„Najważniejszą sprawą są prawa ojca”. Korwin-Mikke nie przestaje zaskakiwać
27.10.2016 | aktual.: 08.12.2016 13:06
- Troszeczkę fantasta, robi wrażenie pomylonego, ale swoje cele osiąga i realizuje – pisał o nim Stefan Kisielewski w słynnym „Abecadle”. Choć od czasu wydania tej książki minęło już ćwierć wieku, charakterystyka Janusza Korwin-Mikkego pozostaje aktualna. Jeden z najbardziej kontrowersyjnych i ekscentrycznych polskich polityków, który chętnie odebrałby kobietom prawa wyborcze, a demokrację nazywa najgłupszym z ustrojów, zasiada dziś w Parlamencie Europejskim.
Korwin-Mikke jedne kobiety kocha, innych nienawidzi. I kiedy o jego żonach i córkach pisano już wiele, to jego głos w sprawie czarnego protestu przeszedł praktycznie bez echa. - Słusznie spodziewałem się, że lewica podburzy ludzi, te fanatyczki na czarno ubrane – stwierdził w rozmowie z „Super Expressem”, dodając, że kobiety… nie powinny się w tej sprawie wypowiadać, bo nie mogą być dobrymi sędziami. - Najważniejszą sprawą są prawa ojca. Jeżeli ojciec ma płacić alimenty, powinien mieć prawo decyzji, czy dziecko zabić, czy nie. W starożytnym Rzymie to mężczyzna miał prawo decydować o zabiciu nawet urodzonego dziecka. Nie znam przypadku, by z tego skorzystał, ale miał takie prawo. Kobieta nie – przekonywał europoseł. Przez ostatnie ćwierć wieku Janusz Korwin-Mikke zdążył nas przyzwyczaić do kontrowersyjnych zachowań i wypowiedzi.
Filozof w areszcie
Urodził się 27 października 1942 r. w okupowanej przez Niemców Warszawie. Miał dwa lata, gdy stracił matkę podczas powstania warszawskiego, a ojciec tuż po wojnie trafił do komunistycznego więzienia. Chłopcem opiekowała się babcia, a później macocha. Mimo to Janusz świetnie sobie radził, zwłaszcza w nauce – w 1959 r. zdał maturę w znanym stołecznym liceum im. Reytana, a następnie rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim, najpierw na wydziale matematyki, rok później zaczął uczęszczać także na filozofię. Szybko jednak dał o sobie znać krnąbrny charakter Korwin-Mikkego – w 1964 r. za kolportaż ulotek wzywających studentów do wiecu przeciwko represjom wobec sygnatariuszy tzw. Listu 34 trafił do aresztu, a po wyjściu na wolność dowiedział się, że Służba Bezpieczeństwa zabrała z uczelni jego dokumenty. Ostatecznie skończył tylko filozofię.
Najbarwniejsza postać polskiej polityki?
Od wczesnej młodości pasjonowała go polityka. Miał 20 lat, gdy wstąpił do Stronnictwa Demokratycznego, a w 1982 r. trafił do obozu internowania w Białołęce. Pięć lat później został koordynatorem nowo powstałego Ruchu Polityki Realnej, w 1989 r. przekształconego w Unię Polityki Realnej. Błyskawicznie stał się jedną z najbarwniejszych postaci polskiej polityki. Był niezwykle aktywnym mówcą, a jego komentarz „rząd rżnie głupa” (wypowiedziany podczas debaty budżetowej), zyskał status kultowego. Wiele emocji, niekoniecznie pozytywnych, wzbudził, nazywając strajkujących nauczycieli „zdesperowanym motłochem”.
Pistolet dla każdego
Nie jest miłośnikiem demokracji, którą nazywa „najgłupszym z ustrojów”. - Gdyby wybory miały coś zmienić, to dawno zostałyby zakazane – twierdzi Janusz Korwin-Mikke, ale mimo to bierze w nich udział, m.in. pięć razy kandydował na prezydenta Polski, choć tak naprawdę jest zwolennikiem ustanowienia monarchii. - Owszem: trafiają się głupi królowie. Ale Parlament jest zawsze głupi. Inteligencja ciała zbiorowego równa jest inteligencji najinteligentniejszego jego członka podzielonej przez pierwiastek kwadratowy z liczby jego członków... – napisał niedawno na Facebooku.
W ostatniej kampanii przed wyborami prezydenckimi wystąpił w show Kuby Wojewódzkiego, gdzie deklarował się jako zwolennik powszechnego dostępu do broni, którą według niego powinien posiadać każdy chłopiec. - Proszę nie mówić, że się pozabijają. Na ogół jak się strzelają to jacyś gangsterzy, więc tym lepiej, jak się pozabijają. Gdyby przed wojną każdy Żyd miał pistolet, to nie byłoby Holocaustu – przekonywał.
Ludzie honoru
Korwin-Mikke od dawna lubi wszelkie gry logiczno-strategiczne. Był mistrzem Polski w brydżu, o którym napisał nawet kilka książek, jest świetnym szachistą, propagował w naszym kraju legendarne chińskie go, a kostkę Rubika potrafi ułożyć w minutę, nie patrząc na nią ani przez chwilę.
Trudno to sobie dziś wyobrazić, ale w młodości Korwin-Mikke był niezłym piłkarzem, występował w Czarnych Mokotów. Dziś podochodzi do futbolu sceptycznie. Na pytanie, dlaczego nie szuka wyborców wśród kibiców, odpowiada: są ludzie, którzy mówią „kocham Legię” czy „tylko Kolejorz”, a tu przychodzi facet, który ma w dupie, kto zostanie mistrzem Polski, tylko jego obchodzi, aby sędziowanie było uczciwe.
Polityk nie jest też fanem paraolimpiad i konkursów dla niepełnosprawnych, twierdząc, że tego typu zawody to wymysł Hitlera oraz rzymskiego cesarza Kaliguli, który organizował walki ułomnych gladiatorów. - Jak ktoś chce to pokazywać, to niech sobie pokazuje, tylko nie można zmuszać telewizji państwowej, żeby pokazywała za pieniądze publiczne coś, czego być może widzowie nie chcą oglądać. Kto z kim przestaje, takim się staje – stwierdził w jednym z wywiadów, oczywiście wywołując burzę, podobnie jak wtedy, gdy niepełnosprawnej dziewczynce powiedział, że gdyby była jego dzieckiem, nigdy nie puściłby jej do szkoły ze zdrowymi rówieśnikami.
Miliony posła
Choć Korwin-Mikke zawsze był na marginesie polityki, to przez lata zdążył dorobić się sporego majątku. Posiada 8 działek (najdroższa wyceniana jest na 4,5 mln złotych), dom o powierzchni 240 metrów kw i 40-metrowe mieszkanie – czytamy w oświadczeniu majątkowym posła z ubiegłego roku. Korwin-Mikke prowadzi również wydawnictwo Oficyna Konserwatystów & Liberałów, na którym zarobił 32,6 tys. zł. W oświadczeniu europoseł wpisał również, że dzięki publikacjom prasowym zarobił 27,4 tys. zł.
„Kocham kilka kobiet naraz”
Korwin-Mikke uwielbia prowokacyjne wypowiedzi. Celem jego ataków często padają kobiety, którym np. chce odebrać prawa wyborcze, ponieważ „przez plemniki przesiąkają poglądami mężczyzn, z którymi uprawiają seks”. W rozmowie z Moniką Olejnik stwierdził natomiast, że gwałcone kobiety tak naprawdę tylko udają, że stawiają opór napastnikom.
Jednak Korwin-Mikke zaprzecza, jakoby był mizoginem. - Kobiety są bardzo mądre, choć w testach inteligencji wypadają oczywiście gorzej. Odróżnijmy jednak mądrość od inteligencji. Ja kocham kilka kobiet naraz, to jest naturalne – tłumaczył w programie Kuby Wojewódzkiego.
Na ślubnym kobiercu
W marcu tego roku Janusz Korwin-Mikke ożenił się po raz trzeci. Poślubił o 44 lata młodszą Dominikę Sibigę, byłą „miss Unii Polityki Realnej”, z którą ma już dwoje dzieci 5-letnią Natalkę i 3-letniego Karolka. - Chwalę sobie późne ojcostwo. Czuję się odmłodzony fizycznie i psychicznie. Ma się większe doświadczenie – przekonuje polityk, który w sumie „dorobił się” już ósemki potomstwa. Dwóch synów urodziła mu pierwsza żona, Ewa Mieczkowska, którą poślubił w 1965 r. W 1973 r. ożenił się z Małgorzatą Szmit, z tego związku przyszło na świat troje dzieci.
Korwin-Mikke ma również córkę 32-letnią Korynnę (na zdjęciu) – owoc związku pozamałżeńskiego. O kobiecie zrobiło się głośno dwa lata temu, gdy policja aresztowała ją za próbę kradzieży z hipermarketu… elementów do frezarki. Przyznała się do winy i musiała zapłacić 500 zł grzywny.
We wrześniu Korynna stanęła na ślubnym kobiercu, a dumny ojciec prowadził ją do ołtarza. Bo Korwin-Mikke potrafi być także czułym mężczyzną. Nie tylko wobec ludzi, ale i zwierząt. Podczas niedawnego pobytu w Rzymie polityk uratował mewę, która umierał z pragnienia w wielkim upale. - Wylałem wodę na mur – zaczęła łapczywie pić. Potem nauczyła się pić z kubka, potem zjadła trochę chleba – mam nadzieję, że przeżyła i wróciła nad morze. To nie mogła być lokalna „żebraczka”, bo wiedziałaby, gdzie znaleźć wodę… – napisał na Facebooku.