Najbardziej szalone pojazdy na świecie
16.06.2016 | aktual.: 22.06.2016 16:31
Czy pojazdy powinny mieć tylko walory użytkowe? Co powstanie, gdy inżynierowie i konstruktorzy będą mieli całkowitą swobodę tworzenia i nieograniczone środki? Na świecie istniały samochody inspirowane samolotami, pociągi jeżdżące bez torów i niezwykłe śrubołazy. A jak narodziły się słynne monster trucki? Wraz ze „Światem na dłoni” przedstawiamy galerię najodważniejszych i najbardziej szalonych środków transportu.
Luksusowy kamper? Dom na kółkach za miliony
Pojazd: Marchi Mobile EleMMent Palazzo
Rok produkcji: 2011
Kraj: Austria
To biały kruk wśród pojazdów. Wyprodukowano tylko kilka egzemplarzy tego kampera i oficjalnie jest to najdroższy pojazd mieszkalny na świecie. Producentem jest austriacka firma Marchi Mobile, która stworzyła EleMMent Palazzo we współpracy z niemieckim projektantem Luigim Colanim. Wewnątrz dziesięciotonowego kolosa znalazło się miejsce na łazienkę i sypialnię, ale czymś szczególnym jest taras dachowy, w którym automatycznie wysuwają się meble wraz parasolem słonecznym czy kominkiem na drewno. Za pomocą jednego przycisku wnętrze można przemienić w luksusowy bar koktajlowy z podłogą z prawdziwego marmuru, wyposażoną w ogrzewanie i oświetlenie.
Ile zapłacicie za najdroższy kamper na świecie? EleMMent Palazzo kosztuje w przeliczeniu około 6 milionów złotych.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Uliczny myśliwiec napędzała turbina gazowa
Pojazd: General Motors Firebird XP-21
Rok produkcji: 1954
Kraj: USA
Futurystyczne kształty tego pojazdu zapierały dech gościom nowojorskiej wystawy Motorama w 1954 roku. Jego konstruktor Harley Earl przy projektowaniu karoserii wzorował się na kształtach odrzutowców. Wykonawcy z kolei zainspirowali się nie tylko kształtem, ale i możliwościami, dlatego wyposażyli pojazd w zbiornik z naftą lotniczą. Prototyp był napędzany turbiną gazową, która osiągała moc 370 koni mechanicznych. Kierowca testujący wóz Emmett Conklin osiągnął w nim prędkość ponad 160 kilometrów na godzinę. Przy wyższej prędkości koła traciły kontakt z podłożem.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Ogromny pociąg ciężarowy, który nie potrzebuje torów
Pojazd: LeTourneau Tc-497
Rok produkcji: 1958
Kraj: USA
W połowie ubiegłego stulecia w głowie amerykańskiego inżyniera Roberta Gilmoura LeTourneau narodził się bardzo ciekawy pomysł użycia technologii nowych wówczas lokomotyw z napędem diesla do transportu bez torów. W ten sposób powstał naziemny pociąg, który bardzo zainteresował także wojskowych. Tego kolosa, który do dziś uważany jest za najdłuższy pojazd terenowy w historii, napędzały cztery turbiny gazowe, każda z mocą ponad 1100 koni mechanicznych. Pomimo tak ogromnej mocy ten naziemny pociąg obciążony ładunkiem 150 ton rozwijał prędkość zaledwie około 26 kilometrów na godzinę.
W pełnej długości LeTourneau Tc-497 mierzył 170 metrów, a na jednym tankowaniu pokonywał 600 kilometrów.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Legendarny włoski wóz sportowy niczym statek kosmiczny
Pojazd: Ferrari 512 S Modulo
Rok produkcji: 1970
Kraj: Włochy
Jest to najdziwniejsze ferrari w historii tej słynnej marki. Unikatowy pojazd zaprojektował Paolo Martin, który inspirację czerpał z filmu „2001: Odyseja Kosmiczna”. Auto wyglądało zatem jak statek kosmiczny, jednak w jego wnętrzu znajdowała się całkiem ziemska technologia. Samochód był napędzany dwunastocylindrowym silnikiem o mocy 500 koni mechanicznych. Do wnętrza pojazdu wsiadało się przez kabinę, która wysuwała się do przodu. Jedyny wyprodukowany egzemplarz stoi obecnie w garażu amerykańskiego kolekcjonera Jamesa Glickenhausa. Nie wiadomo, ile zapłacił za Modulo, ale szacuje się, że były to miliony euro.
Ten wyjątkowy pojazd był ekstremalnie niski, odległość od jezdni do dachu auta wynosiła około 1 metra.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Bagno to nie problem dla śrubołazu!
Pojazd: ZiŁ-29061
Rok produkcji: 1980
Kraj: Rosja
W Rosji nietrudno o bagniste lub zaśnieżone podłoże, dlatego nic dziwnego, że tamtejsi inżynierowie szukali idealnego typu pojazdu, który zdołałby się poruszać w tak trudnych warunkach. Od lat 60. do 80. pracowali nad tzw. śrubołazem, który miał wiele zalet. Pojazd nie zapadał się, mógł się poruszać w różne strony, a ponieważ bębny były wypełnione powietrzem, potrafił też poruszać się po wodzie. Dziwaczny ZiŁ był napędzany dwoma silnikami marki Vaz o mocy 70 koni mechanicznych. Produkowano go do 1991 roku, jednak nigdy nie odniósł wielkiego sukcesu komercyjnego.
Ził najszybciej poruszał się po śniegu, na którym osiągał prędkość 45 km/h, natomiast w błocie około połowy tego.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Kiedy połączymy motocykl i kokpit samolotu
Pojazd: OMCC LiteStar i Pulse
Rok produkcji: 1985
Kraj: USA
Inżynierowie i projektanci niezwykłych pojazdów często inspirowali się światem samolotów, ale w przypadku pojazdów LiteStar i Pulse było odwrotnie. Za ich narodzinami stoi bowiem odnoszący sukcesy inżynier lotnictwa Jim Bade, który w latach 80. na podstawie swych doświadczeń zawodowych chciał skonstruować mały środek transportu naziemnego. W ten sposób powstała hybryda motocykla i samolotu. Dwukołowy pojazd z karoserią przypominającą kokpit pilotów jest napędzany silnikiem motocyklowym. Na zakrętach i podczas postoju wóz opiera się na dwóch małych kółkach umieszczonych na końcówkach krótkich skrzydeł.
Motocykl z samolotowym kokpitem przekracza na drodze prędkość 200 kilometrów na godzinę.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Potwór z Księgi Rekordów Guinnessa
Pojazd: Bigfoot 5 Monster truck
Rok produkcji: 1986
Kraj: USA
W Ameryce, jeśli chcesz zwrócić na siebie uwagę, musisz wywołać spore wrażenie. Mechanikowi Bobowi Chandlerowi udało się to na przełomie lat 70. i 80. w ten sposób, że do swojego pick-upa wmontował ogromne koła i w ramach reklamy własnego sklepu z częściami przejechał tym „potworem” (ang. Monster truck) kilka starych aut ze złomowiska. Ludziom tak się to podobało, że wkrótce powstały zawody tego typu pojazdów. Samochód Chandlera - z numerem 5 - był jednak wyjątkowy. Zbudowany tak, aby zmieścił 3-metrowe opony i mający łączną wysokość 4,5 metra, pojazd trafił do księgi Rekordów Guinnessa.
Trzymetrowe koła do tego potwora konstruktor kupił na złomowisku za równowartość 4 tysięcy złotych.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Niezwykła hybryda nie weszła jeszcze do produkcji
Pojazd: Antro Solo
Rok produkcji: 2008
Kraj: Węgry
Widmo wyczerpywania się źródeł energii, a zatem i paliwa, zachęca producentów pojazdów do szukania bardziej ekologicznych, a zarazem ekonomicznych, rozwiązań. Jednym z nich jest węgierski twór o nazwie Antro Solo, który jest jednak nawet wśród tego typu pojazdów naprawdę wyjątkowy. Mały silnik na biopaliwo ma zużycie 2 litry na sto kilometrów, panele solarne ładują mu baterie, które pozwalają przejechać 20 kilometrów, a ponieważ auto jest wykonane z lekkich włókien węglowych, pasażerowie mogą też skorzystać z umieszczonych w nim pedałów. Tak radyklanie ekologiczny koncept nie wszedł jednak do produkcji.
Mniejszy model Antro Solo przewozi trzech pasażerów, można jednak połączyć dwa takie auta i zyskać sześć miejsc.
Tego nie zobaczycie na ulicach!
Zagadkowe UFO to tylko przebrany samochód
Pojazd: Extra Terrestrial Vehicle
Rok produkcji: 2009
Kraj: USA
Szukasz czegoś bardziej oryginalnego niż sportowe auta znanych marek? Sprawdź model, który kryje się pod nazwą ETV. Jest dziełem amerykańskiego konstruktora Michaela Vettera, który umieścił silnik samochodu i jego wyposażenie w czymś naprawdę wyjątkowym. Karoseria wyprodukowana z laminatu i włókien węglowych jest osadzona na podwoziu własnej konstrukcji z w pełni regulowanym zawieszeniem. Drzwi otwierają się do góry, a pojazd wyposażony jest w kamery wewnętrzne. Silnik ma moc 270 koni mechanicznych. Ten niezwykły pojazd kosztuje w przeliczeniu 700 tysięcy złotych.