Nadzy strażacy i małe pieski. To, co dziewczyny kochają najbardziej
20.04.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:20
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.
Najgorętszy kalendarz roku
"Firefighters Calendar" to nie jest zwykły kalendarz. Ukazuje się w Australii od 1993 roku, a na kolejne wydania z niecierpliwością czeka rzesza fanów (choć głównie pewnie fanek). Pieniądze zebrane ze sprzedaży przekazywane są na cele charytatywne.
Na prosty, ale chwytliwy pomysł wpadli założyciele australijskiej "Children's Hospital Foundation", którzy zaprosili do współpracy strażaków. Każdego roku kilkunastu najseksowniejszych facetów z tej profesji rozbiera się i pręży muskuły w jednym celu: zebrać jak najwięcej pieniędzy dla chorych dzieci. Cel zostaje osiągnięty, bo każdego roku udaje się zdobyć kilkaset tysięcy dolarów.
Jak zapowiedzieli twórcy edycji na rok 2017, będzie ona wyjątkowa. Zgromadzone fundusze zostaną przeznaczone na kolejną organizację: RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). A to oznacza coś, co dziewczyny na całym świecie kochają najbardziej: rozebranych, umięśnionych strażaków pozujących ze szczeniaczkami. Mamy kilka pierwszych zdjęć, zapowiadających przyszłoroczne wydanie.