Naga psychologia - czyli jak leczy się mężczyzn w XXI wieku.
Sarah White to nietypowa psychoterapeutka, która wierzy, że aby męska terapia była skuteczna, jedna ze stron musi partycypować w niej nago lub prawie nago. I nie chodzi tu o pacjenta...
W naszym niedawnym artykule, traktującym o prostytucji, pisaliśmy, że nie wszystkim klientom pracownic seksualnych zależy tylko na seksie. Otóż blisko 40% z nich umawia się na schadzki z "profesjonalistkami" wyłącznie po to, by otworzyć się, porozmawiać i zrzucić ciężar z piersi. Najwyraźniej niektóre damy lekkich obyczajów parają się również amatorsko psychoterapią, ale czy słyszeliście o przypadku nagiej pani psycholog, która nie jest kurtyzaną, a na dodatek twierdzi, że odkryła sposób na zrewolucjonizowanie świata terapii?
04.03.2011 | aktual.: 28.05.2018 14:58
Na swojej stronie internetowej 24-letnia studentka psychologii, Sarah White, pisze o zaletach propagowanej przez siebie "Nagiej Terapii", metodę jako wielce inspirującą, ale też ciekawszą i dalece bardziej zachęcającą do pracy nad sobą, niż klasyczne leczenie. White twierdzi, że z natury nieufni wobec terapeutów mężczyźni muszą mieć jakiś bodziec do sięgnięcia po pomoc specjalisty - a co zachęca bardziej niż golizna? Ale na czym dokładnie opiera się niesamowity potencjał "Nagiej Terapii"?
NA TYM POLEGA NAGA TERAPIA! FILM
[
]( #opinions )
"W moim odczuciu (i nie tylko moim), mężczyzna XXI wieku wiedzie żywot schizofrenika, który rozdarty jest pomiędzy tradycyjną terapię a Internet" - pisze White. * "Tym samym, jego życie składa się z dwóch płaszczyzn. Pierwsza jest racjonalna, zimna i ukryta. Druga jest surowa, nacechowana seksualnością i otwarta. W tej pierwszej sferze, mężczyzna osądza, mówi i myśli o sobie oraz swoim świecie w sposób społecznie akceptowalny. Dopiero w tej drugiej sferze opuszcza gardę, ogląda pornografię, uprawia seks, idzie na całość. Terapia tradycyjna wykorzystuje jedynie tą pierwszą sferę, by uświadomić sobie istnienie tej drugiej, a następnie ją stłamsić. Natomiast "Naga Terapia" bada drugą sferę, eksploruje ją i podsyca, by aktywować wreszcie tą chłodną i ukrytą część ludzkiej egzystencji. W efekcie, "Naga Terapia" ma na celu połączenie owych dwóch - na pozór nie dających się pogodzić - bytów."*
[
]( #opinions )
A jak wygląda łączenie tego nagiego "ying i yang" w praktyce? Zdaje się, że nowoczesne podejście do terapii wymaga również wykorzystania nowoczesnych mediów, a przynajmniej takich na miarę naszych czasów. Dlatego też, pierwsza sesja odbywa się zawsze za pośrednictwem kamery internetowej i komunikatora tekstowego. Podczas inicjującej "wizyty" pani White wykorzystuje jednokanałowy sposób komunikacji, tj. ona jest widoczna dla pacjenta, lecz ten pozostaje anonimowy. Dopiero, kiedy klient zdecyduje się na drugą sesję, przechodzi się na komunikację dwukanałową - za pośrednictwem np. Skype'a.
Należy wyjaśnić, że każda sesja zaczyna się standardowo - zarówno pacjent jak i terapeuta są w ubraniach, dopiętych pod szyję. Dopiero w miarę rozwoju wydarzeń, pani White pozbywa się swojej garderoby, aż do momentu, gdy nie ma już nic do ukrycia. W tym miejscu czytelnikowi może nasunąć się pytanie o następującej treści: "Ale w jaki sposób ci wszyscy mężczyźni dają radę zachować koncentrację, podczas gdy ich terapeutka wykonuje striptiz?" Zdaniem White z tym nie ma żadnego problemu - "Zauważyłam nawet, że większość z moich klientów nabiera koncentracji dopiero w chwili, gdy zaczynam się rozbierać. Są wtedy bardziej zmotywowani i wnikliwi".
[
]( #opinions )
Oczywiście specjaliści ze starej szkoły mają problem z zaakceptowaniem poczynań White. W wypowiedzi dla "NY Daily News" psycholog kliniczny dr Diana Kirschner stwierdza: "Ona używa słowa <>, jednak ja nie uważam, aby można było tu mówić o terapii. Sądzę, że bardziej zasadnym byłoby określenie Internetowe soft-porno." Niestety, po części ciężko jest się nie zgodzić z krytyką dr Kirschner, bowiem niektórym (czy może nawet większości) White faktycznie może jawić się bardziej jako wyrafinowana pracownica seksualna, niż specjalista z dziedziny psychologii...
Lecz koniec końców, zdaje się że nagiej terapeutki nie zniechęcają krytyczne uwagi kolegów po fachu, a i ona sama nie narzeka na barak zainteresowania ze strony klientów. Obecnie ma ich 30, a każdy z nich płaci 150$ za godzinną sesję.
Pomyśleć tylko, że niektóre panie na internetowych czatach robią to za darmo...
MW/PFi