Najbardziej samotny człowiek w historii
Outsider? Mizantrop? Miłośnik łona przyrody? A może po prostu "Tarzan"? Michael Peter Fomenko przez blisko 60 lat mieszkał w australijskim buszu. Dlaczego uciekł przed cywilizacją i jak radził sobie z drapieżnikami?
22.09.2015 | aktual.: 23.09.2015 16:46
84-letni potomek rosyjskiej księżnej i gruzińskiego atlety to legenda Australii. Rodzina Michaela Petera Fomenki uciekła ze Związku Radzieckiego w latach 30. ubiegłego wieku. Początkowo mieszkała w Japonii, którą opuściła po wybuchu wojny z Chinami w 1937 roku. Kolejnym schronieniem rodziny stała się Australia, do której Fomenko trafił jako 24-latek.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że losy mężczyzny potoczą się w tak niezwykły sposób. Fomenko odnosił nawet pewne sukcesy w dziesięcioboju i mógł liczyć na miejsce w kadrze olimpijskiej, która wzięła udział w igrzyskach w 1956 roku w Melbourne. Nigdy jednak do tego nie doszło. Bariera językowa oraz problemy z asymilacją sprawiły, że Fomenko coraz częściej zaczął myśleć o ucieczce od ludzi i cywilizacji. Zamiar swój zrealizował i rozpoczął swoją 60-letnią "odyseję".
Fomenko mieszkał w buszu i żywił się tym, co udało mu się upolować. Radził sobie raz lepiej, raz gorzej. W 1959 roku na wpół żywego i wygłodzonego mężczyznę w siedlisku krokodyli znaleźli Aborygeni. Na jego ciele stwierdzono liczne ślady starć z dzikami.
Od czasu do czasu ubranego jedynie w spodenki oraz buty mężczyznę wędrującego z workiem mogli zaobserwować również biali mieszkańcy lokalnych miejscowości. Od wielkiego dzwona Fomenko robił niewielkie zakupy w prowincjonalnych sklepikach - ponoć nabywał głównie białą czekoladę, którą uwielbiał.
W 1964 roku policja aresztowała go pod zarzutami włóczęgostwa i nieobyczajnego zachowania. Wkrótce został jednak uznany za obłąkanego, przebywał w kilku placówkach psychiatrycznych, gdzie poddano go m. in. elektrowstrząsom. Po wypuszczeniu natychmiast powrócił do buszu, w którym żył aż do 2012 roku, kiedy trafił do ośrodka opiekującego się osobami starszymi.
- Wydaje mi się, że jest tu całkiem szczęśliwy - twierdzi jedna z pracownic ośrodka - Z nikim nie rozmawia, jest samotnikiem. Ale chyba jest zadowolony i podoba mu się tu.