Najlepsi ojcowie to najgorsi synowie
23.06.2010 | aktual.: 27.12.2016 15:18
None
Dzisiaj święto wszystkich ojców, a więc doskonała okazja, by podziękować im za to, że są i, że zawsze byli. Życzenia ojcom złożycie sami, my z tej okazji poruszymy inną, bardziej ciekawą kwestię, a mianowicie: obraz ojca idealnego.
Najtrudniejszy okres dla ojca, to okres dojrzewania syna. To czas, kiedy ojciec postrzegany jest przez syna jako wyjątkowy sztywniak, który nic nigdy nie rozumie. Każdy przecież wolałby dojrzewać z ojcem, który podchodzi do życia tak samo beztrosko jak dojrzewający mężczyzna.
Kiedy się nad tym głębiej zastanowić, ojciec idealny byłby jednocześnie… tragicznym synem. Gdyby, bowiem cechy rodziciela z naszych fantazji przenieść na nasze potomstwo, z pewnością nie spalibyśmy po nocach, zamartwiając się, co tym razem ”synek” wykombinuje? I właśnie z tą myślą, jako tematem przewodnim, postanowiliśmy przygotować dla Was galerię osób, które jeszcze niedawno desperacko chcielibyśmy za ojców, ale nigdy za synów…
Keith Richards
”Nowa zasada: Samolotowe czarne skrzynki powinny być robione z Keitha Richardsa. Facet zażył więcej narkotyków niż Whitney Houston, Rush Limbaugh i Robert Downey Jr razem wzięci, do tego ostatnio spadł z drzewa kokosowego i miał wypadek na nartach wodnych, a mimo to nawet papieros nie wypadł mu z ust!”, tak o gitarzyście wielkich Stonesów wypowiedział się telewizyjny showman, Bill Maher.
Z kolei, wśród najbliższych przyjaciół muzyka od dawna krąży dowcip o następującej treści: ”Dlaczego Marlboro produkuje filtry o różnych kolorach w USA i Europie? Żeby Keith wiedział na jakim jest kontynencie…”. Natomiast sam Richards przestrzega młodzież, ”Nie bierzcie narkotyków! Będzie więcej dla mnie.”
Ach, ten Keith… Z dużym prawdopodobieństwem można wnioskować, że gdyby przeprowadzić ankietę wśród nastolatków z całego świata, jakie cechy powinien mieć ojciec idealny, 99% odpowiedzi wskazywałoby właśnie na ”przywary” Keitha Richardsa. Jako ojciec, bardziej niż rodzica przypominałby nam raczej kumpla, i to takiego, przed którym przestrzega nas matka. A jak jest w rzeczywistości?
Jeden z przyjaciół zespołu wspomina rok 1976, kiedy to gitarzysta zabrał w trasę swojego syna. W czasie przygotowań do występu chłopiec mógł robić co mu się żywnie podobało, jednak zdecydował się na polewanie ludzi z pistoletu na wodę. ”Szczeniak był doskonale wyćwiczony – nigdy nie strzelał do miejsc, gdzie była koka lub hera…”
A teraz wyobraź sobie, że Keith jest Twoim synem. Ech, zmartwień nie byłoby końca…
Charles Bukowski
Kolejny wielki luzak, któremu życie raczej nie ciążyło. Swego czasu, pierwszy świntuch Ameryki, co zresztą sam otwarcie przyznawał. Charles Bukowski to archetyp pisarza luzaka i abnegata, który to chleje whisky na umór, nie stroni od kobiet do towarzystwa i nie wzgardzi porządną rozróbą. Oczywiście tylko od czasu do czasu – w przerwach od pisania. Czy nastolatek może marzyć o lepszym ojcu?
Kto, jak kto, ale ”Hank”, na pewno nie robiłby awantury o zbyt późny powrót do domu, czy świerszczyk znaleziony pod łóżkiem. Mógłby co najwyżej skrytykować słaby gust. Natomiast, gdyby w szafce znalazł butelkę z piwem, najprawdopodobniej opróżniłby ją jednym haustem, co stanowiłoby w jego oczach wystarczającą karę. No bo, jakżeby inaczej? Bukowski po prostu musiał być luźnym ojcem i co do tego nie ma wątpliwości. Wspólne życie z takim tatą, w artystycznej jaskini hedonizmu urządzałoby niejednego nastolatka…
Nawet córka pisarza, Marina Louise Bukowski, przyznaje że ojciec, choć bardzo ją kochał, nie przemęczał się w pełnieniu swoich obowiązków rodzicielskich. Dziewczyna wspomina, że gdy miała pięć lat i chciała się bawić, ”Hank” każdorazowo proponował odgrywanie postaci Batmana i Robina. Wtedy ja byłam Robinem i biegałam po całym pokoju, podczas gdy ojciec jako Batman pił piwo i oglądał mecz, bo jak sam twierdził: Batman nic nie robi, tylko siedzi na du***”.
Bukowski jako ojciec to wspaniały kompan, kolega i wielki artysta, jednak jeżeli postawić go w charakterze syna, jego obraz drastycznie się zmienia. Staje się utrapieniem, smutnym alkoholikiem, któremu w życiunie wyszło (sukces odniósł dopiero w okolicach 50-tego roku życia), za co można winić tylko siebie…
Jan Himilsbach
Himilsbacha, z lekkim przymrużeniem oka, można uznać za naszego krajowego Bukowskiego. Wszak, obydwu cechowało podobne poczucie humoru i ironiczne podejście do życia. Łączyło ich również umiłowanie sztuki i oczywiście alkohol. Z tym że Himilsbach nie pił, a ”wprowadzał do organizmu bajkowy nastrój”. A inne podobieństwa? Obydwaj żyli intensywnie, zaś pod płaszczykiem pozornego wycofania i surowości, kryła się u nich olbrzymia wrażliwość i inteligencja.
I też, podobnie, jak w przypadku Bukowskiego, Himilsbach jako ojciec, bez wątpienia nie ograniczałby, typowego dla młodych ludzi, pragnienia poznawania świata, wraz ze wszystkimi jego – złymi i dobrymi – przejawami. Dopiero, przy kimś takim człowiek poznałby w pełni znaczenie wyrażenia bezstresowe wychowanie, ale czy na pewno o to chodzi?
Ron Jeremy
Mój tata jest gwiazdą porno!, czy to nie brzmi dumnie? I nawet, gdyby poczciwy, stary Ronnie okazał się być zatwardziałym tyranem i despotą, zawsze można opowiadać kumplom, że sprowadza do domu więcej kobiet, niż może przejeść, a nadmiar zostawia Tobie…
Nie można również zapominać o wizytach w ojcowskim zakładzie pracy…
Co jednak począć, gdy Ron zmienia się z ojca w syna? Przyznacie chyba, że to sprawa dość krępująca, a do tego wymagająca nie lada pamięci… Chyba, że człowiek przygotuje jedną, za to dobrą bajkę i każdemu rozpowiada, że synek jest np. prezesem banku. Zdecydowanie gorzej, gdy znajomy okaże się być fanem gatunku, wtedy już nie ma odwrotu i trzeba wyznać prawdę…
Brian Molko
Kolejny rockman na liście to frontman zespołu Placebo. Niespełna rok temu, chłopaki z Placebo dali czadu na Openerze – dzięki temu występowi prawdopodobnie zyskali sobie nową rzeszę zagorzałych fanów, którzy kołysząc się do rytmów ”Every you, every me”, marzyli by mieć tak wspaniałego ojca, jak Brian. Z pewnością, życie nabrałoby wówczas kolorytu. Ale jakim Brian byłby synem?
Problem w tym, że porównując Polskę z resztą świata, nasze społeczeństwo wciąż wypada blado – w większości jesteśmy ludźmi, którym brakuje otwartości i mają zaciemnioną wizję rzeczywistości, a do tego cechuje nas brak tolerancji dla wszystkiego co obce, lub nowe. I choć twierdzimy inaczej, komentarze internatów i niewybredne żarty, które bawią Polaków, świadczą o nas nie najlepiej – jesteśmy ksenofobami, antysemitami, rasistami i homofobami. Tymczasem, wokalista grupy Placebo przejawia skłonności biseksualne, co automatycznie skreśla go jako syna – albowiem w Polsce nie ma niestety gorszej ujmy, nad syna ”geja”.
Rysiu z Klanu
Kto chciałby mieć za ojca Ryśka? Nim odrzucicie tę kandydaturę, zastanówcie się dwa razy! Nie wiadomo do końca, czy to przypadkiem, czy też z premedytacją, ale twórcy ”Klanu” robią z serialowego Ryszarda niesamowitą ofiarę losu. Jest to typ człowieka, który nie ma pojęcia o bożym świecie, a do tego nawet jeśli jakimś cudem zdarzy mu się być zorientowanym w sytuacji, to i tak nie jest w stanie przeprowadzić logicznego wywodu myślowego…
A jakby tego było mało, jego irracjonalna postawa życiowa nakazuje mu brać odpowiedzialność za wszelkie nieszczęścia i zło tego świata. Rysiu wydaje się być człowiekiem na tyle naiwnym, prostodusznym i, nie owijając w bawełnę, głupiutkim, że najprawdopodobniej nawet w razie włamania, przepraszałby złodziei, za to że ma taki słaby telewizor…
Wszystkie te cechy predestynują Ryszarda do bycia doskonałym narzędziem w rękach nawet średnio rozgarniętego nastolatka, ponieważ jak wiadomo, młodzi ludzie są bardzo kreatywni, jeżeli chodzi o sztukę podstępu…
O czym, z kolei mogliby myśleć rodzice Ryśka – czy on sobie w życiu poradzi?
Batman
Wyobrażacie sobie ten pisk w klasie, kiedy nauczycielka pyta Was, kim jest Wasz ojciec, na co odpowiadacie ze spokojem, że: Batmanem?
Zdecydowanie gorzej byłoby być ojcem Człowieka Nietoperza – wszystkie te nieprzespane noce i myśli typu: czy wróci dziś bezpiecznie do domu?
Happy end
Jak widać na powyższych przykładach, ojciec idealny byłby jednocześnie tragicznym synem! Poza tym, w miarę jak dojrzewamy, zakładamy rodziny i sami stajemy się ojcami, dopiero wtedy doceniamy naszych własnych rodziców, dochodząc przy okazji do wniosku, że to nie żaden Keith Richards, Charles Bukowski, czy nawet Batman, ale właśnie oni są naszymi bohaterami! W końcu to tylko i wyłącznie dzięki nim, wyszliśmy na ludzi i mamy co przekazać własnym dzieciom!
Jest to najlepszy dowód na słuszność tezy wyśpiewanej przez kolegę Keitha, Micka Jaggera, że choć nie zawsze dostajemy to, czego byśmy dla siebie pragnięli, z czasem okazuje się, że otrzymujemy to, co było nam potrzebne. Szkoda tylko, że czasami przekonujemy się o tym, zbyt późno…
Niemniej, w tym wyjątkowym dniu pragniemy złożyć wszystkim idealnym ojcom najserdeczniejsze życzenia!