Trwa ładowanie...
09-10-2014 14:41

Nahajką przez plecy - publiczna chłosta u separatystów

Nahajką przez plecy - publiczna chłosta u separatystówŹródło: AFP
d4extu9
d4extu9

Kary cielesne w rosyjskiej armii mają długą i krwawą tradycję. I choć dziś oficjalnie takie praktyki są zabronione, w oddziałach paramilitarnych (w tym kozackich), które nie są powiązane sztywną drabinką z regularnym wojskiem, tradycja publicznej chłosty jest wciąż żywa oraz... praktykowana. Przekonali się o tym niesubordynowani kozacy z Antracytu, miejscowości położonej w obwodzie ługańskim.

O oddziałach kozaków dońskich, którzy zaliczają się do - podkreślmy - kozactwa rosyjskiego, a nie ukraińskiego, pierwszy raz zrobiło się głośno w zeszłym miesiącu za sprawą konfliktu o Antracyt: choć ramię w ramię z ługańskimi i donbaskimi terrorystami walczyli i walczą z armią ukraińską, okazało się, że mają swój pomysł na to, kto ma rządzić w niekontrolowanym przez Kijów w mieście. Krótko mówiąc, kozacy i separatyści skoczyli sobie do gardeł, a kozacy obwołali Antracyt stanicą czyli jednostką zarządzaną i administrowaną przez atamana. I szybko zaczęli w niej zaprowadzać własne porządki, czego wynikiem stał się szereg incydentów, w których ucierpiała miejscowa ludność.

Mimo że w mieście panuje chaos, a oddziałom brakuje dyscypliny, dowództwo kozaków stara się pokazać, że panuje nad sytuacją i rządzi się sprawiedliwymi zasadami. Za szczególną demonstrację rzekomego poszanowania zasad i równości wobec prawa można uznać publiczną chłostę, którą wymierzono niesubordynowanym na miejskim placu. W wypowiedzi dla lokalnych mediów ataman "stanicy" wyjawił, że ich winą było "przekroczenie uprawnień", niektórzy byli nietrzeźwi na służbie, a część zachowywała się w stosunku do miejscowej ludności "po chamsku".

Rozebrani do pasa winowajcy kładli się na specjalnie przygotowanej ławeczce, a dwóch kozaków jednocześnie wymierzało im stosowną ilość razów (w większości przypadków trzy). Z początku ciosy wyglądały wręcz na markowane, jednak wraz z kolejnymi osobami zajadłość karzących rosła - pod koniec bili całkiem solidnie (choć w dalszym ciągu raczej nie z całej siły), co szczególnie dało się we znaki kozakowi, któremu wyznaczono karę dziesięciu uderzeń. Całość wyglądała dość kuriozalnie - szczególnie, że każdorazowo chłosta kończyła się polaniem wódką pleców winowajcy.

d4extu9

Nie obyło się bez umoralniających indywidualnych pogadanek oraz odwołań do kozackiej tradycji i zasadności tego rodzaju kary: "Pamiętajcie, że to nie jest hańba i wstyd [być publicznie wychłostanym - przyp. red.]. Zawiniliście przed ludźmi i karę też musicie ponieść przed ludźmi" - podkreślał dyrygujący chłostą ataman - "Nie będziemy tolerować wybryków, które godzą w godność i honor kozaka. Osoby, które sprzeniewierzyły się czci kozaka i uchybiły w czymś cywilom, będą ukarane zgodnie z kozacką tradycją".

Choć lokalne media podkreślają, że chłosta to "surowa, ale i sprawiedliwa kara", całość wyglądała na zwykłą pokazówkę: ot lokalni watażkowie, by uspokoić nastroje cywilów, którym zaledwie kilka tygodni temu grożono nie nahajką i polaniem wódką, ale użyciem karabinów maszynowych (ludzie wyszli na ulicę, domagając się wypłaty należnych świadczeń). Równie mało prawdopodobne, że kara zrobi wrażenie na samych kozakach.

Kamila Pączek

d4extu9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4extu9