Największe skandale szpiegowskie
09.06.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:22
Jeśli przyjrzeć się stosunkowo długiej historii zachodnich służb wywiadowczych, lista kwestii spornych wydłużyłaby się znacząco,
Swojego czasu bardzo popularny był żarcik każący zastanowić się nad tym, czy James Bond był najlepszym szpiegiem, czy też może najgorszym, skoro każdemu napotkanemu rozmówcy chwalił się personaliami.
Ba, jeśli przyjrzeć się stosunkowo długiej historii zachodnich służb wywiadowczych, lista podobnych kwestii spornych wydłużyłaby się znacząco, bo choć CIA czy MI6 mają czym się pochwalić, są sprawy, o których chciano by tam zapomnieć.
Romans Centralnej Agencji Wywiadowczej z najemnikami z Blackwater i aresztowanie Raymonda Allena Davisa w Pakistanie - za którego zwolnienie musiano zapłacić dwa i pół miliona USD - czy incydent w bazie Camp Chapman, gdzie bez odpowiedniego przeszukania wpuszczono "zaufanego informatora", a tak naprawdę zamachowca-samobójcę, to dopiero czubek góry lodowej.
Przyjrzyjmy się największym wpadkom słynnych służb wywiadowczych.
Piątka z Cambridge
Rozsławiona powieścią Johna Le Carré'a, zresztą byłego agenta wywiadu, "Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg" (oraz filmową adaptacją z Garym Oldmanem) sprawa Kima Philby'ego to czarny sen brytyjskiego MI6.
Młody, obiecujący agent wywiadu z dyplomem z Cambridge pod pachą piął się po szczeblach kariery, a za oceanem pijał nawet drinki z Jamesem Jesusem Angletonem z CIA, człowiekiem uznawanym za młot na komunistyczne wtyki.
Tym razem jednak nos zawiódł amerykańskiego szpiega. Na początku lat sześćdziesiątych Philby uciekł do Moskwy i przyznał się, że już od czasów studenckich razem z paroma kolegami służył radzieckiej Rosji. MI6 nie dopuszczało do siebie myśli o tak zuchwałej zdradzie i, chcąc uniknąć skandalu, parokrotnie pozwalało Philby'emu odejść wolno. Gdy zwalniano go ze służby, dano nawet sporą odprawę...
Sprawa Dreyfusa
Kolejna afera, którą zainteresował się nietuzinkowy pisarz. Robert Harris zaledwie przed rokiem opisał sprawę Alfreda Dreyfusa, a jego "Oficera i szpiega" zekranizować ma Roman Polański.
Niezbyt lubianego francuskiego wojskowego żydowskiego pochodzenia, którego pod koniec XIX wieku oskarżono o szpiegostwo na rzecz Niemiec i aresztowano na podstawie poszlak i sfabrykowanych dowodów.
Za osadzonym ujęła się tamtejsza inteligencja na czele z Emilem Zolą. Proces Dreyfusa podzielił opinię publiczną. Po latach toczonych batalii postawiono go przed sądem raz jeszcze, skazano, by po latach oczyścić z zarzutów. A przez cały ten czas prawdziwy szpieg pozostawał niezidentyfikowany i prowadził swoją działalność.
Karl i Hana Koecherowie
Przykrywkę przygotowano starannie. Czechosłowacki opozycjonista, autor ośmieszających rząd i komunistyczny ustrój audycji radiowych, na początku lat siedemdziesiątych przyjeżdża robić doktorat za oceanem; towarzyszy mu żona.
Karl Koecher to idealny materiał na szpiega i podobnie myślą agenci amerykańskich służb. A KGB zaciera ręce. Ponoć państwo Koecherowie tak dobrze znali swój fach, że nawet ich przełożeni zaczęli się zastanawiać, dla kogo pracują.
Kiedy już zostali nakryci, wystraszeni Amerykanie czym prędzej odesłali ich do Europy. Powód był prosty: informacje Karl i Hana pozyskiwali podczas seksualnych orgietek, na których gościli wysocy rangą urzędnicy.
Nazistowska balanga
Rok 1944. Nowy Jork już wtedy potrafił przytłoczyć. Panowie Gimpel i Colepaugh - niemiecki idealista i amerykański konformista - poddali się urokowi metropolii, gdy tylko dobili do brzegu. Ich balanga trwała pełny miesiąc.
Colepaugh odbijał się od kasyna do kasyna, od burdelu do burdelu, przepuszczając cały budżet operacyjny. Aż został bez grosza. Nieudolny szpieg, nie mając gdzie się podziać, oddał się w ręce FBI i wydał kolegę. I nie jest to pierwszy taki przypadek. Zaledwie dwa lata wcześniej dwie inne grupy niemieckich agentów wpadły w ręce władz praktycznie od razu po opuszczeniu łodzi podwodnej. Zanim jednak posadzono ich za kratami, pokupowali sobie samochody, przegrali ładne sumki w kasynie i spędzali całe dnie w kinie.
Niewłaściwy człowiek
Niemiecki obywatel Khaled el-Masri został w 2003 roku wyciągnięty siłą z macedońskiego autobusu przez miejscowe służby i przekazany CIA. Amerykański wywiad, podejrzewając mężczyznę o związki z Al-Kaidą, przetrzymywał go przez prawie pół roku w Afganistanie, gdzie el- Masri był przesłuchiwany i torturowany.
Został uwolniony, kiedy o sprawie dowiedziała się Condoleezza Rice, ówczesna przewodnicząca Narodowego Komitetu Bezpieczeństwa. Okazało się bowiem, że pomyłce winna była... zbieżność nazwisk. Amerykańscy szpiedzy przejęli nie tego człowieka.
Teorie spiskowe?
Można się doszukać setek podobnych historii. A pewnie o wielu nigdy się nie dowiemy. Rzecz jasna największe emocje budzą rozmaite teorie, którymi przez lata obrosły służby szpiegowskie, szczególnie bodaj najpotężniejsze z nich CIA.
Bo trudno odpowiedzieć na krążące pytanie, czy to rząd kontroluje Centralną Agencję Wywiadowczą, czy raczej Centralna Agencja Wywiadowcza kontroluje rząd. Do dziś aurą tajemnicy otulone są kontrowersyjne i tragiczne wydarzenia z Pearl Harbor, operacja w Zatoce Świń, zamach z jedenastego września czy wojna w Iraku.
Czy kiedyś dowiemy się prawdy? Niestety, to wielce wątpliwe. Szpiedzy już o to zadbają. Chyba że powinie im się noga.
Bartosz Czartoryski