny, który zdejmował odcisk palca mordercy znaleziony w budce telefonicznej po zabiciu Cecylii Shepard, był tak zdenerwowany, że całkowicie go zamazał.
Przy takim postępowaniu śledczych nie można się dziwić, że tajemnica Zodiaka nie została do dzisiaj rozwiązana.