HistoriaNajwiększe skandale olimpijskie

Największe skandale olimpijskie

Największe skandale olimpijskie

10.02.2014 | aktual.: 27.12.2016 15:05

Oto największe skandale w historii olimpiad

Igrzyska to nie tylko zacięta rywalizacja, spektakularne rekordy i emocje kibiców. Największe sportowe imprezy często bywają pamiętane z zupełnie innych powodów - wpadek dopingowych, gestów politycznych czy ataków terrorystycznych. Poznajmy największe skandale w historii olimpiad.

Indianin bez krążków

"Oddajcie moje medale" - apelował podobno na łożu śmierci Jim Thorpe, wybitny amerykański wieloboista i jeden z bohaterów igrzysk w 1912 r., które organizował Sztokholm. Atleta o indiańskich korzeniach (w kręgu rodzinnym był znany jako "Ścieżka Oświetlona Piorunem") zdeklasował rywali i wygrał rywalizację w 5-cio i 10-cioboju. "Jest pan najwybitniejszym sportowcem na świecie" - mówił szwedzki król Gustaw V, wieszając na szyi Thorpe'a złote medale.

Jednak niedługo później Amerykanin został pozbawiony trofeów. Odkryto bowiem, że kilka lat wcześniej złamał zasady amatorstwa, inkasując pensję za grę w lidze baseballowej - około... 60 dolarów miesięcznie.

Jim Thorpe doczekał się rehabilitacji dopiero 30 lat po śmierci. W 1983 r. MKOI zwrócił rodzinie sportowca złote medale ze Sztokholmu.

1 / 9

Urażony fuhrer

Obraz
© AFP

Berlińska olimpiada w 1936 r. miała być pokazem potęgi aryjskiej rasy, dlatego Adolf Hitler początkowo sprzeciwiał się występowi na igrzyskach sportowców czarnoskórych oraz żydowskiego pochodzenia. Musiał jednak ustąpić pod naciskiem międzynarodowej opinii.

W efekcie zdegustowany fuhrer został zmuszony do oglądania popisów wnuka niewolnika - Jassie Owensa, który jako pierwszy zawodnik w historii zdobył cztery złote medale. Triumfował w biegach na 100 i 200 metrów, sztafecie 4x100 m oraz skoku w dal.

Zdenerwowany Hitler opuścił tylnym wejściem lożę honorową, żeby uniknąć składania gratulacji Amerykaninowi.

Owens nie był tym specjalnie wstrząśnięty. "Nie przyjechałem do Berlina, by podawać mu rękę. Gdy wróciłem do kraju, nadal nie mogłem zajmować miejsca na przodzie autobusu. Musiałem też wsiadać do niego tylnymi drzwiami. Nie mogłem mieszkać tam, gdzie chciałem. Tak więc, co to za różnica?" - stwierdził w jednym z wywiadów.

2 / 9

Ona czy on?

Obraz
© PD

Negatywnym bohaterem igrzysk w Berlinie była również 17-letnia uczestniczka konkursu skoku wzwyż - Dora Ratjen. Wprawdzie reprezentantka Niemiec rozczarowała wówczas publiczność i zajęła dopiero czwarte miejsce, ale dwa lata później podczas Mistrzostw Europy okazała się bezkonkurencyjna, pobijając rekord świata.

Jednak kilka dni później wyszło na jaw, że Dora jest... mężczyzną i przed igrzyskami nazywała się Hermann Ratjen. Do oszustwa mieli namówić go członkowie nazistowskiej organizacji Bund Deutscher Mädel, którzy w ten sposób chcieli zwiększyć medalowe szanse III Rzeszy.

Po "wpadce" niemiecki związek lekkoatletyczny zdyskwalifikował Ratjen za "naruszenie przepisów o amatorstwie".

3 / 9

Basen we krwi

Obraz
© AFP

"Krew w wodzie" - pod taką nazwą przeszedł do historii półfinałowy mecz turnieju waterpolo podczas igrzysk w Melbourne w 1956 r. Spotkanie drużyn Węgier i ZSRR miało podtekst polityczny. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem olimpiady wojska sowieckie dokonały inwazji na Budapeszt. Z tego powodu imprezę zbojkotowała Hiszpania, Szwajcaria i Holandia.

"Walczyliśmy dla całego kraju" - wspominał później Ervin Zador, zdobywca dwóch bramek w meczu, wygranym 4:0 przez naszych "bratanków". Po faulu jednego z radzieckich waterpolistów Zador zalał się krwią, która zabarwiła olimpijski basen. Całe spotkanie obfitowało w brutalne starcia. Nerwowo było również na trybunach - wielu kibiców obrażało zawodników z ZSRR.

Dzielni Węgrzy wygrali cały turniej i zdobyli złote medale olimpijskie, a po igrzyskach prosili o azyl polityczny na Zachodzie, nie chcąc wracać do ojczyzny spacyfikowanej przez sowietów.

4 / 9

Czarna siła

Obraz
© AFP

Zdjęcie dwóch amerykańskich sprinterów, którzy stojąc na podium pochylają głowy i wznoszą pięści w czarnych rękawiczkach, to jedna z najsłynniejszych fotografii dokumentujących igrzyska w Meksyku, w 1968 r.

Na taką demonstrację polityczną zdecydowali się medaliści biegu na 200 metrów - zwycięzca Tommie Smith i trzeci na mecie John Carlos. Gest miał symbolizować solidarność z ruchem Black Power, walczącym z segregacją rasową w USA. "Moja prawa ręka była wzniesiona w imię siły czarnej Ameryki. Carlos podniósł lewą rękę w imię jedności czarnej Ameryki. Razem stworzyły one łuk jedności i siły" - tłumaczył Smith w jednym z wywiadów udzielanych po zejściu z podium.

Władze MKOI nie zrozumiały tych argumentów. Gest sprinterów uznano za zachowanie polityczne niezgodne z zasadami olimpijskimi, a Smith i Carlos zostali wykluczeni z amerykańskiej ekipy i zmuszeni do powrotu do kraju.

5 / 9

Dramat w Monachium

Obraz
© AFP

"Igrzyska muszą być kontynuowane" - tymi słowami 6 września 1972 r. zakończył dramatyczne przemówienie Avery Brundage, przewodniczący MKOI. Dzień wcześniej w Monachium doszło do pierwszego w historii olimpiad ataku terrorystycznego. Bojówkarze z palestyńskiej organizacji "Czarny Wrzesień" wtargnęli do wioski olimpijskiej i pojmali jako zakładników dziewięciu członków ekipy Izraela. Dwóch innych zginęło w czasie ataku.

Napastnicy domagali się zwolnienia z izraelskich więzień 200 Palestyńczyków, oskarżanych o terroryzm. Negocjacje nie przyniosły rezultatu i niemieckie jednostki specjalne podjęły próbę odbicia zakładników na monachijskim lotnisku. Akcja zakończyła się dramatycznie - zginęli wszyscy Izraelczycy, pilot, policjant oraz pięciu bojówkarzy.

Igrzyska przerwano na jeden dzień. 6 września na Stadionie Olimpijskim zamiast zawodów odbyła się uroczystość żałobna. Później postanowiono jednak kontynuować zmagania sportowe.

6 / 9

Gest Kozakiewicza

Obraz
© AFP

W pamięci wielu polskich kibiców moskiewskie igrzyska w 1980 r. zapisały się przede wszystkim z powodu gestu, jaki wykonał Władysław Kozakiewicz podczas finału konkursu skoku o tyczce. Rywalizacja odbywała się w bardzo nerwowej atmosferze, ponieważ szowinistyczna rosyjska publiczność kibicowała swojemu faworytowi - Konstantinowi Wołkowowi i starała się zdekoncentrować jego rywali, wyzywając ich i przeraźliwie gwiżdżąc. Nic dziwnego, że Kozakiewicz po zwycięskim skoku na wysokość 5,78 m (był to wówczas rekord świata) skrzyżował ręce w charakterystycznym geście skierowanym ku trybunom.

Entuzjazm polskiego sportowca okazał się politycznym problemem. "Ambasador Rosji w Warszawie zgłosił się do Edwarda Gierka i powiedział, że obrażony został naród radziecki. Rosjanie chcieli mi nawet odebrać medal. Otworzyłem ze zdziwienia oczy i zapytałem: za "wała" chcą mi odebrać zwycięstwo?" - wspomina Kozakiewicz w książce "Godzina prawdy".

Na szczęście tyczkarzowi udało się przekonać władze sowieckie, że taki gest pokazuje zawsze... poprzeczce, gdy uda się pobić rekord.

7 / 9

Sterydowy sprinter

Obraz
© AFP

"Ten rekord przetrwa 50 lat, może 100. Złoty medal igrzysk olimpijskich to coś, czego nikt nie może ci odebrać" - cieszył się na konferencji prasowej Ben Johnson, który 24 września 1988 r. w Seulu odniósł spektakularne zwycięstwo w finale biegu na 100 m, pokonując m.in. jednego z najsłynniejszych lekkoatletów wszechczasów - Carla Lewisa.

Czas Kanadyjczyka - 9,79 sekundy wydawał się wówczas wynikiem z "innej planety". Po kilkunastu godzinach okazało, że sportowiec był nafaszerowany stanozololem, sterydem, który wyprodukowano, by służył wspomaganiu... koni wyścigowych.

Ben Johnson musiał oddać nieuczciwie zdobyty złoty medal. Został zdyskwalifikowany i powrócił na bieżnię dopiero w1991 r. Rok później bez powodzenia startował w igrzyskach w Barcelonie, a w 1993 r. znów przyłapano go na dopingu i ukarano dożywotnią dyskwalifikacją.

8 / 9

Bomba w koszu

Obraz
© AFP

Terrorystyczny incydent położył się cieniem także na igrzyskach w Atlancie, w 1996 r. 27 lipca wybuchła bomba podłożona w koszu na śmieci w Olimpijskim Parku Stulecia. Ładunek zauważyła ochrona, ale nie zdążyła ewakuować kibiców. Zginęły dwie osoby, a ponad 100 zostało rannych.

Zamachowca udało się schwytać dopiero dziewięć lat później. Okazał się nim 36-letni Eric Robert Rudolph, który od dawna znajdował się na liście osób najbardziej poszukiwanych przez FBI. Ten były wojskowy i specjalista od materiałów wybuchowych był członkiem skrajnie prawicowych ugrupowań. Na swoim koncie miał - oprócz akcji w Atlancie - podłożenie bomb pod kliniką aborcyjną oraz w klubie dla homoseksualistów. Przygotowywał kolejne tego typu przedsięwzięcia.

Zamachowiec został skazany na poczwórne dożywocie.

9 / 9

Upadek królowej

Obraz
© AFP

Marion Jones była niekwestionowaną królową igrzysk, które czternaście lat temu organizowało Sidney. Amerykańska lekkoatletka wywalczyła wówczas pięć złotych medali - w biegu na 100 i 200 metrów, skoku w dal i sztafetach 4x100 i 4x400 m.

Siedem lat później gwiazda musiała jednak zwrócić cenne krążki. Marion Jones okazała się bowiem jedną z głównych bohaterek głośnej afery związanej z kalifornijskim laboratorium BALCo, które teoretycznie pełniło rolę centrum odżywiania dla sportowców, a w rzeczywistości było wielkim producentem środków dopingujących.

Jones początkowo zaprzeczała zarzutom o stosowaniu "dopalaczy", ale w 2007 r. światło dzienne ujrzały jej prywatne listy, opisujące m.in. nielegalny system wspomagania organizmu. Lekkoatletka nie tylko straciła wszystkie trofea i nagrody, ale trafiła nawet do więzienia za składanie fałszywych zeznań w toku śledztwa prowadzonego przez FBI.

Rekordowe wyniki Jones wykreślono z tabel.

Rafał Natorski

Wszystko o sporcie w serwisie Sport.wp.pl:

zamacholimpiadasterydy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (123)