Największa mafia świata reklamuje się w sieci: "Działamy w interesie społecznym"
Yamaguchi-gumi, organizacja stanowiąca największą część japońskiej Yakuzy, uruchomiła własną stronę internetową. Cel jest prosty - reklama w sieci ma zmienić stosunek do japońskiej mafii i przypomnieć, że często jest ona "organizacją, która występuje w interesie społecznym". Na mafijnej stronie umieszczono hymn organizacji i wezwanie do walki z narkotykami. Opublikowano także zdjęcia, które dokumentują pomoc członków mafii w usuwaniu skutków trzęsienia ziemi w 1996 roku i skutków tsunami w 2011 roku. To już kolejna odsłona kampanii promocyjnej mafii z Kraju Kwitnącej Wiśni - w ubiegłym świat obiegła wiadomość o gazecie, która wydawana była przez Yakuzę. I tu celem było "ocieplenie wizerunku" - wewnątrz czasopisma znalazły się krótkie satyryczne poematy haiku, zdjęcia ryb złowionych przez bossów oraz artykuły o popularnych w Japonii grach go i shogi.
Według Księgi Rekordów Guinnessa, japońska mafia jest najliczniejszą organizacja przestępczą na świecie. Szacuje się, że liczy około 80 tys. członków, choć jeszcze kilka lat temu ta liczba dość znacznie przekraczała 100 tys. Narodziła się w XVII wieku i początkowo tworzyły ją grupki handlarzy, którzy wspólnie bronili się przed atakami bandytów czy włóczęgów. Z biegiem lat Yakuza rosła w siłę i przyciągała coraz więcej zwykłych rzezimieszków. Już na początku XX wieku mafia zaczęła czerpać zyski z prostytucji i hazardu. Później doszło wymuszanie haraczy za ochronę, przemyt i handel narkotykami.
Ostatnio klany rozszerzyły działalność na legalne gałęzie biznesu. Yakuza inwestuje w dochodowe przedsiębiorstwa, nowoczesne technologie, luksusowe nieruchomości i rozrywkę - kontroluje nawet japoński przemysł filmowy. Mafiosi mają charakterystyczne tatuaże na całym ciele, zwykle przedstawiające wizerunki zwierząt. Tatuowanie ciała jest świętym rytuałem w Yakuzie. T
(fot. 2014 AFP)
To nie tylko symboliczne przedstawienie mocy i siły. To także znak rozpoznawczy członków japońskiej mafii, świadectwo dumy i przynależności do "Rodziny". Właśnie dlatego tatuażyści zajmują bardzo wysokie miejsce w hierarchii Yakuzy, niektórzy z nich nazywani są nawet "sensei" (dosł. "wcześniej urodzony"; "ten, który uczy"; w znaczeniu: "nauczyciel", "mistrz" - red). Swoją pracę wykonują w bardzo stary, tradycyjny sposób - nakłuwają ciało czterema igłami w częstotliwości około 120 nakłuć na minutę. Yakuza nie jest tak tajemnicza, jak np. Cosa Nostra. Poszczególne klany obszernie informują o życiu członków organizacji w propagandowych magazynach, bogato ilustrowanych zdjęciami. W porównaniu do innych mafii, tutaj dopuszcza odejście z organizacji. Wystarczy przyrzec dochowanie jej wierności. Od członków wymaga się jednak lojalności, za złamanie której karze się obcięciem palców, a w skrajnych przypadkach śmiercią. Czasem gangster sam popełnia tradycyjne samobójstwo. Najważniejsze są właśnie honor i lojalność.
Tu nie ma mowy o jakimkolwiek błędzie. Czasami wskazuje się, że organizacje należące do Yakuzy wzorują się na samurajach, szczególnie na tradycji bushi (od którego pochodzi nazwa kodeksu moralnego japońskich wojowników - Bushido - red).
(fot. 2014 AFP)
Członowie mafii z Kraju Kwitnącej Wiśni bardzo dbają o to, żeby działać po cichu. Samych siebie postrzegają jako "dobrych ludzi, który robią złe rzeczy". W ostatnich latach próbują minimalizować przestępczość, nie ubierają się już tak krzykliwie, jak kiedyś. Profil grupy bardzo się zmienił - mafiozi starają się trzymać z dala od brutalnych przestępstw i narkotyków. Dziś zajmują się głównie przestępstwami w tzw. "białym kołnierzyku". Dużo inwestują, także w nowoczesne technologie. Starają się też pomagać lokalnym społecznościom. Przykładowo, pomagali ludziom odbudować ich domy po katastrofie w elektrowni jądrowej w Fukushimie. Jednak nie było to altruistyczne działanie - od tego momentu ofiary kataklizmu miały u nich dług, który trzeba było spłacić.
(ac/pf)