Najbardziej rozwiązłe dziewczyny rosną w...
Nie w USA, nie w Anglii, ani nawet Brazylii, czy Francji. Okazuje się, że najbardziej "przebojowe" panie pochodzą z ojczyzny Kiri Te Kanawy, Neila Finna oraz członków grupy "Flight of the Conchords". No i oczywiście Petera Jacksona. Zgadza się, w czasie gdy reżyser trylogii "Władca Pierścieni", dyrygował zgrają elfów, krasnoludów i hobbitów, trochę dalej - za górami i lasami - mieszkanki Nowej Zelandii biły rekordy, utrzymując kontakty seksualne ze średnio 20,4 partnerami. Imponujące?
10.05.2010 | aktual.: 06.06.2018 14:39
Owszem, według badania przeprowadzonego przez "OnePoll.com" tamtejsze kobiety nie mają sobie równych. Co ciekawe, wyniki pań są znacznie lepsze od rezultatów, jakimi mogą pochwalić się panowie - otóż statystyczny "Peter Jackson" w toku całego swojego życia utrzymuje kontakty seksualne z 16,9 kobietami. Pod tym względem, Kiwi (mieszkańcy Nowej Zelandii w języku potocznym) zajmuje miejsce gdzieś w połowie stawki, zaś największymi "ogierami" pozostają Austriacy ze średnią liczbą 29,3 partnerek seksualnych.
Skąd zatem ta dysproporcja? W wypowiedzi dla "AllVoices", seksuolog dr Michelle Mars stwierdza otwarcie, że to wina nieudolności panów. "Faceci w Nowej Zelandii nie są zbyt dobrzy w podrywaniu kobiet, chyba że mają już mocno w czubie. Zatem w Nowej Zelandii sytuacja kształtuje się w taki sposób, że prawdopodobieństwo, że to kobieta poprosi mężczyznę o seks jest praktycznie takie samo, jak to, że to on zrobi pierwszy krok". Czy wobec tego można tu mówić o swoistym rozwoju ewolucyjnym nowozelandzkich pań, które nauczyły się brać sprawy w swoje ręce, wiedząc że to jedyna droga do "happy endu"?
To oczywiście tylko żart, podobnie zresztą jak wypowiedź Michele A'Court, która stwierdza, że wyniki badania dowodzą tylko jednego - że kobiety w Nowej Zelandii są bardziej uczciwe niż panie w innych krajach. Chociaż kto wie, być może tkwi w tym ziarnko prawdy? Wszak nie można wykluczyć, że ankietowane utajały prawdziwą liczbę partnerów.
Pozostawiając z boku żarty i niedomówienia, warto zastanowić się nad obrazem współczesnego społeczeństwa, jaki wyłania się z ankiety "OnePoll.com". Praktykująca w Palmerston North, psycholog kliniczna, Robyn Salisbury, wyznaje, że niepokojąca jest rosnąca liczba pacjentów płci męskiej, którzy skarżą się na specyficzną postawę prezentowaną przez większość tamtejszych kobiet, które zamiast związku, poszukują jedynie seksu.
Pani psycholog w wywiadzie dla "The Press", cytuje słowa załamanych Kiwi, którzy opowiadają o swoich relacjach z kobietami. "Zapomnij o wiązaniu się, ja chcę tylko dobrego seksu z kimś na kogo mogę liczyć, w podbramkowych sytuacjach" - podobna postawa pań, faktycznie może zdeprymować. Jednak, zdaniem pani seksuolog, obronna i powierzchowna postawa kobiet może wynikać z wcześniejszych złych doświadczeń i zranienia.
Doktor Salisbury wspomina również o zmianie w postrzeganiu seksu, jaka zaszła w ostatnich kilku latach - kiedyś seks był przeżyciem intymnym, natomiast obecnie to jedynie forma wypoczynku, podobnie jak np. bilard czy kręgle.
Seksuolodzy podejrzewają, że taki obrót spraw może być związany z rozwojem internetu, portali społecznościowych, a nawet takich, które zrzeszają ludzi poszukujących stricte seksu bez zobowiązań. Podobne zjawiska prowadzą z kolei do zaburzeń, jak np. niekontrolowanych zachowań seksualnych czy też uzależnienia od seksu. Pornografia i przypadkowy seks potrafią całkowicie zniewolić człowieka.
Salisbury, prowadzi terapię z udziałem trzech osób z zaburzeniami niekontrolowanych zachowań seksualnych. Rozmowy z tymi ludźmi pozwoliły jej ustalić, że seks bywa uzależniający z różnych przyczyn. Głównym motywatorem może być tu np. pogoń za przeżyciem czegoś ekscytującego, ale również pragnienie zapełnienia wewnętrznej pustki, maskowanie życiowych problemów. Seks może również wydawać się znakomitym lekiem na depresję, jednak ów lekarstwo nie pozbawione jest występowania negatywnych efektów ubocznych - jego działanie jest krótkotrwałe, zaś przejście z chwilowego stanu ekstazy do rzeczywistości bywa naprawdę bolesne.
Dlatego następnym razem, gdy będziecie oglądać przygody Frodo i spółki, zważcie na to, że trochę dalej - za górami i lasami - mieszkanki Nowej Zelandii ustanawiają nowe rekordy, próbując dobić do tych nieszczęsnych 20,4 partnerów. A potem oni, 20,4, udają się na wizytę do dr Salisbury by podyskutować o nieszczęśliwej miłości. Czy ktokolwiek wygrywa w tej historii? Jak wynika z przykładu Kiwi, nie należy być dumnym z każdego rekordu. Bowiem, w tym przypadku mnogość partnerów seksualnych okazuje się być wprost odwrotnie proporcjonalna do ich szczęścia.