Śmierć skandalisty
Pier Paolo Pasolini uchodził za jednego z najwybitniejszych powojennych artystów włoskich. Był przede wszystkim reżyserem filmowym, ale również pisarzem, poetą i malarzem. A także skandalistą - nie ukrywał skrajnie lewicowych poglądów oraz homoseksualizmu.
W nocy z 1 na 2 listopada 1975 r., trzy tygodnie przed premierą kolejnego kontrowersyjnego projektu - "Salo, czyli 120 dni Sodomy", Pasoliniego znaleziono martwego na plaży w Ostii. Miał zgniecioną klatkę piersiową, posiniaczoną twarz, złamany nos i szczękę. Palce u rąk były połamane lub obcięte.
Kilka godzin później policja zatrzymała samochód artysty, prowadzony przez 17-letniego Giuseppe Pelosiego. Chłopak przyznał się do kradzieży auta, a później również do morderstwa. Podobno Pasolini zabrał młodzieńca do domu, a później zaczął się do niego dobierać, co było przyczyną ataku furii chłopaka.
Pelosi został skazany za zabójstwo, ale trzydzieści lat później wycofał swoje zeznania, twierdząc, że Pasoliniego zamordowało trzech nieznanych mężczyzn, nazywających reżysera "plugawym komunistą".