SeksMy "skaczemy w bok", a oni?

My "skaczemy w bok", a oni?

Cały świat zdradza, ale każdy naród na swój sposób. Jedne nacje traktują "skok w bok" jak coś, co się zdarza, inne uważają, że zdrada to coś nieakceptowalnego, co zaburza nie tylko relacje partnerskie, ale rzutuje na całokształt życia społecznego osoby zdradzającej. Pamela Druckerman, autorka książki "Dlaczego zdradzamy?" stworzyła nową mapę świata - mapę niewierności. Czym różnimy się jej zdaniem w podejściu do zdrady od np. Amerykanów?

My "skaczemy w bok", a oni?
Źródło zdjęć: © 123RF

Pamela Druckerman, dziennikarka "Wall Street Journal", postanowiła poszukać odpowiedzi na pytanie "Jak zdradzamy?". Zebrała zwierzenia dziesiątek osób z całego świata i poddała je analizie, starając się odnaleźć wzory zachowań, które odróżniają mieszkańców różnych krajów.

Okazuje się, że zupełnie inaczej do tematu podchodzą Amerykanie, inaczej Rosjanie, a jeszcze inaczej uchodzący za namiętnych kochanków Francuzi. Do kogo podobni są Polacy? Czy myśląc o zdradzie, myślimy o "zwyczajnej ludzkiej słabości, czymś, co się przytrafia", czy raczej skłonni jesteśmy do rozdrapywania ran i nadmiernego dramatyzowania?

Amerykanie mówią: "mam kogoś na boku"

Dla Amerykanów zdrada jest czymś niewybaczalnym, zakończeniem miłości. Czymś, co rujnuje nie tylko małżeństwo, ale także wizerunek - bez którego w Ameryce nie istnieje się jako osoba publiczna. To z tego powodu romans prezydenta Billa Clintona z Moniką Lewinsky wywołał aż takie poruszenie. Jak stwierdziła w jednym z wywiadów Druckerman, Amerykanie biorą swoich idoli (sportowców, polityków, gwiazdy estrady) bardzo na serio, nie potrafią odróżnić kreacji marketingowej od osoby z krwi i kości. Tym większą rysą na wyidealizowanym wizerunku jest zdrada, im bardziej byli w kogoś bezkrytycznie zapatrzeni. W Europie nikt nie myśli w podobny sposób np. o osobie prezydenta czy znanego sportowca. Inaczej też traktujemy samą zdradę.

W USA istnieje cały "przemysł" terapii rodzinnych i grup wsparcia. Godzinami przedyskutowuje się tam zdarzenia z przeszłości i opowiada o swoich lękach. Zdradzeni chcą znać każdy szczegół romansu, w który wdał się ich partner. Szczerość ma być podstawą powrotu na "łono stałego związku". Co ciekawe, dramatyzm i poczucie życia w grzechu nie dotyczy osób, które zdradzają kogoś z kim nie są w formalnym związku. Zatem młodzi ludzie nie traktują zbyt poważnie swoich dziewczyn, dopóki te nie staną się ich "prawdziwymi partnerkami" - narzeczonymi lub żonami.

Francuzi "idą popatrzeć gdzie indziej"

To, co niewyobrażalne dla ludzi zza oceanu, dla Europejczyków jest czymś zwyczajnym. Na starym kontynencie można kogoś zdradzić i nadal go kochać. Nikt też nie uważa zdrady za przejaw zupełnego braku skrupułów. Zdradzający żonę polityk może być jednocześnie osobą godną zaufania - ba, część elektoratu może nawet uznać go za "równego faceta" (wystarczy wspomnieć o Silvio Berlusconim i jego "bunga, bunga").

Nie oznacza to jednak, że przeciętna mieszkanka Paryża bez mrugnięcia okiem godzi się na "menage a trois" (małżeństwo we troje). Sytuacje, w których mężczyźni mają stałe kochanki, a kobiety zażywają uciech życia, odeszły w niepamięć. Francuzi poważnie traktują swoje małżeństwa. Jak twierdzi autorka bestsellera "Jak zdradzamy?", mieszkańcy republiki starają się dochowywać wierności. Są też podobno mniej nastawieni na "drążenie tematu", jeśli do zdrady już dojdzie. Wolą o całej sprawie zapomnieć. Starają się także rozróżnić poziom uczuciowości, traktując inaczej swojego małżonka, a inaczej kochanka, któremu zwyczajnie nie wyznaje się miłości. Kochanek ma być jedynie czymś w rodzaju wypitego dobrego wina...

Rosjanie "wymykają się" i "mają kogoś"

Dusza rosyjska jest skora do uniesień, ale seks bywa traktowany jak zwyczajna przyjemność. Można więc zdradzać "na sportowo". Samą zdradę, chociaż otwarcie się ją potępia, akceptuje się w Rosji, jako coś, do czego po prostu dochodzi. Jurni i silni mężczyźni miewają kochanki, a nawet umacnia to ich pozycję. Wystarczy wspomnieć o tym, co pisano ostatnio na temat rozwodu Władimira Putina, któremu zarzuca się, że ma dziecko z wieloletnią kochanką, a jednocześnie, którego postrzega się jako stu procentowego mężczyznę - co posiadanie kochanki i dziecka z nieprawego łoża ma jedynie potwierdzać.

Można także powiedzieć, że Rosjanie zachłysnęli się nieskrępowanym seksem, który w czasach poprzedniego ustroju był tematem tabu. Wcześniej seks rubaszny, wręcz ludyczny, traktowano jako odskocznię od szarej codzienności. Teraz widok bogatego mężczyzny i młodej, niebędącej jego żoną dziewczyny nie jest niczym niecodziennym. Inaczej jednak niż powściągliwi Francuzi, Rosjanie potrafią wokół swoich nieformalnych związków wytworzyć aurę pełną napięcia i niepozbawioną uniesień. Zdrady są powodem awantur, ale kobiety potrafią swoim porywczym mężczyznom wybaczać.

Krystyna Romanowska, autorka artykułu opublikowanego w magazynie Shape, która starała się czytelniczką przybliżyć treść książki "Jak zdradzamy?", przypomina o jeszcze jednym ważnym czynniku - demograficznym. Kobiet w Rosji jest zwyczajnie więcej niż mężczyzn - "na 100 kobiet przypada tylko 46 mężczyzn poniżej 65 roku życia". Cóż, nic więc dziwnego, że niektóre Rosjanki to seksualne kłusowniczki, które bez skrupułów polują na żonatych mężczyzn.

Polacy "skaczą w bok"

Zdaniem Pameli Druckerman, odsetek zdrad, których dopuszczają się małżonkowie, jest podobny na całym świecie. Dziennikarka niestety nie zbadała naszego, polskiego podwórka, twierdzi jednak, że różnice polegają nie tyle na ilości zdrad, co na podejściu do nich.

- Powodem zdrady - twierdzi prof. Lew-Starowicz, cytowany przez Polską Agencję Prasową - jest nie tylko nuda wynikająca z monotonii i rutyny współżycia w związku. Częściej jest to poczucie nudnego życia, codzienności, obowiązków. Zdrada pełni rolę rozrywki, wydarzenia się czegoś ciekawego, ucieczki. Dzięki niej życie staje się barwne i ciekawe, pełne adrenaliny. Zdrada sprzyja odgrywaniu kilku ról jednocześnie: wiernego partnera w stałym związku, kochanka, aktora w gronie wspólnych przyjaciół, "zacieracza śladów", podwójnej osobowości.

Znany seksuolog twierdzi też, że prawdziwa przyczyna zdrady rzadko jest w Polsce ujawniana. Polacy wolą wspominać o szlachetnych motywach swojego czynu lub tłumaczyć się "zwierzęcą naturą", która dała mężczyznom instynkt skłaniający ich ku poligamii. Swoim kochankom nie mówimy, że po prostu sypiamy z nimi "z nudy" albo "bo tak wyszło". Często romanse ciągną się latami, a "druga kobieta" słyszy, że małżeństwo, które niszczy, jest tylko atrapą mającą dać np. "stabilny dom dzieciom". Sami idealizujemy nasze zdrady, twierdząc, że te są czymś nadzwyczajnym - "tęsknotą za prawdziwą miłością", "pragnieniem zrozumienia drugiego człowieka".

Jak zatem udowadnia cytowana autorka, cały świat "skacze w bok", "ma kogoś na boku", "wymyka się", "idzie popatrzeć gdzie indziej" lub "szczypie kota w samotności" (jak mówią Holendrzy), czy "stoi na dwóch łódkach równocześnie" (jak alegorycznie określają zdradę Chińczycy). Różni nas raczej podejście do samej aktu wiarołomstwa. To właśnie nasz sposób postrzegania, sprawia, że Polak... byłby "chamem", gdyby odmówił spragnionej kobiecie.

Ijuh, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (130)