Najdziwniejsze zgony na świecie
11.03.2016 | aktual.: 07.04.2017 13:08
Umarli w nietypowy sposób: od zwycięzców Nagród Darwina po wyjątkowych pechowców
Każdego roku media informują o nowych przykładach nietypowych zgonów. Niestety, niektórzy z bohaterów tych przykrych wiadomości sami prosili się o kłopoty. Z myślą o osobach, które szczególnie lekkomyślnie podchodzą do kwestii życia i śmierci, powstała nawet specjalna nagroda Darwina, którą "uhonorowywane" są osoby żegnające się ze światem na własne życzenie i w szczególnie dziwny sposób. Ale oryginalna, dziwna śmierć nie zawsze jest rezultatem własnej głupoty. Bywa i tak, że rękę przykładają do tego inni...
Zgon na własnym pogrzebie
Obudzić się w trumnie albo kostnicy - wiele osób jednogłośnie przyznaje, że to jedna z najstraszniejszych rzeczy, jakie mogą się przytrafić, i częsta tematyka naszych nocnych koszmarów. Niektórzy cierpią nawet z powodu tafofobii, czyli panicznego lęku przed przebudzeniem się w trumnie. Niestety, podobne rzeczy się zdarzają. Tak było właśnie w przypadku pewnej kobiety z rosyjskiego miasta Kazań.
Fagilju Muchamecjanow zmarła w 2011 r. Właściwie w świetle prawa umarła dwukrotnie. Za pierwszym razem zgon został jednak stwierdzony przedwcześnie. Kobieta obudziła się w trumnie podczas uroczystości pogrzebowych. Jej przerażenie było tak wielkie, że zaczęła krzyczeć, następnie z powodu szoku straciła przytomność i już jej nie odzyskała. Przybyłe na miejsce służby ratunkowe nie mogły nic zrobić. Kobieta zmarła, tym razem już naprawdę.
Uwaga na spadające krowy
45-letni Joao Maria de Souza trafił na okładki gazet na całym świecie w 2013 r. Niestety, nie było go już wtedy wśród żywych. Podczas nocnego spoczynku na Brazylijczyka spadła bowiem... krowa.
Jak się później okazało, zwierzę uciekło z pobliskiego gospodarstwa, a potem wspięło się na dach budynku, w którym spał mężczyzna. Konstrukcja dachu była jednak zbyt słaba i zarwała się pod wpływem nacisku. 45-latek poniósł śmierć na miejscu. Śpiąca tuż obok niego żona wyszła z całej sytuacji bez szwanku. Nic też nie stało się zwierzęciu, które zleciało z wysokości kilku metrów.
**[
ZOBACZ TEŻ: PRZEŻYLI, CHOĆ NIE MIELI WIĘKSZYCH SZANS ]( http://facet.wp.pl/przezyli-choc-nie-mieli-wiekszych-szans-6002212778164865g )**
Zastrzyk z zupy
Okazuje się, że zupa, nawet ta najbardziej zdrowa i pożywna, również może zabić. Przekonała się o tym (po niewczasie) Ilda Vitor Maciel. Przebywająca w domu opieki mieszkanka Rio de Janeiro zmarła po tym, jak jedna z pielęgniarek przez pomyłkę podłączyła jej "kroplówkę" z mięsno-warzywnego wywaru.
W toku śledztwa okazało się, że pracownica placówki, zamiast podłączyć pojemnik z zupą do sondy, zrobiła to przez wlew dożylny, przez który staruszce podawano kroplówkę oraz leki. Świadkiem tych wydarzeń była córka 88-letniej kobiety. Powiedziała ona, że jej matka zaraz po podaniu "kroplówki" zaczęła czuć się bardzo źle. Staruszka zmarła 12 godzin po otrzymaniu iniekcji.
Zapasy z wężem
Wierni przecierali oczy ze zdziwienia, patrząc na wyczyny Macka Wolforda. Członek Kościoła zielonoświątkowego dał się ukąsić przez jadowitego węża. Wierzył, że dzięki modlitwie i głębokiej wierze zostanie ocalony przed zatruciem jadem grzechotnika.
Pastor został ukąszony w udo. Niedługo potem zabrano go do domu jednego z wiernych, a następnie do szpitala. Kiedy trafił w ręce specjalistów, na ratunek było już za późno. Lekarze mogli już tylko stwierdzić zgon. Wolford, który tuż przed tymi dramatycznymi wydarzeniami skończył 44 lata, twierdził, że chrześcijanie powinni poddawać się takim próbom, a jeśli głęboko wierzą, wówczas żadne niebezpieczeństwo im nie grozi. Co ciekawe, podczas podobnej próby zginął ojciec mężczyzny.
Ostatnie zdjęcie
Maria Pantazopoulos miała ambitne plany na przyszłość i nadzieję na szczęśliwe życie u boku swojego świeżo upieczonego męża. Nie było jej to jednak dane. Kilka miesięcy po ślubie mieszkanka Kanady zapragnęła dodatkowej ślubnej sesji zdjęciowej. Aby uatrakcyjnić fotografie, w weszła do rzeki. Tam jej suknia zaczęła błyskawicznie nasiąkać wodą.
W pewnym momencie strój stał się tak ciężki, że kobieta nie mogła się ani ruszyć, ani wydostać z wody. Mimo starań fotografa oraz jego asystenta, nie udało się jej pomóc. Panna młoda została porwana przez silny prąd. Policja z Quebecu znalazła jej zwłoki po kilku godzinach.
**[
ZOBACZ TEŻ: ICH OSTATNIE ZDJĘCIA PRZED ŚMIERCIĄ ]( http://facet.wp.pl/ich-ostatnie-zdjecia-przed-smiercia-6002212365709953g )**
W słusznej sprawie
Żyjący w XIX wieku Clement Vallandigham był człowiekiem gotowym na każde poświęcenie. Ten polityk i prawnik w 1871 r. brał udział w procesie, podczas którego bronił mężczyzny oskarżonego o zabójstwo. Starał się dowieść, że ofiara, która miała umrzeć w wyniku działań jego klienta, mogła się w rzeczywistości postrzelić sama, sięgając po swoją broń z kieszeni.
Podczas próby Vallandigham obrazowo starał się pokazać, jak cała sytuacja mogła wyglądać. Mężczyzna umieścił w swojej kieszeni pistolet, który - zgodnie z jego przeświadczeniem - nie był naładowany. Potem sięgnął po niego i, wyciągając z kieszeni, postrzelił się w brzuch - w broni znajdowały się jednak naboje. Odniesiona przez niego rana okazała się śmiertelna. Oskarżony wcześniej o zabójstwo człowiek, za którym wstawił się Vallandigham, został uniewinniony.
**[
ZOBACZ TEŻ: PRZEŻYLI, CHOĆ NIE MIELI WIĘKSZYCH SZANS ]( http://facet.wp.pl/przezyli-choc-nie-mieli-wiekszych-szans-6002212778164865g )**
Diabeł tkwi w szczegółach
Równie nieroztropny okazał się Garry Hoy, także prawnik, wzięty adwokat z kancelarii prawniczej w Toronto. W 1993 r. starał się on udowodnić kilku aplikantom, że szyby, które znajdują się w wysokościowcach kanadyjskiej metropolii, nie pękają nawet pod wpływem silnego uderzenia.
Od słów przeszedł do czynów - wziął duży rozbieg i z impetem zderzył się z szybą na 24. piętrze drapacza chmur. Hoy potwierdził, że szyby rzeczywiście nie pękają. Niestety, wypadł z dużej wysokości wraz z całym oknem. Mężczyzna poniósł śmierć na miejscu. Za swój wyczyn został nominowany do antynagrody znanej jako Nagroda Darwina, która przyznawana jest za śmierć w wyniku własnej głupoty.
Najskuteczniejsze wiosenne diety
**[
ZOBACZ TEŻ: ICH OSTATNIE ZDJĘCIA PRZED ŚMIERCIĄ ]( http://facet.wp.pl/ich-ostatnie-zdjecia-przed-smiercia-6002212365709953g )**
Do odważnych świat należy?
Skoro już jesteśmy w temacie Nagród Darwina, to w 2014 r. jej laureatami zostało dwóch Holendrów, którzy zastanawiali się, kto z nich jest większym twardzielem. Aby się o tym przekonać, postanowili zmierzyć się w nietypowym pojedynku: kto dłużej będzie stał na torach kolejowych, nie decydując się na ucieczkę przed przejeżdżającym pociągiem. Obaj okazali się wytrwałymi zawodnikami.
Na początku policjanci z Rotterdamu byli przekonani, że panowie popełnili samobójstwo. Dopiero relacje świadków, którzy znajdowali się na pobliskiej stacji i obserwowali wydarzenie, rzuciły nowe światło na incydent.
**[
ZOBACZ TEŻ: PRZEŻYLI, CHOĆ NIE MIELI WIĘKSZYCH SZANS ]( http://facet.wp.pl/przezyli-choc-nie-mieli-wiekszych-szans-6002212778164865g )**
Polak potrafi
W Przypadku Nagród Darwina warto wspomnieć, że również reprezentanci Polski mieli tu swoje "osiągnięcia". W 1996 r. wygrał Krzysztof Azniński. Podczas mocno zakrapianej imprezy wziął udział w czymś w rodzaju konkursu na największego twardziela (podobnie jak w wypadku dwóch wspomnianych wcześniej mężczyzn z Holandii). Zaczęło się od okładania drobnymi przedmiotami, a skończyło na...
Gdy jeden z kompanów pana Krzysztofa odciął sobie fragment stopy, wydawało się, że nikt go nie przebije, ale właśnie wtedy bohater tamtych wydarzeń stwierdził, że odetnie sobie głowę piłą mechaniczną. Tak brzmi oficjalna wersja. Nieoficjalnie mężczyzna miał położyć głowę i stwierdzić, że jego koledzy nie będą mieli dość odwagi, by mu ją odjąć. Niezależnie od tego, jak było, każda z wersji brzmi równie surrealistycznie.
RC
**[
ZOBACZ TEŻ: ICH OSTATNIE ZDJĘCIA PRZED ŚMIERCIĄ ]( http://facet.wp.pl/ich-ostatnie-zdjecia-przed-smiercia-6002212365709953g )**