Prawie jak dron
Na dziwne, zaskakujące, a czasami bardzo abstrakcyjne projekty tamtych czasów uwagę zwrócił Peter Taylor w publikacji "From Weird War One". Przedstawione przez niego w albumie koncepcje, opracowane przez ówczesnych inżynierów, przykuwają uwagę współczesnego odbiorcy. Nie może być inaczej, gdy spogląda się np. na gołębia z zamocowanym do korpusu aparatem. Skąd taki pomysł? Otóż wymyślono sobie wówczas, że ptaki te mogą służyć nie tylko do wymiany korespondencji, ale znakomicie będą też się sprawdzać w celach zwiadowczych. Montowano im więc specjalną zbroję, do której przytwierdzone było ultralekkie - biorąc pod uwagę ówczesne standardy - urządzenie, wykonujące zdjęcia z opóźnieniem. Z takiego rozwiązania użytek próbowali zrobić Niemcy. Oczywiście do efektywności dzisiejszych dronów wiele mu brakowało.