CiekawostkiNajwięksi pechowcy świata

Najwięksi pechowcy świata

Najwięksi pechowcy świata

06.06.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:25

Gdzie by się nie zjawili, tam działo się coś strasznego. A może to pech podążał ich tropem?

Przy perypetiach największych pechowców świata nawet najbardziej sensacyjny film wydaje się być bajeczką dla dzieci. Poznajcie niewiarygodne historie ludzi, którzy naprawdę mieli w życiu ogromnego pecha.

1 / 7

Erika i Stefan Svanström - australijski koszmar

Obraz
© Screen YouTube

Państwo Svanström marzyli o dalekich wyprawach. Jednak kiedy się w końcu wybrali w podróż poślubną, o ich gigantycznym pechu rozpisywały się media na całym świecie.

Podróż życia pary Szwedów do Australii w 2010 roku zaczęła się od zawieruchy śnieżnej w Monachium. Gdy już dotarli do krainy kangurów, w mieście Caims przywitał ich najgroźniejszy cyklon w dziejach kontynentu. Uciekli przed nim do Brinsbane, gdzie z kolei dopadła ich powódź.

Spokoju nie zaznali także w odległym Perth, dokąd dotarły szalejące w tej części Australii pożary buszu. Zdesperowani, przenieśli się do Nowej Zelandii. W mieście Christchurch przeżyli trzęsienie ziemi. Ostatni kataklizm - trzęsienie ziemi i tsunami - obserwowali w Tokio, gdzie czekali na lot do Chin.

Powrót do domu w jednym kawałku, po przeżyciu tylu klęsk żywiołowych, media jednoznacznie określiły mianem cudu.

2 / 7

Roy Sullivan - człowiek piorunochron

Obraz
© Imgur

Prawdopodobieństwo, że spotka was to, co spotkało tego strażnika leśnego z parku Shenandoah (Wirginia) wynosi 22 kwadryliony do 1! Przy takim stosunku wygrana w totolotka to pewniak.

Sullivan, określany przez znajomych jako "Człowiek Błyskawica", siedem razy w ciągu swojego życia został trafiony piorunem.

Do pierwszego porażenia doszło w 1942 roku na wieży przeciwpożarowej. Kolejny piorun trafił go w 1969 roku w samochodzie. Rok później Sullivan przeżył atak pioruna tuż przed swoim domem. W 1972 i 1972 roku błyskawica zaskoczyła go ponownie w aucie.

W 1974 roku piorun trafił go na polu campingowym. Trzy lata później, w 1977 roku, żywioł zaatakował ostatni raz. Tym razem nie obyło się bez hospitalizacji (wcześniejsze uderzenia pioruna nie były zbyt groźne) - Sullivan doznał poparzeń brzucha i klatki piersiowej.

3 / 7

Violet Jessop - trzy razy szła na dno

Obraz
© wikimedia commons

Ta angielska stewardesa pracująca na statkach przeżyła trzy katastrofy morskie. Pierwsza wydarzyła się w 1911 roku, gdy Violet Jessop płynęła transatlantykiem "Olimpic" z Southampton do Nowego Jorku. W jej statek uderzył krążownik marynarki wojennej "Hawke". Choć uszkodzenia obu jednostek były poważne, nikt z pasażerów ani załogi nie odniósł obrażeń.

Violett Jessop brała także udział w dziewiczym rejsie "Titanica" (bliźniaczej jednostki "Olimpica"), w trakcie której statek ten zatonął po zderzeniu z górą lodową. Stewardessa uratowała się w szalupie nr 16.

W czasie I wojny światowej Jessop pływała jako pielęgniarka na transatlantyku "Britannic". I tym razem padła ofiarą katastrofy. Gdy "Britannic" wpłynął na minę i zaczął tonąć, wyskoczyła ze spuszczonej na wodę szalupy, by uniknąć wciągnięcia przez śruby. Uderzyła głową o stępkę, ale grube włosy zamortyzowały uderzenie. Ogłuszona, ale cała, została wyłowiona przez drugą szalupę.

4 / 7

Tsutomu Yamaguchi - podwójna ofiara bomby atomowej

Obraz
© Imgur

6 sierpnia 1945 roku, gdy jako inżynier pracował w stoczni w Hiroszimie, na miasto spadła amerykańska bomba atomowa - "Little Boy". W wyniku wybuchu Yamaguchi doznał poważnych poparzeń ciała. Stracił też włosy oraz czasowo oślepł i ogłuchł. Gdy owinięty opatrunkami powrócił do rodzinnego Nagasaki, dzień po wybuchu w Hiroszimie przeżył drugą eksplozję bomby atomowej - "Fat Man".

Stało się to w trakcie rozmowy z przełożonym, któremu opowiadał o tym, jak dzień wcześniej o mało nie stracił życia.

Tsutomu Yamaguchi był jedynym człowiekiem w Japonii, który przeżył wybuchy obu zrzuconych na to państwo bomb atomowych.

5 / 7

Jenny i Jason Cairns-Lawrence - atak za atakiem

Obraz
© Getty Images

To małżeństwo brytyjskich turystów wybrało się w 2001 roku na zwiedzanie USA. 11 września byli w Nowym Jorku. Przerażeni oglądali tragedię World Trade Center. Później spędzili długie godziny na lotnisku w oczekiwaniu na lot powrotny do Londynu.

Cztery lata później to właśnie w Londynie - swoim rodzinnym mieście, postanowili zostać na wakacje. Liczyli na spokój. Przeliczyli się, bowiem latem 2005 roku doszło tam do największego zamachu terrorystycznego w historii Wielkiej Brytanii, w którym zginęły 52 osoby.

W listopadzie 2008 roku byli z wycieczką w Bombaju. Egzotyczne miasto przywitało ich 26 listopada trwająca trzy dni serią ataków terrorystycznych, w których zginęło 175 osób, a 293 zostały ranne. Od tego czasu na każde wakacje jadą z duszą na ramieniu. Ale czy w domu jest bezpieczniej?

6 / 7

Ann Hodges - trafił ją meteoryt

Obraz
© Imgur

To jedyny tego typu przypadek udokumentowany w historii. 30 listopada 1954 roku młodą mieszkankę Oak Grove w Alabamie, 31-letnią Ann Hodges, uderzył blisko 4-kilogramowy odłamek meteorytu. Kamień spadł na dom Ann, przebił dach i trafił kobietę.

Ann Hodges odniosła tylko powierzchowne obrażenia. Na swym wypadku postanowiła jednak zarobić. Chciała sprzedać meteoryt muzeum, ale odłamek zarekwirowały siły zbrojne Stanów Zjednoczonych, twierdząc, że należy on do państwa.

Hodges odzyskała meteoryt po procesie, ale sąd zakazał jej jego sprzedaży. Kobieta po kilku lat przekazała kamień bezpłatnie do muzeum stanowego.

7 / 7

Robert Todd Lincoln - prezydenci, którzy go znali, tracili życie

Obraz
© wikimedia commons

Syn tragicznie zmarłego prezydenta Abrahama Lincolna. Miał 21 lat, gdy jego ojciec zginął od kul fanatycznego zwolennika Południa Johna Wilkesa Bootha. Tragicznie z tego świata zeszło także dwóch innych prezydentów USA, z którymi Robert Lincoln był w stosunkach towarzyskich. Pierwszy z nich to James Garfield, w rządzie którego Robert był sekretarzem wojny, a który padł ofiarą zamachowca 2 lipca 1881 roku. Choć prezydentowi, postrzelonemu dwukrotnie w plecy, udało tego dnia ujść się z życiem, ostatecznie zmarł on dwa miesiące później w wyniku infekcji.

Z kolei prezydent William McKinley, którego postrzelił 6 września 1901 roku Leon Czolgosz, Amerykanin polskiego pochodzenia, zmarł 14 września 1901 roku w wyniku gangreny spowodowanej postrzałem.

Na zaproszenie na zaprzysiężenie kolejnego prezydenta Lincoln odpowiedział odmownie. "W miejscach, w których się pojawiam, zdarza się, że prezydenci nie są w stanie dalej pełnić swojej funkcji" - wytłumaczył odmowę.

Witold Chrzanowski

wypadekkatastrofapech
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)