Najlepszy szpieg? Oficer MI6 opowiada, dlaczego kobiety są stworzone dla tego fachu
Jacy są najlepsi szpiedzy świata? Gdy pada takie pytanie, przed oczami od razu pojawiają się wizerunki twardzieli pokroju Jamesa Bonda, Ethana Hunta, Jasona Bourne'a czy Jacka Ryana. Dzieje się tak przez fikcję, która nieco zamydla nam rzeczywistość. Najlepsi szpiedzy nie tylko nie przypominają filmowych czy literackich superherosów, ale mają też zupełnie inną od nich fizjonomię. Należałoby zacząć od tego, że wielu z nich ma długie włosy i nosi spódnice - bynajmniej nie dlatego, że w ich żyłach płynie szkocka krew. Jak twierdzi wysoko postawiony oficer słynnego MI6 (znany też jako SIS - skrót od Secret Intelligence Service), najlepsi szpiedzy to kobiety. Już na wstępie należy nadmienić, że wspomniany oficer to także kobieta.
Tym wszystkim, którzy pasjonują się przygodami najsłynniejszego agenta Jej Królewskiej Mości, nie trzeba wyjaśniać, czym jest MI6. Wszystkim pozostałym tłumaczymy, że jest to brytyjska służba specjalna, która para się przede wszystkim działalnością wywiadowczą. Funkcjonująca od 1909 r. agencja postanowiła zacząć coraz częściej stawiać na kobiety. I, jak sugerują przedstawiciele MI6, nie ma to nic wspólnego z popularnym coraz bardziej wyrównywaniem szans czy parytetami. Przedstawicielki płci pięknej mają być po prostu lepsze w te klocki. Podobno.
Na temat nowej tendencji, związanej z pozyskiwaniem kobiet do struktur brytyjskich służb wywiadowczych, wypowiedziała się niedawno zastrzegająca sobie anonimowość kobieta-oficer z MI6, która na swoim koncie ma już wiele sukcesów. W opinii wyrażonej przez nią na łamach brytyjskiego dziennika "The Times", jest wiele czynników, które czynią kobiety "cholernie dobrymi szpiegami".
W czym takim agentki miałyby być lepsze od facetów działających w tej branży? Przedstawicielka brytyjskiej agencji, która zgodziła się uchylić rąbka tajemnicy nowego kierunku, w jakim podąża organizacja, twierdzi, że kobiety okazują się świetne, kiedy chodzi o wielozadaniowość oraz sięganie do rozmaitych zasobów emocjonalnych. To właśnie zdolność właściwego odczytywania skrywanych przez kogoś uczuć może się okazać w pracy szpiega kluczową bronią. Jednocześnie agentka starała się odeprzeć podyktowane stereotypowym myśleniem argumenty, że kobiety są zbyt emocjonalne. Towarzyszące pozyskiwaniu nowych pracowników sito rekrutacyjne pozwala na wyeliminowanie niebezpieczeństwa, że do służby zostaną pozyskane kobiety, które mają zaburzenia osobowości czy są zbyt uczuciowe.
Największym orężem, jakim dysponują kobiety, kiedy chodzi o realizację zadań wywiadowczych, ma być właśnie ich niepozorność. Zdaniem przedstawicielki MI6, która wypowiedziała się niedawno dla mediów, wydają się one stwarzać niewielkie niebezpieczeństwo. Tymczasem często jest odwrotnie. Świetnymi szpiegami okazują się kobiety, które są matkami i żonami.
"Bycie kobietą oraz matką może być korzystne, ponieważ pozwala na nawiązywanie kontaktów z całym szeregiem ludzi - od terrorystów po politycznych przywódców" - tłumaczy agentka SIS. Przedstawicielka brytyjskiego wywiadu wskazuje również, że kobiety-szpiedzy muszą się wykazywać w życiu większą zaradnością. Wiele z nich dzieli bowiem życie pomiędzy pracę zawodową a dom i dzieci. Na pierwszy rzut oka wydaje się to misją niemal niemożliwą do zrealizowania. W rzeczywistości wiele kobiet w szeregach MI6 szybko uczy się funkcjonować w ten sposób.
"To niesamowite, że komukolwiek udaje się wprowadzić do życia równowagę, w którym jest miejsce na pracę oraz zajmowanie się dziećmi" - powiedziała oficer, która sama ma potomstwo, a jako najbardziej bolesne wspomina chwile, gdy swoje płaczące pociechy musiała zostawiać w żłobku. Nadmieniła jednak, że jej płeć okazała się pomocna, gdy realizowała zadania, które przyczyniły się do zwiększenia bezpieczeństwa na świecie i zwalczania terroryzmu - poinformował dziennik "Daily Mail". "Z powodzeniem przeciwdziałałam zjawisku rozprzestrzeniania się broni masowego rażenia. Udało mi się uczynić świat bezpieczniejszym miejscem".
Z jednej strony można utyskiwać, wsłuchując się w opinię kobiety, która stara się głosić wyższość swojej płci w pracy agenta nad płcią przeciwną. Należy jednak pamiętać, że James Bond bez M (jego zwierzchnika), który w kilku filmach zyskał powierzchowność damy brytyjskiego kina, Judi Dench, niewiele by zdziałał. Ale i prestiż M, gdyby nie miała w swoich szeregach kogoś takiego jak agent 007, zostałby obniżony. Co ciekawe, reprezentująca wywiad rozmówczyni, której wypowiedź pojawiła się w wielu brytyjskich mediach, przestrzegła przed postrzeganiem pracy szpiega przez pryzmat bohatera powołanego do życia przez Iana Fleminga.
A jak wygląda rzeczywistość? Od 1992 dwie kobiety stawały na czele brytyjskiego kontrwywiadu (MI5). W 1992 r. kierowanie Security Service przejęła Stella Rimington, a w 2002 r. szefową służby została Elizabeth Manningham-Buller. W MI6 rządzili do tej pory wyłącznie faceci.
(rc/ac)